"Wobec śmierci kolejnego dziecka wskutek nieudzielenia fachowej pomocy medycznej, jako członkowie zarządu Fundacji Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy, stawiamy pod znakiem zapytania swoje dalsze działania na rzecz pomocy polskiej medycynie dziecięcej" - napisali Lidia i Jerzy Owsiakowie w oświadczeniu przesłanym PAP. "Mamy ponadto ogromne obawy, że po raz kolejny minister zdrowia oraz Rzecznik Praw Dziecka nie uczynią nic, aby zmienić tragiczny, na co wskazują ostatnie przypadki, stan systemu ratownictwa medycznego w Polsce. Uważamy, że należy niezwłocznie i publicznie wyjaśnić, co jest przyczyną takiego stanu rzeczy" - podkreślili. Śledztwo w sprawie nieumyślnego spowodowania śmierci 2,5-latki wszczęła w piątek prokuratura w Skierniewicach. Grozi za to do pięciu lat pozbawienia wolności. Śledczy ustalają, czy śmierć dziecka mogła być efektem błędów medycznych: złej diagnozy lub zbyt późnego udzielenia pomocy. Zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa skierował do prokuratury łódzki Szpital Kliniczny nr 4 im. Marii Konopnickiej, do którego dziewczynka trafiła w stanie krytycznym. Śledczy ustalili, że od końca stycznia dziecko chorowało, przyjmowało antybiotyk. 24 lutego rodzice zaobserwowali u dziewczynki osłabienie i drgawki; lekarz ze skierniewickiego szpitala stwierdził u dziecka przeziębienie i dziewczynka wróciła do domu. Następnego dnia jej stan się pogorszył; wzrastała temperatura. Rodzice zadzwonili na pogotowie, ale dyspozytor nie wysłał do chorej karetki. Zgłosili się do lekarza nocnej i świątecznej pomocy medycznej, który jednak - według prokuratury - odmówił przyjazdu do dziecka i kazał leczyć je objawowo. Rodzice po raz drugi wezwali pogotowie; karetka, który tym razem przyjechała, zabrała dziewczynkę w stanie krytycznym do szpitala w Łodzi.