Najwyższe kary - od czterech do sześciu i pół roku pozbawienia wolności - otrzymało czterech oskarżonych. Dodatkowo dwóch z nich będzie musiało zwrócić 300 tys. zł pobranego okupu. Pozostali pójdą do więzienia na krócej, a jeden z nich ukarany został tylko wysoką karą grzywny. Wyrok nie jest prawomocny. Wśród stawianych oskarżonym zarzutów znalazły się: wprowadzanie do obrotu znacznych ilości narkotyków, nielegalne posiadanie broni, paserstwo samochodowe, udział w porwaniu dla okupu. Sąd uznał winę wszystkich oskarżonych. Oparł się m.in. na zeznaniach świadka koronnego. W październiku ub.r. Kazimierz J., pseud. Prezes, oskarżony o zorganizowanie grupy przestępczej o charakterze zbrojnym i kierowanie jej działaniami, skazany został nieprawomocnym wyrokiem na 9 lat pozbawienia wolności. Sąd uznał jego winę w większości zarzutów; uniewinnił jednak w trzech przypadkach, w tym m.in. od zarzutu udziału w porwaniu dla okupu. Na kary od roku do siedmiu i pół roku pozbawienia wolności oraz wysokie grzywny nieprawomocnie skazanych wtedy zostało także innych 27 oskarżonych. Według krakowskiej prokuratury, gang "Prezesa" w okresie między 1999 a 2005 rokiem wprowadził do obrotu hurtowe ilości haszyszu, marihuany, kokainy i amfetaminy oraz 550 tys. tabletek ekstazy. W lipcu 2004 r. porwał młodego człowieka i zainkasował 300 tys. zł okupu od jego ojca, dokonał także kradzieży 150 kg ekstazy i maszyny do tabletkowania w Belgii. Jak informowała małopolska policja, gang Kazimierza J. był jedną z najliczniejszych grup przestępczych o charakterze zorganizowanym i zbrojnym, działających w ostatnich latach na terenie południowej Polski. Członkowie tej grupy zdominowali rynek narkotykowy; za ich pośrednictwem na rynek trafiały ogromne ilości narkotyków, takich jak amfetamina, ekstazy czy marihuana. Narkotyki te trafiały na osiedla, do małych lokali, dyskotek. Upadek gangu rozpoczął się od porwania dla okupu 17-letniego syna małopolskiego cukiernika. Okup został zapłacony, skutego nastolatka odnalazł w lesie grzybiarz. Policja natrafiła jednak na ślad porywaczy, a później dotarła do gangu "Prezesa". Według policji, członkowie gangu mieli ogromny majątek. Spotykali się m.in. w rezydencji w okolicach Rożnowa (Małopolska). Właściciel tej posiadłości, poszukiwany listem gończym, w grudniu 2005 roku został zatrzymany pod Opolem. Policja wpadła na jego ślad dzięki charakterystycznemu hobby - hodowli dzików.