Zamieszanie wokół zadań domowych. Dyrektorka szkoły: Przeżyłam szok
Dyrektor szkoły Danuta Kozakiewicz została wskazana, jako ekspertka pod oficjalnym dokumentem przygotowanym na zlecenie Ministerstwa Edukacji Narodowej. Dotyczył on prac domowych. Szkopuł w tym, że nie brała udziału w jego tworzeniu. Co więcej, nie zgadza się z jego treścią. - Zapisy są stuprocentowo sprzeczne z tym wszystkim, co mówiłam - przekazała Interii.

Na stronie Instytutu Badań Edukacyjnych opublikowano rekomendacje dotyczące prac domowych oraz możliwych zmian w ich ograniczaniu. Dokument przygotowano na zlecenie Ministerstwa Edukacji Narodowej. Pierwsza z ekspertek została wymieniona Danuta Kozakiewicz, dyrektor szkoły podstawowej nr 103 w Warszawie. Problem w tym, że... nie brała udziału w przygotowaniu dokumentu.
"Nie przygotowywałam tego dokumentu"
- Sytuacja jest bardzo dziwna. Przeżyłam szok, kiedy otworzyłam stronę IBE i zobaczyłam, że moje nazwisko jest pierwsze na liście ekspertów pod rekomendacjami dotyczącymi prac domowych, podczas kiedy ja w ogóle nie przygotowywałam tego dokumentu - mówi Interii dyrektor Kozakiewicz.
Dodatkowo, gdy przeczytała rekomendacje okazało się, że są tam zapisy, z którymi absolutnie się nie zgadza, które są stuprocentowo sprzeczne z tym wszystkim, co mówiła dotychczas o pracach domowych.
- Przede wszystkim nie zgadzam się z nieobowiązkowością prac domowych. Uważam, że w szkole podstawowej dzieci są na tyle małe, że ich świadomość potrzeby samokształcenia jest jeszcze minimalna, w związku z tym zadania domowe powinny być obowiązkowe - tłumaczy.
Kozakiewicz przyznaje, że jest w stanie zgodzić się z tym, że zadanie domowe, które jest wykonane źle, nie jest oceniane negatywnie, bo dziecko ma prawo do błędów. Natomiast dziecko, które wykonuje dobrze pracę domową, powinno być docenione. - Nie może być też tak, że w szkole podstawowej nie ma obowiązkowych prac domowych, a w szkole średniej są. Dziecko jest nienauczone pracy w takim systemie i przeżywa olbrzymią zmianę - uważa dyrektorka.
Rekomendacje usunięte za strony IBE
Danuta Kozakiewicz zareagowała natychmiast. Napisała do IBE z prośbą o wyjaśnienie. - Być może miano zamiar zaprosić mnie do grona eksperckiego, ale nie byłam w tym momencie w tym gronie i również nie byłam na spotkaniu, kiedy opracowywano rekomendacje - zastanawia się.
Dyrektor Instytutu, Maciej Jakubowski zadzwonił do niej z przeprosinami i powiedział, że dokument zostanie wycofany ze strony, co faktycznie się stało. Zapowiedziano również kolejne prace nad rekomendacjami.
Na stronie IBE pojawiło się też oficjalne oświadczenie, że dyrektor zdecydował o ponownej analizie rekomendacji odnośnie możliwych zmian w sposobie zadawania czy oceniania prac domowych.
- Użycie mojego nazwiska chcę potraktować jako zwykły błąd ludzki i na tym chcę zakończyć tę sprawę. Nie zmieniłam zdania na temat prac domowych, nie jestem chorągiewką na wietrze, a to, że wycofano rekomendacje bardzo mnie cieszy - mówi Interii nauczycielka.
Paweł Mrozek, założyciel Akcji Uczniowskiej, który nagłośnił wpadkę Instytutu Badań Edukacyjnych uważa natomiast, że przeprosiny to za mało. - Środowisko oświatowe straciło zaufanie do IBE i trudno będzie je odbudować. Stoimy murem za panią dyrektor. Rekomendacje były poniżej wszelkiej krytyki, a teraz ich wyrzucenie do kosza to marnotrawstwo publicznych pieniędzy - mówi Mrozek.
Co Polacy myślą o zadaniach domowych?
Danuta Kozakiewicz liczy na to, że pomyłka przyczyni się do pozytywnych zmian i eksperci jeszcze raz pochylą się nad tematem.
- Mam nadzieję, że kolejne rekomendacje odniosą się bardzo dokładnie do raportu z badań IBE dotyczącego oceny dotychczasowego rozporządzenia przez środowisko edukacyjne - podkreśla dyrektor Kozakiewicz.
Raport pokazuje, że wycofanie prac domowych przyniosło bardzo dużo negatywnych skutków, jak spadek mobilizacji dzieci do nauki i obniżenie samodzielności dzieci. Jako pozytyw podano tam, że dzieci mają więcej wolnego czasu, ale już nie ma żadnych badań, na co ten wolny czas jest wykorzystywany.
We wtorek opublikowano najnowsze badania CBOS, z których jasno wynika, że ponad trzy czwarte Polaków (76 proc.) opowiada się za przywróceniem obowiązkowych prac domowych do szkół podstawowych.
Paulina Sowa (paulina.sowa@firma.interia.pl)












