Wojtunik o złożeniu dokumentu napisał na Twitterze. Zastanawia się też we wpisie, czy prokuratura wykaże się podobną determinacją wyjaśnienia tej sprawy, co dziennikarze Radia ZET i TVN24. Zawiadomienie trafiło do Prokuratury Okręgowej w Warszawie - dowiedziała się PAP. Powiedział PAP, że w swoim krótkim zawiadomieniu napisał o możliwości przekroczenia uprawnień przez Bejdę przy wydawaniu poleceń niezarejestrowanej inwigilacji i działań operacyjnych wobec Wojtunika. "Zawiadomienie oparte jest na ustaleniach dziennikarzy programu TVN 'Czarno na Białym', którzy przeprowadzili bardzo wnikliwe śledztwo w tej sprawie" - powiedział PAP b. szef CBA. W jego ocenie po tej publikacji prokuratura ma niewiele do zrobienia - jedynie powtórzyć te dowody. "Informacja o wydawaniu poleceń przez szefa CBA, żeby objąć mnie w nieewidencjonowany sposób pracą operacyjną, zasługuje jedynie na zawiadomienie do prokuratury" - ocenił Wojtunik. "Nie chciałem psuć świąt panu Bejdzie, dlatego złożyłem je w środę" - dodał. Sprawa "zbierania haków" W czwartek przed świętami TVN24 wyemitował reportaż, w którym b. agent Wojciech J. podał, że był zaangażowany w sprawę "zbierania haków" na byłego szefa CBA. Powiedział, że ponieważ nie był oficjalnej rejestracji takiej sprawy w Biurze, musiał prowadzić swoje działania "przypinając" je do innych trwających śledztw. J. - według materiału TVN24 - nie znalazł żadnych nieprawidłowości, które mogłyby obciążyć Wojtunika - mówił w reportażu, ale poprzez swoje źródła miał uzyskać informację o kontaktach seksualnych wysokiej rangi polityka PiS z nieletnią Ukrainka, pracującą jako prostytutka oraz nagranie wideo takiego spotkania. Według J. dysk z tym nagraniem zginął z jego szafy pancernej w CBA, gdy usunięto go ze służby. Zawiadomienie CBA Zawiadomienie do Prokuratury Regionalnej w Warszawie przeciw J. złożyło Centralne Biuro Antykorupcyjne. Zawiadomienie dotyczy popełnienia przez niego przestępstw poświadczenia nieprawdy i złożenia zawiadomienia o niepopełnionym przestępstwie. Sam J. wcześniej zawiadomił o przekroczeniu uprawnień i niedopełnieniu obowiązków przez obecnego szefa CBA. B. agent CBA twierdzi w nim, że w Biurze zatuszowano skandal obyczajowy z udziałem ważnego polityka PiS z Podkarpacia - według mediów marszałka Sejmu Marka Kuchcińskiego - który miał mieć kontakty seksualne z nieletnią prostytutką ukraińskiego pochodzenia. Zastępca ministra koordynatora służb specjalnych Maciej Wąsik mówił w Sejmie, że CBA przeprowadziło postępowanie wewnętrzne w tej sprawie i zawiadomiło prokuraturę. Z wewnętrznego postępowania wynikało, że Wojciech J. podczas swojej służby od maja 2016 r. do maja 2018 r. nigdy nie zarejestrował żadnych materiałów w formie elektronicznej, w formie płyt. "Nie ma żadnego dokumentu i dowodu na to, że pozyskał jakiekolwiek nagrania i że je zarejestrował, jako materiały niejawne CBA" - mówił. Zatajone informacje o Wojciechu J. Szafę Wojciecha J., w której przetrzymywał materiały niejawne, dodał Wąsik, otwarto komisyjnie i nie znaleziono w niej żadnych płyt czy nagrań. Poinformował, że w sierpniu 2017 r. wobec Wojciecha J. CBA wszczęło postępowanie sprawdzające, ponieważ zataił on w procesie rekrutacji fakt, że leczył się psychiatrycznie między 2012 a 2016 rokiem. Na czas postępowania utracił on dostęp do informacji niejawnych. Po potwierdzeniu, że zataił te informacje Wojciech J. odszedł ze służby. We wtorek posłowie PO-KO zażądali dymisji Bejdy zarzucając mu, że zlecał poszukiwanie haków na byłych szefów służb, a pod jego kierownictwem służby specjalne stały się upolitycznione i wykorzystywane do walki z oponentami politycznymi PiS.