Premier Morawiecki został zapytany przez PAP o zamieszanie wokół słów premiera Izraela i o to, że niektóre media izraelskie cytowały jego rzekomą wypowiedź o tym, że "Polacy kolaborowali z nazistami". "Rzeczywiście taka informacja pojawiła się w czwartek wieczorem i natychmiast podjęliśmy działania, żeby to wyjaśnić. Na moją osobistą prośbę do MSZ została w trybie pilnym wezwana Ambasador Izraela w Polsce pani Anna Azari, która wyjaśniała, że informacje o tej wypowiedzi były kompletnie nieprawdziwe. W rzeczywistości premier Netanjahu mówił jedynie o indywidualnych przypadkach kolaborantów" - powiedział szef polskiego rządu. "Co więcej, premier Izraela potwierdził, że w pełni podtrzymuje wspólną deklarację, którą Polska i Izrael przyjęły w czerwcu ubiegłego roku i która jest bardzo ważnym dokumentem wzmacniającym naszą prawdziwą opowieść o historii II wojny. W tej deklaracji premier Netanjahu i ja stwierdziliśmy jasno: nie ma zgody na przypisywanie Polsce ani narodowi polskiemu winy za niemieckie zbrodnie" - wskazał Morawiecki. "Fundamentalne znaczenie" Premier podkreślił, że zachowujemy w tej sprawie zimną krew i korzystamy z narzędzi, jakie są właściwe w dyplomacji. Zaznaczył też, że w tej sprawie warto działać rozważnie i konsekwentnie dementować kłamstwa na nasz temat. "Na wszystkie tego rodzaju wypowiedzi będziemy reagować bardzo zdecydowanie. Ta sprawa ma dla nas fundamentalne znaczenie, nie możemy pozwolić na takie insynuacje i krzywdzące oskarżenia" - zadeklarował. Pytany o to, czego dotyczyła rozmowa z premierem Izraela na marginesie drugiego dnia konferencji bliskowschodniej, Morawiecki wskazał, że spotkanie dotyczyło przede wszystkim naszych stosunków dwustronnych. "Od dłuższego czasu współpracujemy nie tylko na szczeblu politycznym, ale przede wszystkim gospodarczym. Skupiamy się zwłaszcza na innowacyjnym przemyśle, nowoczesnych technologiach, współpracy młodych liderów nauki i biznesu" - powiedział Morawiecki. Przypomniał, że kilka miesięcy temu ruszył program współpracy między Bankiem Gospodarstwa Krajowego a izraelskim Start-Up Nation, który ma promować współpracę między polskimi i izraelskimi innowatorami oraz biznesem. "Współdziałamy także w dziedzinie cyberbezpieczeństwa. Izrael ma tu bardzo duże doświadczenie, my zaś mamy świetnych specjalistów i wykorzystamy tę współpracę, aby lepiej chronić Polskę przed atakami tego rodzaju. Korzystamy na tej współpracy wzmacniając nasz potencjał i naszą gospodarkę" - oświadczył szef polskiego rządu. Premier o słowach dziennikarki Premier Morawiecki był też pytany o słowa reporterki Andrei Mitchell z MSNBC, która w jednej ze swoich relacji z Warszawy stwierdziła, że w czasie powstania w getcie warszawskim w 1943 r. Żydzi walczyli przeciwko "polskiemu i nazistowskiemu reżimowi". W opinii Mateusza Morawieckiego takie wypowiedzi są najlepszym dowodem na to, że musimy wciąż walczyć o prawdę historyczną. "Te słowa są obraźliwe nie tylko dla nas, Polaków, ale także dla Żydów i wszystkich innych ofiar niemieckich zbrodni. Powstańcy w Getcie Warszawskim dobrze wiedzieli, z kim walczą - i nie był to żaden +polski reżim+, tylko okrutni Niemcy" - powiedział w rozmowie z PAP premier. Szef rządu ocenił, że ta sytuacja - paradoksalnie - przyniosła jednak Polsce więcej korzyści niż strat, "bo o ile ta początkowa wypowiedź została zauważona głównie w naszym kraju, o tyle jej sprostowanie, wraz z podkreśleniem, że Polska nie była sprawcą zbrodni niemieckich nazistów, a ich ofiarą, znalazło się we wszystkich najważniejszych mediach na całym świecie". "Wypowiedź tę potępiła też ambasador USA i organizacje żydowskie, również amerykańskie - i to ma na świecie bardzo duży oddźwięk" - dodał Morawiecki. "Nie mogę ujawnić za dużo z dyplomatycznej kuchni, ale mogę powiedzieć, że również tutaj nasza reakcja była natychmiastowa i przeprowadzona na wielu poziomach. Sprawne działania polskiej dyplomacji - która zwróciła się o wsparcie także do środowisk żydowskich - spowodowały, że dziennikarka znalazła się pod bardzo silną presją i bardzo szybko była zmuszona, by przeprosić za swoje słowa i jednoznacznie napisać, jaka była prawda. To realny efekt działań naszej dyplomacji. Jeszcze dwa-trzy lata temu doprowadzenie do sytuacji, w której znana dziennikarka z USA tak szybko i zdecydowanie wycofuje się ze swoich słów byłoby bardzo trudne, jeśli nie niemożliwe" - powiedział Morawiecki.