Obrona skazanego, kierując kasację do Sądu Najwyższego, argumentowała m.in., że w sprawie powinna zostać przyjęta kwalifikacja zabójstwa w afekcie, za które jest przewidziana niższa odpowiedzialność karna - do 10 lat więzienia. SN nie podzielił tej argumentacji, a kasację uznał za "bezzasadną". - Silne wzburzenie nie może być uznane za usprawiedliwione, jeśli przyczyną tego afektu jest zdarzenie, zjawisko lub konflikt zawinione wyłącznie lub w przeważającym stopniu przez samego sprawcę - mówił w uzasadnieniu środowego postanowienia SN sędzia Dariusz Kala. Jak dodał - cytując uzasadnienia sądów w tej sprawie - "nie sposób przecież nie dostrzec, że odpowiedzialność za sytuację konfliktową z ofiarą, jeśli nie wyłącznie, to w znakomicie większej mierze, ponosi sam oskarżony, który dopuścił się zdrady małżeńskiej w okresie, kiedy jego małżonka była w ciąży". Zabił żonę. Po wszystkim poszedł zagrać w piłkę Do zabójstwa, które poruszyło opinię publiczną, doszło jesienią 2019 roku. Jak ustalono, Piotr Sz. udusił swoją żonę, owinął zwłoki w folię i porzucił w lesie. Po wszystkim poszedł zagrać w piłkę, a następnego dnia do pracy. Dzwonił też do teściowej, pytając o żonę. Udawał zaniepokojonego i pozorował zaginięcie kobiety. Rozpoczęły się poszukiwania. Policja od początku podejrzewała, że mężczyzna mógł popełnić zbrodnię. Został zatrzymany. Krótko potem przypadkowa osoba znalazła ciało kobiety. Przed rokiem w uzasadnieniu orzeczenia sądu apelacyjnego sędzia Piotr Mika mówił, że w małżeństwie Sz. coś zaczęło się psuć w 2019 roku. Gdy Izabela zaszła w ciążę - pojawiły się kłótnie i awantury, podczas których małżonkowie stosowali przemoc fizyczną. Gdy Piotr Sz., pracujący wówczas w bielskiej straży miejskiej, nawiązał romans z koleżanką z pracy, małżeństwo zaczęło się rozpadać. Ważnym dowodem w śledztwie było nagranie audio - jak mówili oskarżyciele, ofiara "nagrała własną śmierć". 17 października 2019 roku Sz. wrócił z pracy do domu, jego żona - starając się zdobyć dowody na potrzeby rozwodu - uruchomiła urządzenie nagrywające. Doszło do kolejnej kłótni, podczas której Piotr Sz. przewrócił żonę na podłogę, uderzył kilka razy w twarz i zaczął dusić. "Nagrała własną śmierć" - To duszenie - co możemy ustalić w sposób pewny dzięki nagraniu, które zostało zabezpieczone - trwało 21 minut. W międzyczasie oskarżony (...) będąc przekonany, że pokrzywdzona już utraciła funkcje życiowe, zaprzestaje tej akcji. Mamy sytuację, w której oskarżony już wtedy zaczyna wyrażać skruchę, mówi: "Przepraszam, przepraszam", ale gdy słyszy, że żona dalej żyje, ponawia akcję związaną z duszeniem - opisywał sędzia Mika. - Przez pierwsze dwie minuty duszenia pokrzywdzona potrafiła jeszcze mówić. To było wielokrotne powtarzanie słów: "Błagam, dziecko, błagam!" - dodał. Biegli opisywali Piotra Sz. jako osobę zaburzoną asocjalnie, dominującą, niedojrzałą, z tendencjami obsesyjno-kompulsywnymi, o ponadprzeciętnej inteligencji, rozumiejącą uczucia innych, ale nie potrafiącą samemu przeżywać tych uczuć. Śledczy oskarżyli Piotra Sz. o zamordowanie ze szczególnym okrucieństwem żony będącej w szóstym miesiącu ciąży, a także wcześniejsze fizyczne i psychiczne znęcanie się nad nią. Mężczyzna przyznał się do morderstwa. Nie zgodził się jednak z tym, że znęcał się nad kobietą. To nie było zabójstwo ze szczególnym okrucieństwem Orzekający w I instancji w październiku 2021 roku bielski sąd okręgowy, uznał mężczyznę winnym zabójstwa, ale nie "ze szczególnym okrucieństwem". Skazał go wtedy na 25 lat więzienia. Zobowiązał go też do wpłaty zadośćuczynień bliskim ofiary. W ocenie sądu oskarżony nie planował zbrodni, choć to on doprowadził do konfliktu w małżeństwie. Kumulowały się w nim gniew i złość. Z kolei sąd okręgowy nie dał wiary twierdzeniu, że mężczyzna znęcał się nad kobietą. Podkreślił, że dochodziło do kłótni między małżonkami, w których obie strony nie przebierały w środkach. Piotr Sz. miał m.in. szarpać żonę, ona nie pozostawała mu dłużna - gdy dowiedziała się o romansie męża publicznie go spoliczkowała. Sąd Apelacyjny w Katowicach, zaostrzając w czerwcu 2022 roku karę do dożywocia, uznał, że trudno w tej sprawie doszukiwać się okoliczności łagodzących, które przemawiałyby za niższym wymiarem kary. Wskazywał, że przebywając na wolności Piotr Sz. w dalszym ciągu stwarzałby zagrożenie. Przy ustalonych jego cechach osobowości oraz biorąc pod uwagę jego zachowanie podczas zabójstwa, trudno przyjąć, że jego skrucha była szczera - uznał SA. Sąd ten zgodził się ze stanowiskiem sądu I instancji, który uniewinnił oskarżonego od zarzutu znęcenia się nad żoną w okresie poprzedzającym zbrodnię. Doszedł do wniosku, że nie ma na to wystarczających dowodów. Podobnie jak sąd okręgowy uznał go natomiast za winnego podszywania się pod żonę w internecie. Wbrew stanowisku oskarżenia, SA potwierdził też w wyroku, że nie było to zabójstwo dokonane ze szczególnym okrucieństwem. Mimo długiego czasu stosowania przemocy działanie sprawcy nie było nastawione na spowodowanie dodatkowych cierpień ofiary, poza pozbawieniem jej życia. *** Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!