- Była próba przedostania się przez płoty i agresywne zachowanie demonstrantów, dlatego policja musiała zareagować i zareagowała - powiedział Schetyna w Radiu ZET. Zaznaczył, że stoczniowcy otrzymali pozwolenie na demonstrację od urzędu miasta, gdyż miała to być pokojowa demonstracja. - Po kilkunastu minutach umowa została złamana i pojawiła się agresja, zupełnie niepotrzebnie - mówił wicepremier. W tego typu sprawach - powiedział - jest "zawsze taka sama procedura", czyli powołanie komisji. Dodał, że wnioski tej komisji mają być znane jeszcze w czwartek. Podczas środowej demonstracji stoczniowców ze Stoczni Gdańsk w stolicy doszło do starć manifestantów z policją. Funkcjonariusze użyli pałek i gazu łzawiącego. Koordynator mazowieckiego pogotowia ratunkowego Marek Niemirski powiedział, że poszkodowanych zostało ponad 25 osób. Dwóch związkowców trafiło do szpitala przy ul. Lindleya na oddział intensywnej terapii z niewydolnością dróg oddechowych. Łącznie hospitalizowanych było około 10 osób, w tym pięciu policjantów.