Chodzi o jednego z dwóch rządowych Tupolewów, którym prezydent poleciał w podróż do Azji. Z powodu awarii maszyny odwołał wszystkie przewidziane na wtorek spotkania. Kancelaria Prezydenta dodatkowo musiała wyczarterować od Mongolii samolot, by podróż w ogóle mogła być kontynuowana. Niewykluczone również, że awaria może okazać się na tyle poważna, że polska delegacja będzie musiała wyczarterować samolot także na powrót do Polski. Tymczasem kiepski stan techniczny Tupolewa nie powinien być żadną niespodzianką. Maszyna jest bowiem tuż przed tzw. remontem głównym, który zostanie przeprowadzony w Moskwie. - Rozpocznie się on na początku przyszłego roku i potrwa około sześciu miesięcy. Ta naprawa jest obowiązkowa. Dzięki niej będziemy mogli korzystać z Tupolewa kolejne lata - wyjaśnia w rozmowie z tvp.info ppłk Wiesław Grzegorzewski, rzecznik Polskich Sił Powietrznych. Lech Kaczyński, decydując się na podróż tym właśnie Tupolewem nie miał praktycznie żadnego wyboru. Mniejsze Jakowlewy, którymi dysponuje rząd, nie są bowiem przystosowane do tak dalekich tras. Z kolei drugi z Tupolewów przebywa właśnie w Moskwie na tzw. kalendarzowym przeglądzie. Wróci z niego dopiero 10 grudnia.