Chodzi przede wszystkim o autostrady A1 na północy i A2 na zachodzie kraju. Dziennikarz dowiedział się nieoficjalnie, że w miejscu wytyczonych odcinków autostrad, państwo wybudowałoby drogi ekspresowe. Taka zmiana mogłaby dać nawet 400 milionów złotych rocznie oszczędności na płaconych przez państwo opłatach dla koncesjonariuszy. Od kilkunastu dni trwają gorączkowe narady premiera i jego najbliższych współpracowników poświęcone temu, jak rozwiązać ten konkretny problem, tak, by rząd nie naraził się na zapłacenie odszkodowania. Ale chodzi też o generalne uproszczenie przepisów dotyczących budowy wszystkich dróg w Polsce.