Szefowa Komitetu Społecznego Rady Ministrów Beata Szydło pytana była na antenie TVP1 "czy słowa o "wyimaginowanej wspólnocie" nie są zwiastunem polexitu". "Nie. Mam wrażenie że słowa prezydenta zostały zmanipulowane. On nie odnosił się do Unii Europejskiej. Unia Europejska jest potrzebna Polsce, tak jak Polska jest potrzebna Unii Europejskiej" - powiedziała Szydło. "Mówimy bardzo jasno i wyraźnie, że każde stwierdzenie o wyjściu Polski z Unii Europejskiej jest po prostu nieprawdą, kłamstwem" - podkreśliła. Zaznaczyła, że "Polska absolutnie widzi swoje miejsce w Unii Europejskiej". "Natomiast my chcemy, by ta Unia Europejska zaczęła rozmawiać o konieczności swoich reform, by budowała swoją jedność, żeby myślała o bezpieczeństwie Europejczyków, by była ukierunkowana na rozwiązywanie problemów Europejczyków, a nie elit brukselskich" - powiedziała wicepremier. Szczerski wyjaśnia Tymczasem najbliższy współpracownik Andrzeja Dudy Krzysztof Szczerski uważa, że prezydentowi chodziło jednak o Unię Europejską.Szef gabinetu prezydenta Krzysztof Szczerski na środowym briefingu prasowym zaznaczył, że w kontekście wystąpienia szefa KE Jean-Claude'a Junckera w sprawie przyszłości UE "mocno wybrzmiał" głos prezydenta Dudy z przemówienia w Leżajsku. Jak dodał, wypowiedź prezydenta "trzeba odczytywać jako mocny głos w dyskusji o kondycji, stanie, przyszłości UE". "Jestem bardzo zdziwiony tym, że ten głos jest uznawany w Polsce przez niektóre media i przez polityków opozycyjnych za głos kontrowersyjny, bo po pierwsze to jest głos słuszny, po drugie mocny, a po trzecie trudno uznać za kontrowersyjny głos, który mówi o tym, że UE trzeba budować od podstaw, od tego, czym są narodowe wspólnoty" - mówił Szczerski. "Nie da się budować Europy od góry do dołu, bo takie próby były podejmowane, zawsze kończyły się fiaskiem. Nie można tworzyć sztucznej wspólnoty, którą narzuca się państwom, tylko trzeba ją budować na realnej woli i autentycznym zaangażowaniu obywateli UE we wspólnoty" - dodał. Mucha komentuje "Nie można tego wyjmować z całego kontekstu. Pan prezydent dzisiaj mówi tak, jak mówili ojcowie założyciele UE" - powiedział prezydencki minister Paweł Mucha w Radiu Zet. Jak dodał, chodzi o mocną wspólnotę narodową, wspólne wartości. "Silna Polska, ale w silnej UE" - powiedział prezydencki minister. Mucha ocenił, że zarzuty opozycji są absurdalne. Zwrócił jednocześnie uwagę, że w ramach pakietu pytań, które były przewidziane w referendum konstytucyjnym, jedno dotyczyło trwałego związania Polski z UE. "Dziś absurdalnie mamy się rzekomo tłumaczyć z tego, że pan prezydent chce podejmować jakieś działania, które są w kierunku odwrotnym. To wszystko nieprawda, odsłuchajmy wystąpienia prezydenta, zobaczmy, że prezydent mówi to, co dzisiaj mówi bardzo wiele osób w Europie" - powiedział Mucha. "Nikt nie uprawia antyeuropejskiego kursu" - podkreślił w dalszej części rozmowy prezydencki minister. Jak kontynuował, nikt nie neguje decyzji Polaków związanej z przystąpieniem naszego kraju do UE. "Natomiast my dzisiaj jesteśmy w sytuacji takiej, że to nie jest kwestia budowania jakiegoś ołtarza i bicia pokłonów tylko wskazywania na nasz interes narodowy, wskazywania naszych celów, rozmowy właśnie o celach UE, rozmowy o tym, żeby to było budowane na zasadzie partnerstwa i poszanowania interesów stron i z uwzględnieniem także interesów państw narodowych" - mówił minister. Zwrócił przy tym uwagę, że właśnie to, iż nie szanuje się głosu narodu, doprowadziło w przypadku Wielkiej Brytanii do brexitu. Mucha dopytywany, czy jest to otwieranie drogi do polexitu, odparł: "nie jest to otwieranie drogi do polexitu". "Tak jak mówię, my musimy też sami siebie szanować żeby nas inni szanowali" - skwitował. Co powiedział prezydent? Prezydent mówił, że wtorek w Leżajsku m.in., że chce, aby obywatele mieli przekonanie, iż ktoś myślał o nich, a nie "o jakiejś wyimaginowanej wspólnocie, z której dla nas niewiele wynika". "Wspólnota jest potrzebna tutaj, w Polsce, dla nas - własna, skupiająca się na naszych sprawach, bo one są dla nas sprawami najważniejszymi; kiedy nasze sprawy zostaną rozwiązane, będziemy się zajmować sprawami europejskimi. A na razie niech nas zostawią w spokoju i pozwolą nam naprawić Polskę, bo to jest najważniejsze" - mówił. Wskazywał też, że Polacy mają prawo "mieć swoje oczekiwania wobec Europy, która nas zostawiła w 1945 r. na pastwę Rosjan". "Ale przede wszystkim mamy prawo do tego, by się tutaj sami rządzić i decydować o tym, jaki Polska ma mieć kształt i decydować o tym, w jaki sposób będziemy naprawiali zbutwiałe cały czas i cały czas gryzione jeszcze starymi systemowymi rozwiązaniami instytucje w Polsce, wiele ich jeszcze zostało, mimo upływu 30 lat" - twierdził prezydent. Andrzej Duda życzył mieszkańcom Leżajska, żeby "mieli taką Polskę, jaką chcieliby, żeby była". "Wierzę w to, że uda się ją taką uczynić - piękną, wolną, cały czas niepodległą, coraz silniejszą, zamożną, taką, która broni swoich obywateli. Taką, w której zwycięża prawda i sprawiedliwość, a nie chamstwo, gwałt i oszustwo. Tego państwu życzę, tego życzę sobie - po prostu normalnej Polski" - powiedział.