Rosół to były pełnomocnik finansowy sztabu wyborczego PO i eksasystent Grzegorza Schetyny i Donalda Tuska. Głośno zrobiło się o nim w 2006 roku po tym jak "Newsweek" zarzucił mu nielegalne wyprowadzanie pieniędzy z partyjnej kasy. Tekst nosił znamienny tytuł "Dojenie Platformy". Efekt publikacji był taki, że Rosół został wyrzucony z klubu parlamentarnego PO (był dyrektorem biura klubu), zawieszono jego członkostwo w partii, a śledztwo w sprawie rzekomego procederu wszczęła Prokuratora Okręgowa w Warszawie. Rosół został jednak odwieszony w partii, jest dziś członkiem zarządu zależnej od PO Agencji Rozwoju Mazowsza, a od niedawna - jak ustalił serwis tvp.info - pełni także funkcję doradcy ministra sportu Mirosława Drzewieckiego. Skąd zmiana stanowiska PO w jego sprawie? - Prokuratura w czerwcu umorzyła śledztwo dotyczące oskarżeń "Newsweeka". W sądzie toczy się natomiast proces o naruszenie moich dóbr osobistych. Jestem przekonany, że skończy się dla mnie pomyślnie - mówi tvp.info Rosół. - Po umorzeniu śledztwa Platforma mnie odwiesiła, a mniej więcej miesiąc temu minister zwrócił się do mnie z prośbą o przyjście do jego gabinetu politycznego i to był początek naszej współpracy - dodaje. Czy Drzewieckiemu nie przeszkadza opinia, która ciągnęła się za Rosołem od czasów publikacji "Newsweeka"? - Minister stwierdził, że skoro dobrze nam się kiedyś współpracowało, a prokuratura umorzyła dochodzenie, to nie ma powodu, bym nie pomógł mu w zajmowaniu się bieżącymi sprawami resortu. Obowiązków mam tyle, że pod koniec października zamierzam odejść z Agencji Rozwoju Mazowsza - tłumaczy Rosół. Całej sprawy nie skomentował minister Drzewiecki, który nie znalazł czasu na rozmowę z portalem.