Jak poinformowała rzeczniczka Prokuratury Apelacyjnej w Gdańsku Barbara Sworobowicz, przesłuchanie mężczyzny, w trakcie którego odczytano mu postawione wcześniej zaocznie zarzuty, rozpoczęło się jeszcze w poniedziałek, a zakończyło we wtorek nad ranem. Sworobowicz poinformowała, że Mikołaj B. udzielił obszernych wyjaśnień, a przesłuchanie trwało tak długo m.in. na prośbę podejrzanego. Ze względu na dobro śledztwa rzeczniczka odmówiła informacji na temat treści wyjaśnień złożonych przez mężczyznę. Nie ujawniła nawet, czy mężczyzna przyznał się do zarzutów. Po przesłuchaniu Mikołaja B. śledczy zdecydowali o wypuszczeniu go za kaucją w wysokości 7 tys. zł. - Wysokość kaucji jest adekwatna do zarobków podejrzanego oraz do wagi przedstawionych mu zarzutów - poinformowała Sworobowicz. Mężczyzna usłyszał zarzuty Mikołaj B. został zatrzymany w poniedziałek na lotnisku w podwarszawskim Modlinie, skąd przewieziono go do Gdańska i oddano do dyspozycji gdańskim śledczym. Na mężczyźnie ciążą dwa zarzuty postawione mu przez gdańskich śledczych badających nieustalone dotąd okoliczności porwania i zabójstwa Krzysztofa Olewnika. Zdaniem prokuratorów Mikołaj B. w listopadzie 2001 r. dopuścił się oszustwa w postaci wyłudzenia od Włodzimierza Olewnika 13 tys. zł (grozi za to do ośmiu lat pozbawienia wolności), w tym samym czasie mężczyzna miał też utrudniać postępowanie karne prowadzone w sprawie uprowadzenia Krzysztofa Olewnika (zagrożone karą od 3 miesięcy do 5 lat więzienia). Ponieważ mężczyzna ukrywał się, gdańska prokuratura apelacyjna w sierpniu ub. roku wystawiła za nim list gończy. We wrześniu, gdy ustalono, że mężczyzna może przebywać za granicą, wystawiono także Europejski Nakaz Aresztowania. Nie chciał wracać do Polski, bo bał się o własne życie Śledczy odmawiają informacji, na czym miało polegać utrudnianie postępowania ze strony Mikołaja B. Radio RMF FM informowało, że Mikołaj B. miał w 2001 r. w imieniu rodziny Olewników, wspólnie z detektywem Krzysztofem Rutkowskim, negocjować z porywaczami Krzysztofa Olewnika przekazanie i wysokość okupu. Po ostatniej wizji lokalnej w domu Olewników 32-latek postanowił przemówić, skontaktował się z dziennikarzami "Wprost" i udzielił im wywiadu. Mikołaj B. w rozmowie z dziennikarzami miał poinformować, że nie chce wracać do Polski, bo boi się o własne życie. Sugerował, że jeśli trafi do więzienia, to może tam zginąć. Rzeczniczka prokuratury apelacyjnej odmówiła we wtorek informacji, czy B. zwracał się do śledczych o objęcie go policyjną ochroną. Jak podał tygodnik, B. w latach 90. był związany ze środowiskiem przestępczym. Mężczyzna miał mówić dziennikarzom, że przez jakiś czas współpracował też z Centralnym Biurem Śledczym i Urzędem Ochrony Państwa. B. miał też twierdzić, że Włodzimierz Olewnik ukrywał przed nim dowody mogące świadczyć o tym, że jego syn utrzymywał kontakty z osobami, które popadły w konflikt z prawem. Do porwania doszło w 2001 roku Od maja 2008 r. gdańska prokuratura apelacyjna prowadzi - przejęte z Olsztyna - dwa śledztwa związane z porwaniem i zabójstwem Krzysztofa Olewnika. W jednym z nich ustalane są ewentualne nieznane okoliczności związane ze sprawą, w drugim - badane nieprawidłowości przy wcześniejszych postępowaniach organów ścigania w tej sprawie. W ramach pierwszego śledztwa prokuratorzy zdecydowali się na nowo zweryfikować dotychczasowe ustalenia w sprawie. Śledczy wielokrotnie przeprowadzali różnego rodzaju czynności i eksperymenty w domu Krzysztofa Olewnika, zlecili też wiele ekspertyz - częściowo nowych, częściowo powtórnych, w tym analizy fonoskopijne, analizy billingów zgromadzonych w śledztwie oraz śladów zabezpieczonych w domu Olewnika. W listopadzie 2011 r. dokonali też przeszukań w domach należących do rodziny Olewników. Przed rokiem śledczy poinformowali o nowych dowodach, które - jak oceniali - "każą podać w wątpliwość dotychczas ustaloną wersję przebiegu zdarzeń", zarówno w czasie uprowadzenia, jak i w późniejszym okresie. Wśród rozpatrywanych wersji powróciła i taka, że Krzysztof Olewnik mógł przyczynić się do swojego porwania. Wersję tę kategorycznie dementuje rodzina Olewników. Do porwania Krzysztofa Olewnika doszło w nocy z 26 na 27 październiku 2001 r. Mężczyzna został uprowadzony z własnego domu w Drobinie, w którym 26 października odbyła się impreza z udziałem m.in. lokalnych policjantów. Sprawcy kilkadziesiąt razy kontaktowali się z jego rodziną, żądając okupu. W lipcu 2003 r. porywaczom przekazano 300 tys. euro, jednak uprowadzony nie został uwolniony. Jak się później okazało, miesiąc po odebraniu przez przestępców pieniędzy został zamordowany. Jego ciało zakopano w lesie w pobliżu miejscowości Różan (Mazowieckie). Odnaleziono je w 2006 r. Proces ws. uprowadzenia i zabójstwa Krzysztofa Olewnika toczył się od października 2007 do marca 2008 r. Na ławie oskarżonych zasiadło w sumie 11 osób. Sąd Okręgowy w Płocku skazał wtedy dwóch zabójców Olewnika - Sławomira Kościuka i Roberta Pazika - na kary dożywotniego więzienia. Ośmioro skazano na kary od roku więzienia w zawieszeniu do 15 lat pozbawienia wolności; jednego z oskarżonych sąd uniewinnił. Trzech sprawców porwania i zabójstwa Olewnika popełniło samobójstwa w zakładach karnych.