Na salmonellę, jako przyczynę zatrucia się przedszkolaków, już wcześniej wskazywali lekarze opiekujący się dziećmi. Po zatruciu, do którego doszło przed dwoma tygodniami, do szpitali trafiło kilkudziesięcioro dzieci. Kierownik referatu marketingu i komunikacji społecznej Michał Smoliński powiedział w czwartek PAP, że z informacji posiadanych przez Gminę Jabłonna wynika, że nadal hospitalizowanych jest dwoje przedszkolaków. We wtorek państwowy powiatowy inspektor sanitarny w Legionowie opublikował wstępne wyniki dochodzenia epidemiologicznego, które wykazały, że w paście z jajka oraz w krokietach z mięsem była salmonella. Stwierdzono także nieprawidłowości w próbkach pobranej wody, ale - jak oceniono w komunikacie - nie stanowią one bezpośredniego zagrożenia dla życia i zdrowia konsumentów. Jak wyjaśniono, chodzi o "przekroczenia występujące w otrzymanym wyniku dotyczące parametrów fizykochemicznych - amoniaku i zapachu". Obecnie woda z tego ujęcia nie jest używana do picia i żywienia, a jedynie do mycia rąk i do celów gospodarczych. Po zdarzeniu przedszkole zostało zamknięte, obiekt był czyszczony i dezynfekowany. Od poniedziałku placówka jest otwarta, ale posiłki dostarcza firma cateringowa. Śledztwo ws. zatrucia pokarmowego przedszkolaków z Chotomowa wszczęła warszawska prokuratura. Śledczy mają wyjaśnić okoliczności sprawy i zbadać, kto jest za to odpowiedzialny. Jak informował PAP jej rzecznik prok. Łukasz Łapczyński, wszczęto je w sprawie nieumyślnego sprowadzenia niebezpieczeństwa dla życia lub zdrowia wielu osób poprzez spowodowanie zagrożenia epidemiologicznego skutkującego dolegliwościami układu pokarmowego i hospitalizacją podopiecznych przedszkola w Chotomowie. Grozi za to do trzech lat więzienia.