Zamek Grodno (niem. Kinsberg, Kynsburg) przyciągnął naszą uwagę w 2016 roku zarówno swoimi interesującymi legendami, jak i malowniczym wyglądem. I choć od tego czasu jego urok jest niezmienny, to legendy zostały poddane ostrej weryfikacji. W ramach naszych prac przeprowadziliśmy kwerendę źródłową i poszukiwaliśmy świadków prac remontowych, które odbywały się na zamku w latach powojennych, nie zawsze pozostawiając ślad w dokumentacji. Przystąpiliśmy do kompleksowych i interdyscyplinarnych badań, rozpoczynając od zastosowania georadaru i kamery termowizyjnej, poprzez punktowe odwierty, zakończone wykopami archeologicznymi. Ostatecznie udało się uzyskać pierwsze odpowiedzi dotyczące legendy związanej z nieznanymi pomieszczeniami, drugowojennymi skrytkami pod dziedzińcem zamku górnego i piwnicami znajdującymi się pod zachodnim, zniszczonym skrzydłem zamku. I choć, co jest zrozumiałe, różnorakie opowieści zostały obalone w wyniku procesu weryfikacji, to naukowe efekty prac pozwoliły wzbogacić wiedzę o poszczególnych etapach budowy zamku. Jak choćby w przypadku domniemanego podziemnego chodnika ucieczkowego, zamiast którego udało się przebadać pozostałości dawnego, niedostępnego od lat i zasypanego odwodnienia (patrz Odkrywca 6/2017). Podziemne anomalie wykazywane na georadarze, interpretowane jako możliwe nieznane pustki zlokalizowane pod podłogą piwnicy i w obrębie wschodniego skrzydła zamku wysokiego (za kominkiem z sali rycerskiej), okazały się zasypanymi nierównościami skalnymi, które wyrównywano, jedynie w części skuwając i podsypując różnorodnym materiałem w celu uzyskania stabilnego podłoża. Dzięki temu etapowi badań udało się uzyskać informacje dotyczące sposobu rozbudowy części piwnicznej zamku dokonywanej w XVI wieku przez ówczesnych właścicieli Kynsburga, bogatą rodzinę von Logau. Podczas prac archeologicznych zaczęły się pojawiać również zupełnie nowe, nieznane dotychczas fakty. W piwnicach, zachodniej części zamku, w obecnej sali tortur, udało się odnaleźć pod posadzką ślady po jakiegoś rodzaju skrytce, z nieustaloną zawartością, opróżnionej w okresie powojennym. Odnalezione przedmioty, m.in. metalowe rączki i klucz do kasetki oraz fragment kliszy fotograficznej, wskazywały na raczej wojenną przeszłość tego schowka. Przedmioty te zostały poddane konserwacji i już wkrótce będzie można oglądać je na zamku. Drugą niespodzianką okazał się ziemny nasyp, konsekwentnie pomijany w dotychczasowych próbach rozwiązywania zamkowych zagadek (patrz Odkrywca nr 1/2017). Tajemnica starego nasypu Międzymurze to rejon, który zmienił swoją funkcję w XVI wieku, gdy obszar okalający średniowieczny zamek opasano kolejnym pierścieniem murów. Sporych rozmiarów wał ziemi przylegający do zachodniego muru zamku górnego od lat stanowił zagadkę. Wg ustnych przekazów powstał on poprzez zrzucanie na niego pozostałości po pracach remontowych prowadzonych na zamku górnym. Choć dwudziestowieczne pochodzenie wierzchniej warstwy było widoczne na pierwszy rzut oka, (m.in. wyraźnie wystające fragmenty instalacji elektrycznej), to nikt nie był w stanie odpowiedzieć na pytanie, co kryło się głębiej. Zresztą same opowieści, jak to zwykle bywa, wahały się od tych bardziej prawdopodobnych, sugerujących, że nasyp powstał jeszcze w XIX wieku w związku z pracami renowacyjnymi, po zupełnie fantastyczne lokalizujące pod nasypem... słynną, zaminowaną skrytkę pułkownika von Shrecka. Również analiza kartograficzna i ikonograficzna przyniosła dosyć ciekawą konkluzję. Na jednej z grafik autorstwa Waltera Bremera z lat 20. XX wieku, możemy dostrzec ciekawy wizerunek nasypu, przez który przebiega jakby droga do zamkowego muru. Czy zaznaczona jest w ten sposób jakiegoś rodzaju forma komunikacji? Z pewnością potwierdza to fakt, że część nasypu, znajdowała się tym miejscu jeszcze przed II wojną światową. W kwietniu 2017 roku rozpoczęliśmy w tym miejscu prace i uzyskaliśmy pierwszą odpowiedź. Praktycznie na całej wysokości profilu w nasypie widoczne były przemieszane warstwy zawierające fragmenty przedmiotów pochodzących z XX wieku, głównie porcelany wyprodukowanej przed II wojną światową. Z całą pewnością najwyższa część nasypu powstała po zrzuceniu z górnego poziomu warstwy ziemi i gruzu, zalegającej na górnym dziedzińcu do wczesnych lat 90. Chronologia niższej warstwy była również związana z XX wiekiem, choć prawdopodobnie dotyczyła wcześniejszych o kilka dziesięcioleci prac remontowych bądź konserwatorskich. Jednak pod współczesnymi warstwami udało się niespodziewanie zidentyfikować solidny pokład spalenizny, pochodzący najprawdopodobniej z XVII wieku, świadczący o gwałtownych wydarzeniach, jakie tu się rozegrały. Najprawdopodobniej są to ślady opanowania zamku przez szwedzkie oddziały walczące w wojnie trzydziestoletniej lub są pozostałością zniszczeń, które mieli spowodować w 1679 roku zbuntowani chłopi, sprzeciwiający się narastającym świadczeniom dla ówczesnego właściciela zamku. W trakcie październikowych prac wykopaliskowych prowadzonych pod kierunkiem dr Pawła Konczewskiego i wspólnie z kwartalnikiem "Archeologia Żywa", rozpoczęliśmy dalszą eksplorację tego miejsca. Szybko okazało się, że kryje się tu spora niespodzianka. Niewielki sondażowy wykop został umiejscowiony w części południowej skarpy. Poniżej spalonej warstwy, pośród której dało się zauważyć liczne drewniane, zwęglone elementy, zaczęły pojawiać się fragmenty ceramiki pochodzące z wczesnego średniowiecza! Okazało się, że pod siedemnastowiecznymi pozostałościami pożaru jest ukryta historia, której śladów do tej pory nie udało się odnaleźć podczas dotychczasowych prac na zamku. Wstępnie analiza odkrytych zabytków wskazuje, że dotarliśmy do świadectwa istnienia zamku w XII bądź XIII wieku. Wydobyte podczas wykopalisk artefakty zostaną poddane dokładnej analizie, podobnie jak próbki ziemi wraz z fragmentami zwierzęcych kości i roślin mogących pomóc określić dietę mieszkańców zamku. I, co najważniejsze, odpowiedzieć na pytanie, kiedy powstał zamek w XII czy XIII wieku. Niezależnie od wyników dalszych wykopalisk, prowadzonych do końca października 2017 roku, pozwoli to tym razem nie wykluczyć, a potwierdzić legendę. Bolesław czy Bolko Pierwsza potwierdzona informacja dotycząca istnienia zamku Kinsberg pochodzi z początku XIV wieku, z okresu panowania księcia Bernarda świdnickiego zwanego Statecznym. W dokumencie wystawionym 22 marca 1315 roku przez Kyliana von Haugwitz, pana na zamku Kinsberg, zapisuje on darowizny ze swoich dóbr w Sobótce (Zobota) i Krzyżowej (Crysow) dla jednego z klasztorów w pobliżu Wrocławia. Treść dokumentu znamy ze streszczenia niemieckiego opublikowanego w Codex Diplomaticus Silesiae w roku 18881. I choć jest to pierwsza znana data dotycząca zamku, to przyjęło się uznawać, że odnosi się ona do siedziby rycerskiej, która powstała dużo wcześniej. Pytanie tylko - kiedy... Oczywiście, jak to zwykle bywa w przypadku zamków, ich początki kryją mniej lub bardziej barwne legendy. Z pewnością do tej ostatniej kategorii należy podanie odnotowywane w przedwojennych przewodnikach niemieckich związane z założeniem w tym miejscu wieży obronnej przez angielskiego rycerza w IX wieku. Tradycja miejscowa wiązała budowę zamku z osobą księcia Bolesława Wysokiego, panującego nad tymi ziemiami na przełomie XII i XIII wieku. Książę ten miał bardzo barwny i bogaty życiorys: walczył u boku cesarzy niemieckich m.in. we Włoszech, gdzie okrył się osobistą sławą i jako krzyżowiec w Ziemi Świętej podczas II krucjaty. Gdy udało mu się ostatecznie powrócić z wygnania i objąć rządy w księstwie śląskim, ostatnie lata swego życia spędził na rozbudowie wewnętrznej i umacnianiu gospodarczo swoich włości. Z pewnością mógł być fundatorem zamku, który miał zabezpieczać południową flankę księstwa i strzec ważnego szlaku handlowego. W Bolesława jako założyciela Grodna powątpiewano jednak już w XIX wieku, i do dziś za najbardziej prawdopodobnego twórcę założenia obronnego uważa się księcia Bolka I Surowego (praprawnuka Bolesława Wysokiego), który okazał się jednym z wybitniejszych władców doby rozbicia dzielnicowego, zarówno jako polityk, jak i administrator. Co ciekawe pod koniec XIII wieku to właśnie na dwór Bolka I trafił ojciec pierwszego znanego nam pana na zamku - rycerz Rudiger von Haugwitz, który zapoczątkował dzieje jednej z bogatszych i bardziej wpływowych śląskich rodzin. Potencjalnych budowniczych zamku Grodno dzieli kilka pokoleń i 100 lat. Czy uda się potwierdzić istnienie zamku już w XII wieku? Jakie tajemnice kryją jeszcze w tym miejscu? Mamy nadzieję, że już wkrótce badania archeologiczne pozwolą odpowiedzieć na te pytania. PS Redakcja "Odkrywcy" zakończyła pracę nad artykułem 19 października. Kilka godzin wcześniej pod nasypem odkryto pieczęć kancelarii papieskiej! CDN Łukasz Orlicki - historyk, szef działu badań terenowych i archiwalnych IBHiK, kierownik grupy eksploracyjnej miesięcznika "Odkrywca" - GEMO.