Jak wynika z sondażu, chęć oddania głosu na Zjednoczoną Prawicę, czyli Prawo i Sprawiedliwość, Porozumienie oraz Solidarną Polskę zadeklarowało 29 proc. badanych. W porównaniu do sondażu Kantar Millward Brown dla "Gazety Wyborczej" z 15-16 stycznia, do którego odwołuje się TVN, koalicja rządząca zanotowała jednopunktowy spadek. Z kolei Koalicja Obywatelska, a więc PO i Nowoczesna, osiągnęła 20-procentowy wynik (biorąc pod uwagę sondaż dla "GW", to 5 punktów proc. spadku). Zaskoczeniem był wynik nowej partii Roberta Biedronia. Po głośnej inauguracji na warszawskim Torwarze na Wiosnę zagłosowałoby 14 proc. respondentów. "Mamy 14 proc. (...) Mamy marzenia, jak dodajemy sobie skrzydeł, jak nie prowadzimy wojny polsko-polskiej, to jesteśmy w stanie dokonać zmiany. Dziękuję wam za to" - mówił były prezydent Słupska tuż po opublikowaniu wyników badania, na konwencji partii w Zielonej Górze. Uderzenie Wiosny w środku zimy? O wyniki sondażu zapytaliśmy dra Olgierda Annusewicza, politologa i eksperta ds. marketingu politycznego z Uniwersytetu Warszawskiego - Ten wynik na razie nie świadczy o niczym specjalnym. Co cztery lata jest popyt na jakąś nowość polityczną i w tym sezonie tą nowością polityczną jest Robert Biedroń. Tak naprawdę to dopiero mieliśmy do czynienia z dwoma sondażami. Do czasu wyborów jeszcze wiele rzeczy może się zmienić. Biedroń może zyskać albo stracić. To jest taki sondaż otwarcia - mówi w rozmowie z Interią. Jak podkreśla ekspert, wysokie poparcie Roberta Biedronia może wynikać z faktu, że nie przeszedł on jeszcze "testu ognia politycznego", m.in. nie brał udziału w debatach, w których "musiałby sobie dawać radę z trudniejszymi tematami". Według politologa "trwa miodowy tydzień po premierze partii", ale, jak przypomina, politycy działają w oparciu o kredyt zaufania. - Biedroń na dzień dobry dostał ten kredyt duży. Jeden sondaż nie czyni żadnej wiosny, nawet dwa nie czynią - mówi. Zagrożenie? Do Sejmu, jak pokazuje opublikowany we wtorek sondaż, prócz Zjednoczonej Prawicy, Koalicji Obywatelskiej i Wiosny Biedronia weszliby także: Kukiz'15 z wynikiem 7 proc., SLD z poparciem na poziomie 6 proc. oraz partia Wolność Janusza Korwina-Mikkego i PSL z wynikiem 5 proc. Kto może obawiać się o uszczuplenie swojego elektoratu? - PiS jest w miarę bezpieczny. PO, która już trochę straciła, mam wrażenie, że już więcej nie straci. Ale jest jeszcze SLD i Kukiz’15. Część Kukiza jest ideowa, ale druga część to osoby, które głosowały na coś nowego, coś ciekawego, odrębnego od "tej polskiej polityki". Kukiz pod tym kątem zweryfikował się średnio pozytywnie i w rozgrywce o głosy tych, którzy lubią głosować na "nowość", myślę, że może czuć się zagrożony - mówi ekspert. Na samym dole sondażowej stawki uplasowały się Partia Razem z wynikiem 1 proc., Ruch Narodowy (0 proc.), oraz Teraz! Ryszarda Petru (0 proc.). Eksperta zapytaliśmy o wynik, także nowej na polskiej scenie politycznej, działającej od listopada partii byłego szefa Nowoczesnej. - Petru jest takim trochę odgrzewanym kotletem. Stworzył Nowoczesną, od zera doprowadził do dość istotnej reprezentacji parlamentarnej, potem miał moment, kiedy był liderem, jeśli chodzi o partie opozycyjne, a potem nastąpił okres degrengolady. Dzisiaj Petru stracił to, co było jego głównym atutem dla części jego elektoratu, wizję kogoś, kto zna się na gospodarce - wyjaśnia Annusewicz. - Część wyborców odwróciła się od niego ot tak, druga część została z Nowoczesną, a trzecia pomyślała sobie, że to jednak nie był dobry trop i trzeba poszukać kogoś nowego, ciekawego - dodaje. Taśmy Kaczyńskiego Po taśmach z udziałem Jarosława Kaczyńskiego pozycja PiS wciąż jest mocna. Dlaczego? - Ktoś chciał bardzo zaszkodzić PiS, ale słabo tę aferę rozegrał. Takie pompowanie balonu było na początku bardzo mocne, potem okazało się, że za wiele w tej aferze nie ma i każde kolejne nagranie jest średnio wykorzystywane przez opozycję - komentuje Annusewicz. Politolog z Uniwersytetu Warszawskiego nie wyklucza jednak sytuacji, która miała miejsce w przypadku taśm PO. - Na początku taśmy nie szkodziły PO, natomiast z czasem, w momencie, w którym narracja o ośmiorniczkach była powtarzana dzień w dzień, tydzień w tydzień, ukazywały się kolejne nagrania, zaczęło to przynosić jej straty. To, że dzisiaj PiS jest bezpieczny, nie znaczy, że jest bezpieczny w dłuższej perspektywie - mówi, zaznaczając, że nie wszyscy w elektoracie PiS są ludźmi myślącymi prawicowo i "wielbiącymi" Jarosława Kaczyńskiego. - Tam jest jakaś część ludzi, która jest takim elektoratem centrowym. To dość spora grupa, która zagłosowała na PiS m.in. z powodu ośmiorniczek. Wcale nie jest powiedziane, że jak im się wykaże, że PiS jest taką samą partią jak wszystkie inne partie, a nie jakąś wyjątkową, to nie zmienią zdania. Te głosy mogą się przesunąć zarówno w stronę PO, ale mogą też przesunąć się w stronę Roberta Biedronia - konkluduje.