O tej decyzji poinformował Ludwik Dorn. Wszyscy trzej zostają jednak w partii i - jak podkreślił Dorn - będą pracować dla jej dobra. Nie ma też mowy - powiedział polityk - o kwestionowaniu przywództwa Jarosława Kaczyńskiego w PiS. - To nie była manifestacja, chodzi o to, iż każdy z nas uważa, że istnieje możliwość funkcjonowania w pewnych ramach, a w innych nie istnieje - powiedział Zalewski. - Doszło do otwartej rozmowy, w wyniku której podjęliśmy taką decyzję - dodał. Zalewski powiedział, że podczas niedzielnego posiedzenia komitetu politycznego PiS, na którym trzej ówcześni wiceszefowie przedstawili koncepcję zmian, prezes Jarosław Kaczyński zaprezentował inną koncepcję. - Obie strony bardzo uczciwie, otwarcie i w dobrej atmosferze rozmawiały na temat sytuacji - mówił Zalewski. - Ze względu na taką a nie inną reakcję na nasze postulaty, reakcję która uniemożliwia nam pełnienie funkcji wiceprezesów, podjęliśmy decyzję o podaniu się do dymisji - dodał. Zalewski zaznaczył, że dymisja jest indywidualną decyzją każdego z trzech polityków. - Ja bym prosił, żeby nie wyciągać z tego zbyt daleko idących wniosków, to nie jest budowa jakiejkolwiek frakcji w ramach PiS - podkreślił. - Nam zależy na PiS, który daje szansę na zmianę w Polsce, w sposób wiarygodny i skuteczny może pełnić funkcję opozycji i nam zależy na tym, aby wzmocnić PiS - powiedział. Pytany, czy w tej sprawie zamierzają spotkać się jeszcze z J. Kaczyńskim odparł, że żadne spotkanie z prezesem PiS nie jest planowane. Na pytanie, czy da się funkcjonować w takich ramach powiedział, że "PiS jest niezwykle istotną partią i będziemy funkcjonowali w PiS" jako szeregowi członkowie. - Będziemy działali w klubie, naszym celem jest wzmocnienie PiS - zadeklarował.