W październiku bieżącego roku rozpoczął się kolejny etap badań w zamku Grodno. Prowadzony jest przez miesięcznik "Odkrywca" od 2016 roku. Dotychczas przebadaliśmy zarówno bezinwazyjnie jak i archeologicznie dziedziniec, pomieszczenia parterowe i piwnice zamku górnego, wyjaśniając część z jego tajemnic. Prawdziwą sensacją okazały się jednak wyniki wykopalisk prowadzonych w obrębie międzymurza pod kierunkiem dr. Pawła Konczewskiego, wspólnie z kwartalnikiem "Archeologia Żywa". W zagadkowej skarpie przylegającej do muru zamku wysokiego, pod współczesnymi nawarstwieniami, odkryliśmy ślady spalenizny i przedmioty związane z bogatą historią zamku. Pośród nich, kilka artefaktów - fragmentów ceramiki - związanych było z nieudokumentowanymi początkami warowni, wybudowanej najprawdopodobniej przez Bolka I lub jego prapradziada Bolesława Wysokiego (Odkrywca nr 11/2017). W trakcie wykopalisk, prowadzonych w drugiej połowie miesiąca, początkowy odcinek skarpy został oczyszczony aż do surowej skały. Umożliwiło to przebadanie posadowienia murów i ławy fundamentowej. Z wykopu udało się pozyskać metalowe, ręcznie kute gwoździe, zwierzęce kości, liczne fragmenty ceramiki oraz monety z XIV i XV wieku, m.in. śląskie halerze z mennicy w Kożuchowie oraz Świdnicy, praski grosz i brytyjski bądź flamandzki szterling. Jednym z bardziej zastanawiających przedmiotów był metalowy artefakt. Przypominał okucie księgi, stanowiący pierwszy ślad, że pod nasypem mogą kryć się dużo bardziej zagadkowe i ciekawe przedmioty. Bulla Tkwiła tuż przy murze, w najniższej warstwie spalenizny - świadectwie burzliwych dziejów zamku. Okrągły, ciężki, ołowiany przedmiot o średnicy 3,9 cm. Gdy oczyściliśmy go z ziemi, na awersie zobaczyliśmy wizerunek dwóch brodatych głów i wyraźny napis SPASPE. Z drugiej imię - BENEDICTUS XIII. Trudno było uwierzyć, ale w ręku trzymaliśmy bullę - osobistą, papieską pieczęć... Skąd się wzięła na zamku Grodno? I co równie ważne, do którego papieża należała? Ta z pozoru prosta odpowiedź stała się bardziej skomplikowana, gdy uświadomiliśmy sobie, że w historii istniało dwóch papieży noszących miano Benedykta XIII. Pełniący swój urząd w XVIII wieku Pietro Francesco Orsini oraz Pedro de Luna, antypapież z przełomu XIV i XV wieku, którego historycy wolą nazywać papieżem obediencji awiniońskiej. Łacińskie słowo bulla oznacza wg słownika - kulę, bańkę na wodzie lub guz. Wyrazem tym określano charakterystyczną okrągłą pieczęć papieską przytwierdzaną za pomocą konopnego lub rzadziej jedwabnego sznura u dołu dokumentu. Z czasem nazwy bulla zaczęto używać na określenie całego dokumentu opuszczającego kancelarię papieską. Bulle miały różnorodny charakter, począwszy od oficjalnych, uroczystych dokumentów związanych z określonym stanowiskiem papieża (np. bulla "Ad extirpanda" papieża Innocentego IV z 1252 roku, dotycząca stosowania tortur w procesach inkwizycyjnych przeciwko heretykom) poprzez niezliczoną ilość dokumentów prawnych, potwierdzających przywileje dla uczelni, kościołów, klasztorów, zatwierdzenia opata i wielu innych spraw, w których średniowieczne społeczeństwo wymagało akceptacji od duchowego zwierzchnika Kościoła Katolickiego. Niezależnie jednak od tego, jaką wagę miał dokument opuszczający kancelarię papieską, jego przygotowanie było bardzo pieczołowite i wymagało udziału wielu osób: notariuszy, referendarzy, korektorów i redaktorów. Każdy dokument musiał zostać sygnowany przez papieża poprzez przytwierdzenie pieczęci, której pilnowano jak oka w głowie. Praktycznie przez cały okres historii kościoła bulla miała podobny wygląd, niezmieniony od wczesnego średniowiecza aż po czasy współczesne. Po jednej stronie ołowianej pieczęci widnieją głowy św. Piotra i św. Pawła, pomiędzy którymi znajduje się papieski pastorał lub krzyż. Nad nimi umieszczono łaciński napis "SPASPE" oznaczający skrót od słów Sanctus Petrus i Sanctus Paulus. Na rewersie widniało imię papieża i litery "PP", oznaczające "pastor pastorum", czyli "pasterz pasterzy". Aby odpowiedzieć na pytanie, do którego Benedykta XIII należała odnaleziona przez nas bulla, musieliśmy porównać cechy znanych pieczęci obydwu papieży. Benedykt XIII czy Benedykt... XIII? Choć przedmioty odnalezione w tej warstwie archeologicznej sugerowały, że bulla pochodzi z XIV-XV wieku to, logicznie rozumując, bardziej prawdopodobnym twórcą dokumentu i pieczęci, która do niego była przytwierdzona, wydawał się Pietro Francesco Orsini. Skromny dominikanin, pochodzący z jednej z najbardziej wpływowych rodzin włoskich, zrobił oszałamiającą karierę, zostając w wieku zaledwie 25 lat arcybiskupem Manfredonii. W 1724 roku został wybrany papieżem, przyjmując początkowo imię Benedykta XIV, które zmienił na Benedykt XIII podkreślając, iż jego poprzednik był antypapieżem nieuznanym oficjalnie przez Watykan za zwierzchnika Kościoła Katolickiego. Papież Pietro F. Orsini wystawił wiele dokumentów dla diecezji polskich, śląskich i czeskich. Doprowadził również do kanonizacji Jana Nepomucena, czeskiego świętego szczególnie popularnego na Śląsku. Czy któryś z tych dokumentów mógł trafić na zamek Grodno? W dobie średniowiecza wygląd bulli, poza imieniem papieża, był niemalże identyczny. Ołowiane bulle przytwierdzano do dokumentów aż do połowy XVIII wieku, kiedy zaczęto zastępować je czerwonymi pieczęciami odciśniętymi w wosku, zachowując tradycyjne bulle dla bardziej okazałych i reprezentacyjnych okazji. Gdyby obydwaj papieże żyli, przykładowo w wiekach od X do XV, to identyfikacja pieczęci byłaby bardzo utrudniona. Na szczęście dla nas, zmiany w architekturze i sztuce, jakie przyniósł za sobą Renesans, a następnie Barok, znalazły swoje odbicie nawet w konserwatywnym układzie papieskiej pieczęci. Zaledwie kilkadziesiąt lat od śmierci "pierwszego" Benedykta XIII wizerunki św. Piotra i św. Pawła zaczęły zmieniać swoje oblicze, wprowadzono również zmiany czcionki i układu napisów na pieczęci. Te zmiany można dostrzec już w bulli Sykstusa IV z lat 70. XV wieku. Ostatecznie, z chwilą gdy udało się dotrzeć do wizerunków pieczęci obydwu papieży, odpowiedź stała się oczywista. Zachowana na dokumencie z 1725 roku pieczęć Benedykta "młodszego" ukazywała zarówno rewers jak i awers bulli w zmienionej konwencji, różniącej się znacząco od swojej średniowiecznej stylistyki. Tymczasem zachowana na dokumencie potwierdzającym prawa najstarszego szkockiego uniwersytetu w St. Andrews autentyczna bulla "antypapieża" Benedykta XIII z 1413 roku wyglądała identycznie jak ta odnaleziona w zamku Grodno. Mieliśmy do czynienia z niezwykłą sytuacją. Pod murami śląskiego zamku, nienależącego przecież na początku XV wieku do najbardziej znaczących siedzib rycerskich, porzucono pieczęć, a być może dokument wystawiony przez papieża, którego w owych latach uznawały jedynie Francja, Szkocja i Aragonia. Prawdziwa tajemnica zamku Grodno. "El Papa Luna" Pedro Martinez de Luna urodził się ok. 1342 roku w Illuece w Królestwie Aragonii w znaczącej rodzinie szlacheckiej, spokrewnionej z domem królewskim. Już w wieku 9 lat został subdiakonem, przyjmując obowiązkowe święcenia dla kandydatów do kapłaństwa. Jako młodzieniec i kandydat do stanu duchownego miał z kolei brać udział w wojnie kastylijsko-aragońskiej, co nie było niczym niezwykłym w tamtych czasach. Dzięki staraniom rodziny szybko rozpoczął karierę kościelną, studiując i wykładając prawo kanoniczne, oraz otrzymując święcenia w 1366 roku. W 1375 roku został mianowany kardynałem diakonem. Trzy lata później w Kościele Katolickim rozpoczął się jeden z największych kryzysów w jego dziejach, nazywany Wielką Schizmą Zachodnią. Po śmierci papieża Grzegorza XI, jego następcą kardynałowie wybrali włoskiego arcybiskupa Bari, który przyjął imię Urbana VI. Niezręczność polityczna i trudne usposobienie nowego papieża doprowadziły do tego, że większość kardynałów zebrała się parę miesięcy później i zdecydowała o unieważnieniu wyboru, obwołując na tron papieski Francuza Roberta z Genewy jako Klemensa VII. Pomiędzy obydwoma rozpoczęła się prawdziwa wojna, zakończona bitwą pod Marine, gdzie najemnicy francuscy Klemensa VII ulegli włoskim kondotierom służącym Urbanowi VI. Klemens udał się do francuskiego Awinionu, gdzie nadal uważał się za prawowitego następcę św. Piotra. Oprócz Francji poparły go Szkocja, Sabaudia oraz po pewnym wahaniu Kastylia i Aragonia. Krajami wiernymi obediencji rzymskiej pozostały Anglia, Portugalia oraz królestwa leżące w środkowej i wschodniej Europie: Niemcy, Polska i Węgry. Po śmierci Klemensa VII w 1394 roku na tron papieski został powołany Pedro de Luna, który przyjął imię Benedykta XIII. Rozpoczął tym samym najbardziej gorący okres Schizmy, który zdecydował o losach papieży awiniońskich. Barwna historia jego życia i zmagań z kolejnymi papieżami rzymskimi oraz powiększającymi chaos niezależnymi antypapieżami, obfitowała w dramatyczne i zmienne koleje losu m.in. czteroletnie oblężenie w Awinionie i sześciomiesięczną obronę pałacu, podczas której Benedykt XIII został lekko ranny w ramię. Pedro de Luna wykazał się przy tym konsekwencją i uporem, uważając - zgodnie z prawdą - że spośród wszystkich żyjących w jego czasach "papieży i antypapieży" był jedynym kardynałem mianowanym przez ostatniego niewątpliwie papieża Grzegorza XI. Ostatecznie dynamicznie zmieniająca się sytuacja polityczna doprowadziła do tego, że swoje poparcie cofnęła mu Francja, Kastylia. Od 1408 roku przeniósł swoją siedzibę do Perpignan, stolicy Królestwa Majorki, gdzie urzędował do 1417 roku i decyzji soboru w Konstancji kończącego Schizmę. Ostatnie lata życia spędził w Królestwie Aragonii w zamku Peniscola. Po śmierci, w 1423 roku ciało przeniesiono do miejsca jego urodzenia, gdzie grobowiec został splądrowany podczas wojen napoleońskich. Zdołano uratować jedynie czaszkę. Postać papieża Pedro de Luny, niemal nieznana w Polsce, jest bardzo popularna w krajach, które go uznawały. Przede wszystkim w Hiszpanii, Francji i Szkocji. Herb szkockiego uniwersytetu St. Andrews do dziś zawiera odwrócony półksiężyc - osobisty herb Benedykta XIII. We Francji i Hiszpanii stał się bohaterem wielu publikacji, nie tylko naukowych. Jean Raspail w sensacyjnej książce pt. "Pierścień rybaka" snuje wizję kontynuowanej, w tajemnicy, do czasów współczesnych linii antypapieży pochodzącej od Pedro de Luny. Z kolei hiszpański autor Vicente Melia I Bomboi próbuje powiązać Benedykta XIII z tajemniczym zakonem smoka, założonym przez cesarza Zygmunta, z którym rzeczywiście łączyły Benedykta pewne więzy. Siedemnaście lat temu w Hiszpanii postać Pedro de Luny pojawiała się częściej w mediach z powodu tajemniczej kradzieży jego czaszki, wyniesionej z pałacu Argillo w Morata de Jalon. Udało się ją odzyskać, ale pojawiły się głosy, że prawdziwa czaszka została w międzyczasie podmieniona, dając pożywkę dla różnego rodzaju miłośników "tajnych stowarzyszeń" i teorii spiskowych. Zamek Grodno i papieska pieczęć? Analizując dokładnie odnalezioną podczas wykopalisk pieczęć, a nawet próbując przeprowadzić drobiazgowe porównanie "naszej" bulli z pieczęciami przytwierdzonymi do zachowanych dokumentów w archiwach watykańskich, francuskich czy hiszpańskich, nie sposób odpowiedzieć, z jakiego dokumentu pochodziła. Historycy zajmujący się tą tematyką nie odnaleźli do dziś śladów jakiejkolwiek bulli Benedykta XIII wydanej dla ziem polskich. Z prostej przyczyny - zarówno Polska, jak i Czechy i Niemcy należały do obediencji rzymskiej, nie uznając awiniońskich papieży. Czasem w związku ze Schizmą, w niektórych rejonach, np. na terenie Słowacji, przez jakiś czas w ogóle nie wymagano od duchownych obejmujących ważne stanowiska kościelne potwierdzenia ze strony któregokolwiek z walczących ze sobą papieży. Analizując dokładnie burzliwe dzieje Pedro de Luny i politykę przez niego prowadzoną, możemy pokusić się jednak o przedstawienie kilku mniej lub bardziej prawdopodobnych hipotez. Dokument, podbity pieczęcią odnalezioną w zamku Grodno, mógł opuścić kancelarię papieską w kilku etapach pontyfikatu Benedykta XIII. Najprawdopodobniejszym okresem pozostają pierwsze miesiące i lata tuż po wyborze na papieża w 1394 roku. Pedro de Luna z pewnością wysyłał różnego rodzaju pisma, wzywające do wierności poszczególnych przedstawicieli kościoła i władzy świeckiej. Na terenie Polski i Śląska takie pisma się nie zachowały, co oczywiście nie dowodzi, że nie zostały wysyłane. Być może zostały zignorowane bądź zniszczone, a jeden z nich trafił na zamek Grodno. Drugim prawdopodobnym etapem, kiedy w rejon Śląska, Czech i Polski mogła trafić większa ilość dokumentów Benedykta, pozostaje rok 1404, kiedy zmarł papież obediencji rzymskiej Bonifacy IX. Jak pisze Ovidio Cuella Esteban znawca korespondencji Pedro de Luny, był to jeden z nielicznych momentów, gdy szanowany za niezłomność i obronę Benedykt XIII, zaczął być uznawany przez część włoskich, niemieckich, węgierskich, a nawet polskich diecezji. Sam papież myślał nawet o wyprawie zbrojnej na Rzym. Jednak ta dobra passa nie trwała długo. W wyniku kolejnego przetasowania stronnictw, Pedro de Luna przeniósł swoją siedzibę do Królestwa Majorki, a prawdopodobieństwo wystawiania dokumentów dla Polski czy Śląska znacznie maleje. Oczywiście istnieje możliwość, że pieczęć z zamku Grodno znajdowała się przy dużo ważniejszym dokumencie rozsyłanym na cały chrześcijański świat. Na przykład oficjalnej bulli "Etsi doctoribus Gentium" z 1415 roku, ograniczającej prawa Żydów i będącej wynikiem długiej dysputy zorganizowanej przez Benedykta w Tortosie. Zamek Grodno, w chwili gdy Pedro de Luna został papieżem, znajdował się już pod panowaniem Korony Czeskiej, pod którą przeszedł po śmierci wdowy po Bolku II, Agnieszki, 2 lutego 1392 roku. Ówczesnym burgrabią na zamku był prawdopodobnie Jone von Lazan (z Łażan). Wg H. Schuberta Grodno (Kynsburg) był następnie w posiadaniu rycerzy z rodu Schoffów (z których wywodzili się znani na Śląsku Schaffgotschowie), aby przejść koło 1412 roku w ręce rodziny von Mühlheim, a właściwie jej gałęzi zwanej od swojej posiadłości Puschke (Pastuchów) - dających się już wkrótce poznać jako Raubritterzy - rycerze rozbójnicy. Raczej trudno przypuszczać, aby któryś z tych niesfornych rycerzy starał się o pismo Benedykta XIII. Dużo bardziej prawdopodobne, że dokument trafił przypadkiem w ręce któregoś z Raubritterów, podczas licznych łupieżczych rejz, z których kolejni panowie na Zamku Grodno zasłynęli w XV wieku. Oczywiście hipotez i możliwych ścieżek, jakie zaprowadziły pieczęć między zamkowe mury, może być sporo. Warto pamiętać, że niezależnie od nich, odnalezienie pieczęci Pedro de Luny w tej części Europy jest odkryciem wyjątkowym. Wykopaliska na zamku będą kontynuowane w roku 2018. Przebadaliśmy jedynie część ukrytych pod nasypem tajemnic. Kolejne odkrycia czekają... Zawisza Czarny Na zakończenie warto wspomnieć o pewnej ciekawostce. Wzmiankowany wyżej hiszpański autor książki o tajemnicach Benedykta XIII starał się wskazywać na jego związki z Zygmuntem Luksemburskim, królem węgierskim, niemieckim, czeskim i ostatecznie cesarzem. Rzeczywiście obaj utrzymywali żywe kontakty, które zaowocowały ostatnim dużej rangi politycznym wydarzeniem w życiu Pedro de Luny - zjazdem w Perpignan w 1415 roku. To właśnie tam, w cieniu rozmów, rozegrany został wielki turniej rycerski. Najgłośniejszym pojedynkiem turnieju okazało się starcie towarzyszącego królowi Zygmuntowi Zawiszy Czarnego i słynnego w Hiszpanii syna monarchy aragońskiego Jana bez Ziemi. Po krótkim starciu polski rycerz, na oczach przyszłego cesarza i odchodzącego w polityczny niebyt papieża, pokonał swego przeciwnika, potwierdzając, że nie ma sobie równych w ówczesnej Europie. Podziękowania prof. Markowi Kowalskiemu oraz Kolegom dr. Stanisławowi Jujeczce, dr. Jarosławowi Szymańskiemu z Uniwersytetu Wrocławskiego, Dyrekcji i Bractwu Rycerskiemu zamku Grodno. Łukasz Orlicki - historyk, szef działu badań terenowych i archiwalnych IBHiK, kierownik grupy eksploracyjnej miesięcznika "Odkrywca" - GEMO.