Przepis ustawy o RPO, który pozwala pełnić obowiązki Rzecznikowi Praw Obywatelskich po upływie kadencji do czasu objęcia stanowiska przez następcę, jest niezgodny z konstytucją - orzekł w czwartek Trybunał Konstytucyjny. Jak poinformowała prezes TK Julia Przyłębska, przepis ten traci moc obowiązującą po upływie trzech miesięcy od opublikowania wyroku w Dzienniku Ustaw. Adam Bodnar, odnosząc się do tego orzeczenia, powiedział: - Cały czas twierdzę, że zakres zaskarżenia wyroku był tylko i wyłączeni w zakresie art. 2 i art. 209 konstytucji, a nie art. 7 konstytucji. - Tutaj wydaje mi się, że Trybunał wyszedł poza granice wniosku - dodał. - Do czasu wejścia w życie wyroku dalej wykonuję obowiązki RPO. Należy się zastanowić, w jakim zakresie ja lub moi zastępcy powinni wykonywać uprawnienia procesowe - powiedział Bodnar po wyjściu z gmachu TK. Jak powiedział, najbardziej pożądanym rozwiązaniem byłoby wybranie przez Sejm zgodnie z konstytucją nowego RPO. Zaapelował do posłów, by doszli do porozumienia w tej sprawie i postawili na kandydata, który będzie kontynuował dobrą misję poprzedników i który będzie wybrany przez Sejm za zgodą Senatu. "Drugi scenariusz jest bardziej niebezpieczny" Bodnar zwrócił uwagę na inną możliwość. - Drugi scenariusz jest bardziej niebezpieczny - uchwalenie ustawy, która wprowadzi kogoś na kształt komisarza - powiedział. Jak dodał, takie rozwiązanie byłoby niebezpieczne z punku widzenia niezależności instytucji RPO. Przyznał, że mogłoby wówczas dojść do próby upolitycznienia tego stanowiska. Dziennikarze pytali Adama Bodnara, czy ma dla niego znaczenie fakt, że uzasadnienie wyroku odczytał sędzia Stanisław Piotrowicz. - Składałem wniosek o wyłączenie sędziego Piotrowicza z orzekania w sprawie - przypomniał Bodnar. Jak mówił, zrobił to ze względu na dawne zaszłości, kiedy Piotrowicz był szefem sejmowej komisji sprawiedliwości. - Tak się jednak nie stało. Sędzia Piotrowicz nie został wyłączony. Należy brać to pod uwagę przy ogólnej ocenie wyroku - dodał.