Trzech polskich żołnierzy, saperów z Kazunia zginęło w środę w Afganistanie, gdy ich samochód najechał na ładunek wybuchowy; jeden żołnierz ciężko ranny przeszedł operację. Do zdarzenia doszło ok. godz. 16 czasu lokalnego, 20 km na południowy wschód od bazy w Ghazni. Polski patrol wykonywał zadanie bojowe na drodze do bazy Sharana, gdy jeden z pojazdów Humvee najechał na ładunek wybuchowy niewiadomego pochodzenia. W czwartek Klich gościł w Kazuniu, w 2. Mazowieckiej Brygadzie Saperów - macierzystej jednostce zabitych. Poinformował, że w Afganistanie zatrzymano już trzy osoby w związku z tym zamachem. - Jeden z nich to prawdopodobny sprawca - dodał. Ujawnił też, że silny ładunek wybuchowy umieszczony w przepuście pod drogą "Floryda", którą patrolowali Polacy, był odpalony metodą elektryczną, za pośrednictwem kabla dociągniętego tam z pobliskiej miejscowości.