- To są kłamstwa - stwierdził Nitras. Zapowiedział, że poda Zarembę do sądu. Zaremba powiedział dziś dziennikarzom, że we wtorek rozstrzygnięto przetarg na sprzedaż części majątku stoczniowego, w tym rusztowań, które są niezbędne do podtrzymania produkcji stoczniowej. Dodał, że rusztowania zostały sprzedane po niskiej cenie, choć nie powiedział, ile - jego zdaniem - powinny kosztować. Jak dodał, "rusztowania stoczniowe kupiła firma Master Sp. z o.o. należąca do panów Grzegorza Grodzickiego, Sylwestra Waszczuka. Firma Master zajmuje się głównie remontami i modernizacją statków". - I nie byłoby w tym nic złego, gdyby właściciele ww. firmy nie byli dobrymi znajomymi zachodniopomorskich notabli PO: wiceministra ochrony środowiska Stanisława Gawłowskiego, posła Sławomira Nitrasa i posła PO Michała Marcinkiewicza - mówił. Według Zaremby, firma ta zapraszała wymienionych polityków PO jako swoich gości na coroczne spotkania firm branży morskiej w Szczecinie. - Czy za udział w tych imprezach płacili z własnej kieszeni? - pytał Zaremba. W reakcji na wypowiedź Zaremby, Nitras przesłał mediom oświadczenie, w którym napisał m.in., że nie ma nic wspólnego z organizacją i przebiegiem przetargów na majątek stoczniowy. - Jeśli ktoś twierdzi inaczej, będę musiał podać go do sądu w obronie mojego dobrego imienia - podkreślił. Dodał, że z satysfakcją odbiera fakt, że majątek stoczniowy został zakupiony przez "solidną szczecińską firmę działającą w branży stoczniowej". Wyjaśnił, że w spotkaniach Herring Meeting (to spotkanie o charakterze wystawnego bankietu, bierze w nim udział zazwyczaj kilkuset gości ) uczestniczy każdego roku odkąd jest osobą publiczną i ma zamiar uczestniczyć w nim również w przyszłym tygodniu. - Bycie tam jest obowiązkiem każdego poważnego polityka. Krzysztofa Zaremby nigdy tam nie widziałem - napisał Nitras. - Nie mam żadnych związków z firmą Master. Znam oczywiście jej właścicieli, tak jak praktycznie wszystkich właścicieli i prezesów dużych firm w Szczecinie i regionie - podał Nitars. Poinformował także, że przesłane mediom oświadczenie mogą one traktować jako złożone również w imieniu posłów Marcinkiewicza i Gawłowskiego. Gawłowski powiedział , że Waszczuka i Grodzickiego poznał na organizowanej w Szczecinie imprezie, na której spotyka się cała branża morska. - Poznałem tam wszystkich szefów firm morskich działających w Szczecinie. Z panami Waszczukiem i Grodzickim widziałem się potem ze dwa, może trzy razy. Nie wiem jakie wnioski wyciąga z tego pan Zaremba. Na pewno nie są to moi dobrzy znajomi, z którymi odwiedzam się rodzinnie. Nie wiem co kupili od stoczni i za ile. Zakładam, że była jakaś publiczna procedura sprzedaży i tak się odbyło. Pan Zaremba kompletnie odpłynął - stwierdził. Jak poinformowała rzeczniczka Agencji Rozwoju Przemysłu Roma Sarzyńska na stoczniowe rusztowania było pięciu chętnych. Odbyła się internetowa, anonimowa licytacja. - Możemy się jedynie cieszyć, że ostateczna cena była o 50 proc. wyższa niż wycena rusztowań - powiedziała. Przypomniała, że osiągnęły one cenę ok. 750 tys. zł. W ub.r. Komisja Europejska uznała za nielegalną pomoc finansową, którą polski rząd udzielił stoczniom w Gdyni i Szczecinie. KE dała polskiemu rządowi czas do czerwca br. na sprzedaż majątku obu stoczni. Do tego czasu zakłady mają też zwolnić wszystkich pracowników (w Gdyni jest to około 5200 osób, w Szczecinie - niespełna 4 tysiące).