Karpiniuk mówił na czwartkowej konferencji prasowej w Sejmie, że prokuratorzy referenci, którzy prowadzili sprawę Lipca uznali, że jego zatrzymanie powinno nastąpić w tygodniu poprzedzającym wybory parlamentarne. Popołudniowy przegląd wiadomości w INTERIA.TV zapadła w piątek na tydzień i dwa dni przed wyborami parlamentarnymi. W poniedziałek - mówił Karpiniuk - ta informacja została przekazana Janickiej, która to skontaktowała się z wiceszefem CBA Ernestem Bejde. - W wyniku tego telefonu we wtorek nie nastąpiło zatrzymanie Tomasza Lipca. Prokuratorzy ewidentnie stwierdzają, że powodem niezatrzymania Tomasza Lipca były zbliżające się wybory parlamentarne - powiedział Karpiniuk. Jego zdaniem, drugą przesłanką decyzji o niezatrzymaniu Lipca miało być to, że następnego dnia była konferencja prasowa szefa CBA, dotycząca ówczesnej posłanki PO . - To były te dwie fundamentalne przesłanki, z powodu których nie nastąpiło zatrzymanie Tomasza Lipca - oświadczył Karpiniuk. W tym momencie głos zabrał szef komisji mówiąc: "jeszcze nie wyciągajmy ostatecznych konkluzji, dzielmy się faktami". Karpiniuk wyraził opinię, że funkcjonariusze CBA, włączenie z szefem Biura uznali, że nastąpił paraliż instytucjonalny prokuratury okręgowej w Warszawie pod przewodnictwem Janickiej. - To jest wspólne stanowisko zarówno CBA, którego nie można podejrzewać, pod przewodnictwem pana Kamińskiego, o jakąś szczególna sympatię do PO i prokuratorów prowadzących tę sprawę - podkreślił poseł Platformy powołując się na zeznania przed komisją. Wtórował mu Czuma, który stwierdził, że paraliż nastąpił w kluczowym momencie: od początku października do 21 października 2007 r. (dzień wyborów parlamentarnych).