W poniedziałek minister edukacji na konferencji prasowej dane z Systemu Informacji Oświatowej dotyczące liczby uczniów i nauczycieli w roku szkolnym 2017/2018. Poinformowała, że w porównaniu z ubiegłym rokiem o ponad 10 tys. wzrosła liczba nauczycieli, a liczba etatów jest wyższa o ponad 17 tys. "Eksplozja uprzedszkolnienia" Zalewska pytana była we wtorek w telewizji WPolsce.pl m.in. o to, jak tegoroczny ruch kadrowy, ma się do sytuacji w ubiegłym roku. "Jest mniej więcej tak jak w zeszłym roku. Mniej więcej tyle samo osób odeszło na emerytury. Mniej więcej tyle samo osób odeszło na świadczenia kompensacyjne - to jest taka wcześniejsza emerytura nauczycielska. Mniej więcej tyle samo osób straciło pracę w związku z niżem demograficznym, ze zmianami organizacyjnymi. Mniej więcej tyle samo jest na urlopach dla poratowania zdrowia i mniej więcej tyle samo jest tych, którzy są w stanie nieczynnym, tam nawet chyba trochę mniej. Sytuacja, jeśli chodzi o ruch kadrowy jest podobna jak w każdym roku przez ostatnie lata, natomiast po raz pierwszy w systemie pojawiły się dodatkowe miejsca pracy, dodatkowe etaty. Ponad 4,6 tys. w przedszkolach, mamy eksplozję uprzedszkolnienia. To jest powód do dumy - jesteśmy liderem w Europie" - powiedziała. Zapowedź poważnych ofert dla nauczycieli Minister odniosła się też do zarzutów krytyków reformy, że w wyniku niej będzie więcej nauczycieli niepełnozatrudnionych lub pracujących w więcej niż jednej szkole. Podkreśliła, że nowe etaty to pełne etaty, są też etaty w tzw. godzinach ponadwymiarowych. "Będziemy mieli koło grudnia (...) dane pokazujące, co się wydarzyło, jeśli chodzi o nauczycieli niepełnozatrudnionych. My znamy stan przed reformą, tzn. co piąty nauczyciel nie miał pełnego wymiaru godzin, w gimnazjum to był co trzeci nauczyciel, który musiał pracować w dwóch, czy trzech szkołach. Musimy te sytuację bardzo poważnie przeanalizować" - powiedziała. "Będziemy mieli dla nauczycieli bardzo poważną określoną ofertę, począwszy od delegacji, które będą płacone przez samorządy" - dodała. Jednocześnie zaznaczyła: "To jest deklaracja, a jeszcze nie propozycja. Bardzo proszę tak to traktować". Zalewska: Kolejne lata reforny przyniosą nowe miejsca pracy Zalewska mówiła też o nauczycielach z wygaszanych gimnazjów. Zapewniła m.in., że kolejne lata wprowadzanej reformy przyniosą nowe miejsca pracy. "Od stycznia zaczynamy taki duży cykl kontaktów, spotkań z Związkiem Powiatów Polskich. W subwencji, jeżeli będzie ona wyglądała tak jak wygląda w tej chwili i będą wagi, to myślimy o wadze pod tytułem 'nauczyciel z gimnazjum' żeby był atrakcyjny do zatrudnienia właśnie w szkołach średnich" - dodała szefowa MEN. Pytana była także o podstawę programową, zgodnie z którą uczą się obecni uczniowie klas VII. Podstawa programowa kształcenia ogólnego to rozporządzenie ministra edukacji, w którym opisane jest to, co uczeń powinien umieć z danego przedmiotu po danym etapie edukacyjnym. Nauczyciel ma obowiązek realizacji treści zawartych w podstawie. Skargi do Rzecznika Praw Dziecka Pod koniec października Rzecznik Praw Dziecka Marek Michalak w piśmie do minister edukacji napisał, że od początku września, czyli od momentu wejścia w życie reformy systemu edukacji, do biura RPD kierowana jest "ogromna liczba skarg i próśb o pomoc w rozwiązaniu trudnych sytuacji szkolnych", które "wskazują na powagę sytuacji w polskim systemie oświaty". Wśród najczęściej sygnalizowanych przez rodziców problemów, Michalak wymienił m.in. przeładowany program szkolny klas siódmych i przeciążenie uczniów pracami domowymi, sprawdzianami i kartkówkami. "Uczeń, który jest w klasie siódmej i będzie w klasie ósmej niczego nie ma kumulowanego dlatego, że idzie do czteroletniego liceum, będzie miał czas" - powiedziała minister. Zapowiedziała, że w przyszłym tygodniu podpisze nowe podstawy programowe do szkół średnich. "Zobaczycie państwo, że to wszystko jest rozłożone w czasie" - zaznaczyła. "Te wypowiedzi, które pojawiają się w przestrzeni medialnej i w wypowiedziach Rzecznika Praw Dziecka spowodowały, że zaprosiłam pana Marka Michalaka do siebie, by z nim porozmawiać, a przede wszystkim porozmawiać o konkretach" - poinformowała minister. Jak mówiła, może się bowiem zdarzyć tak, ze nie właściwie realizowane są lekcje, dlatego trzeba wyjaśniać to w konkretnych szkołach, przeszkolić nauczycieli, by właściwie gospodarowali czasem. "Nie dostałam żadnej konkretnej informacji" - powiedziała. Jednocześnie zaznaczyła, że razem z rodzicami w ciągu najbliższych tygodni, a na pewno do końca roku szkolnego, będzie diagnozowany problem, tak by pokazać jak go rozwiązać.