zrezygnował z ubiegania się o przewodniczenie sejmowej Komisji Spraw Zagranicznych. Wyjaśnił w środę, że uczynił to, gdyż jego kandydatura "dzieli, a nie łączy". Do ubiegania się o stanowisko szefa Komisji Spraw Zagranicznych namawiał Zalewskiego klub PO. We wtorek Zalewski zadeklarował, że jest gotów ubiegać się o tę funkcję. Posłowie PiS zapowiedzieli jednak, że jeśli Zalewski zostanie szefem Komisji Spraw Zagranicznych, musi liczyć się z konsekwencjami, łącznie z usunięciem z partii. - Zawsze uważałem, że moją misją polityczną jest łączyć, a nie dzielić. W sytuacji takiej, że moja kandydatura dziś w większym stopniu by dzieliła, a nie łączyła, podejmuję decyzję o zrezygnowaniu z ubiegania się o tę funkcję - powiedział w Sejmie dziennikarzom Zalewski. Szef klubu PO Zbigniew Chlebowski poinformował, że po rezygnacji Zalewskiego Platforma wskaże nowego kandydata na szefa Komisji Spraw Zagranicznych. Jak dodał, PO rozważa dwie-trzy kandydatury. Być może będzie to poseł Krzysztof Lisek - powiedział Chlebowski. - Życzę posłowi, który obejmie tę funkcję (szefa komisji) aby miał zaufanie wszystkich klubów, by taką rolę pełnić - mówił w środę Zalewski. Jak dodał, chodzi o to, by komisja była "silnym elementem polskiego parlamentu, aby była ważnym, istotnym miejscem dyskusji, wypracowywania kompromisu wokół polityki zagranicznej". Zalewski podkreślił, że funkcji szefa Komisji Spraw Zagranicznych "nie można pełnić w warunkach konfliktu". - Przewodniczący komisji powinien cieszyć się zaufaniem klubów i członków komisji. Jeśli to zaufanie jest mi odmawiane w mojej partii, to tym bardziej nie mogę o tę funkcję (szefa komisji) się ubiegać, bo nie byłbym skuteczny - tłumaczył Zalewski. Podkreślił, że gdy okazało się, iż przedstawiciel PiS ma szansę ubiegać się o kierowanie Komisją Spraw Zagranicznych, podjął decyzję o kandydowaniu. - Okazało się jednak, że moja potencjalna kandydatura zaczęła wywoływać bardzo poważne kontrowersje, w tym szczególnie w mojej partii - PiS - dodał poseł. Jak mówił, propozycję PO odbierał jako korzystną dla PiS. "Nie spodziewałem się takiej reakcji, gdybym się takiej reakcji spodziewał, to nie deklarowałbym woli ubiegania się o kierowanie tą komisją" - przekonywał Zalewski. Powtórzył, że PiS potrzebna jest "wewnętrzna reforma". Jak dodał: - dzisiaj jest jeszcze bardziej widoczne, że taka potrzeba istnieje". "Potrzebna jest zmiana stylu, reforma partii. Uważam, że jest to bardzo ważne i znacznie przekracza indywidualny wymiar prowadzenia polityki - powiedział. Zalewski to jeden z trzech byłych wiceprezesów PiS, którzy w ubiegłym tygodniu zrezygnowali z pełnienia tej funkcji. Zalewski razem z Ludwikiem Dornem i Kazimierzem Ujazdowskim wystosowali list do prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego, w którym postulowali zmiany sposobu zarządzania partią. Zachowanie trzech polityków posłowie PiS określali jako nielojalne. Prezes PiS zapowiadał, że zostaną wobec nich wyciągnięte konsekwencje. Kilka dni po rezygnacji trzech wiceprezesów, z zasiadania w Komitecie Politycznym PiS zrezygnowali posłowie: Jerzy Polaczek i Piotr Krzywicki. Zalewski wraz z Ujazdowskim, Polaczkiem i Krzywickim byli członkami Przymierza Prawicy, które w 2002 roku zjednoczyło się z Prawem i Sprawiedliwością. Określani są jako "konserwatywne skrzydło" PiS. Zalewski był pytany w środę jak odbiera fakt, że szefem klubu PiS został Przemysław Gosiewski, jeden z najbliższych współpracowników Jarosława Kaczyńskiego, współtwórca Porozumienia Centrum, z którego wywodzą czołowi politycy PiS. Poseł podkreślił, że na ten temat nie chce się wypowiadać publicznie. - To są wewnętrzne sprawy partii. Państwo znacie mój punkt widzenia na temat reformy PiS, jesteście w stanie powiązać pewne propozycje personalne z koncepcjami politycznymi - powiedział Zalewski. Dziennikarze pytali też Zalewskiego, czy otrzymał od kandydata PO na ministra spraw zagranicznych propozycję objęcia teki wiceministra w tym resorcie. - Radek Sikorski dobrze mnie zna, w związku z tym takich propozycji mi nie składał - odpowiedział poseł i dodał, że nie skorzystałby z tej propozycji.