Jakie byłyby skutki uznania tego wniosku? Marsz Niepodległości nie mógłby się zgodnie z prawem odbyć. Prawnicy prezydent Warszawy - skarżąc decyzję o uchyleniu ich zakazu przemarszu - dołączyli do zażalenia wniosek o zadanie Sądowi Najwyższemu pytania prawnego, czy uroczystości państwowe, nieopisane w żadnych przepisach rzeczywiście mają pierwszeństwo przed zgromadzeniami cyklicznymi czy też nie. Jeśli Sąd Apelacyjny poszedłby tym tropem i pytania do Sądu Najwyższego skierował - decyzja o legalności Marszu Niepodległości musiałaby być zawieszona do udzielenia odpowiedzi. To zaś oznaczałoby, że zakaz przeprowadzenia Marszu wciąż obowiązuje, bo decyzja o zakazie zgromadzenia jest wykonalna od momentu podjęcia do ostatecznej decyzji sądu. Ta zaś byłaby zawieszona do czasu już po 11 listopada. O co w tym wszystkim chodzi? Prezydent Warszawy w środę wydała decyzję o zakazie organizacji 11 listopada Marszu Niepodległości, organizowanego przez Stowarzyszenie Marsz Niepodległości współtworzone m.in. przez Młodzież Wszechpolską, Obóz Narodowo-Radykalny i Ruch Narodowy.Organizatorzy Marszu odwołali się do Sądu Okręgowego w Warszawie, a ten w czwartek wieczorem nieprawomocnie uchylił decyzję Hanny Gronkiewicz-Waltz, uznając, że "prewencyjne zakazywanie marszu jest przedwczesne"."Wolność zgromadzeń pełni doniosłą rolę w demokratycznym państwie prawa (...) Prawo do zgromadzeń jest chronione konstytucją" - zaznaczył w uzasadnieniu orzeczenia sędzia Michał Jakubowski.Dzień później pełnomocnik stołecznego ratusza mec. Antoni Kania-Sieniawski poinformował o złożeniu zażalenia na to postanowienie.Sprawą zajmie się Sąd Apelacyjny w Warszawie. Na rozpoznanie zażalenia ma 24 godziny.Tomasz Skory