Proces toczył się pod nieobecność oskarżonych. Obrona rozważa apelację. Przed sądem rejonowym dla Warszawy-Śródmieścia toczy się wiele procesów dotyczących zajść 11 listopada w różnych częściach miasta. W każdej obwinionych lub oskarżonych (większość spraw dotyczy wykroczeń nie przestępstw) jest po kilka osób, spośród kilkudziesięciu zatrzymanych wtedy cudzoziemców, głównie obywateli Niemiec. Wtorkowe orzeczenie to pierwszy znany wyrok w serii tych spraw. Sąd uznał, że pięcioro obywateli Niemiec można uznać za winnych gwałtownych zachowań wobec policji. Choć - jak uznał sąd - zeznania policjantów nie są szczegółowe, a konkretny czyn można przypisać tylko jednemu oskarżonemu, wszyscy zostali skazani na kary więzienia w zawieszeniu na dwa lata. Florian S. jako jedyny został skazany na 10 miesięcy więzienia za uderzenie policjanta drewnianym przedmiotem i udział w zbiegowisku. Pozostałych ukarano tylko za udział w zbiegowisku pozbawieniem wolności na sześć miesięcy. "Niewątpliwe jest, że wszyscy działali w jednej zwartej grupie, grupa ta uciekała przed policjantami, z tej grupy rzucano kamieniami" - uznał sąd. Wydarzenia opisane w akcie oskarżenia miały miejsce na podwórzu kamienicy, gdzie mieści się hostel, w którym zatrzymali się zagraniczni demonstranci, przybyli w celu blokowania przemarszu narodowców, organizowany z okazji święta niepodległości. Wydając wyrok w zawieszeniu, sąd uwzględnił, że oskarżeni to młodzi, niekarani, przeważnie studiujący ludzie. Broniący cudzoziemców mec. Jacek Gaj zapowiedział, że wystąpi o pisemne uzasadnienie wyroku, nie wykluczył apelacji, jeśli tak postanowią jego mandanci. Ocenił, że "jeżeli sąd miałby uznać winę oskarżonych, to wyrok mieści się w dolnych granicach kar". - Jednak my konsekwentnie kwestionujemy ich winę. Nie przyznali się, odmówili składania wyjaśnień, zeznania świadków nie były jednolite; poza jednym żaden z moich klientów nie został rozpoznany. Konstrukcja zarzutu jest wyjątkowa w Kodeksie karnym, jest to pewna forma odpowiedzialności zbiorowej - powiedział adwokat. Inne toczące się w sądzie rejonowym sprawy dotyczą wydarzeń w okolicy kawiarni Nowy Wspaniały Świat, gdzie demonstranci schronili się przed policją. Niemieccy demonstranci są w nich obwinieni o zakłócenie porządku publicznego. Zeznający w tamtych procesach świadkowie związani ze środowiskiem Krytyki Politycznej mówili, że nikt się nie barykadował w lokalu, a osoby posługujące się językiem niemieckim zachowywały się spokojnie - jadły, piły gorące napoje, rozmawiały i grały w gry planszowe. Gdy na żądanie policji wyszły, w lokalu znaleziono sportowe nagolenniki, tarcze ze styropianu i tektury, flagi na drzewcach i kilka pojemników gazu pieprzowego, które przekazano policji. Dowodem w jednej ze spraw był także dostarczony przez policję zapis wizualny. Pokazuje on - stwierdził sąd - początkowo spokojny przemarsz młodych ludzi, w większości z zasłoniętymi twarzami, wielu z drewnianymi pałkami. Jak stwierdził sąd, film pokazuje, że na widok policji grupa zawraca i ucieka chodnikami, a niektórzy szarpią się z policjantami. Występujący jako świadkowie policjanci zeznawali, że z grupy Niemców na Nowym Świecie niektórzy, ubrani na czarno i zamaskowani "rzucili się z okrzykiem Antifa na kilku narodowościowców z polskimi flagami", co stało się podstawą interwencji. Policjanci zeznali, że część obcokrajowców "zepchnięto" do kawiarni. Nie byli w stanie rozpoznać, kto konkretnie atakował policję. W listopadzie sąd odroczył posiedzenia ws. skierowanych przez policję w trybie przyspieszonym wniosków o ukaranie za wykroczenia o charakterze chuligańskim wobec kilkudziesięciu cudzoziemców zatrzymanych na Nowym Świecie. Tryb postępowania wobec nich sąd zmienił wtedy na zwyczajny. Dziewięciu obcokrajowcom postawiono zarzuty popełnienia przestępstw: udziału w zbiegowisku, którego uczestnicy dopuszczają się bezprawnych zachowań, a jednemu - napaści na policjanta. Helsińska Fundacja Praw Człowieka, której obserwatorzy byli wtedy na mieście, podała, że nie mieli własnych informacji o powodach akcji policji, której zdaniem grupa tych osób zaatakowała "ludzi świętujących odzyskanie niepodległości". "Świadkowie zdarzenia w rozmowach z obserwatorami podawali szereg różnych, niewykluczających się wzajemnie powodów, m.in. od ataku jednego z antyfaszystów na członka grupy rekonstrukcyjnej zmierzającej na miejsce oficjalnej defilady, przez starcie kilkuosobowej grupy skinów i antyfaszystów, po atak antyfaszystów na policję" - podała HFPC. Obserwatorzy nie byli w stanie ocenić tej interwencji wobec osób, które potem weszły do kawiarni Nowy Wspaniały Świat. Podczas obchodów Święta Niepodległości w Warszawie doszło do starć demonstrantów z policją. 40 policjantów zostało lekko rannych. Spalono auto TVN. Do szpitali trafiło 30 osób. Zatrzymano 210 osób. Spośród nich 111 ma zarzuty o wykroczenia (w tym niemieccy antyfaszyści, którzy złożyli zażalenia na zatrzymanie), a 65 - o przestępstwa, jak m.in. napaść na policjanta, naruszenie nietykalności, niszczenie mienia. Niedopuszczalne użycie siły przez policję wobec osób zatrzymanych i nieagresywnych; słuszne jej użycie na pl. Konstytucji; wątpliwość, czy działania policji na pl. Na Rozdrożu były wystarczające - tak Helsińska Fundacja Praw Człowieka ocenia zajścia 11 listopada.