W poniedziałek w warszawskiej prokuraturze okręgowej, która prowadzi śledztwo dot. wydarzeń z 16 grudnia, przesłuchiwanych jest dwóch uczestników protestu, których wizerunki opublikowała policja. To nie pierwszy zarzut w tej sprawie, wcześniej 18 stycznia podobny - dotyczący znieważenia operatora kamery - usłyszał inny uczestnik manifestacji. Obecnie przesłuchiwana jest kolejna osoba, Mariusz Malinowski. Wchodząc do prokuratury powiedział on dziennikarzom, że ma nadzieję, że prokurator go wysłucha "i powie, że się pomylił". Dodał, że wezwanie do prokuratury odbiera jako "próbę zastraszania demonstrujących". "Nie zrobiłem nic złego, jestem tutaj zaproszony przez pana prokuratora, ponieważ sam się zgłosiłem na policję, dlatego, że mój wizerunek został upubliczniony na stronach policji" - zaznaczył. Śledztwo prowadzone przez warszawską prokuraturę okręgową dotyczy m.in. blokowania wyjazdu posłów i przedstawicieli rządu przez manifestujących przed budynkiem; w jego ramach analizowane mają być też inne wątki - m.in. informacje o poturbowaniu posłanek opozycji przez Straż Marszałkowską. Postępowanie wszczęto na podstawie dwóch artykułów Kodeksu karnego - 191 i 224, które przewidują do 3 lat więzienia dla tego, "kto stosuje przemoc wobec osoby lub groźbę bezprawną w celu zmuszenia innej osoby do określonego działania" oraz dla tego, kto "przemocą lub groźbą bezprawną" wywiera wpływ na czynności urzędowe organu państwowego.