"Wierzę, że strajku nie będzie dlatego, że przecież nic nie zostało przesądzone" - mówi Anna Zalewska. "Decyzji żadnej nie ma, są referenda, nauczyciele ze sobą rozmawiają" - dodaje minister edukacji. Referenda w szkołach potrwają do 25 marca i odbywają się w tych placówkach, w których wszczęto spór zbiorowy i nie doszło do porozumienia w sprawie podwyżki płac o 1000 zł. Strajk jest możliwy, jeśli w referendum weźmie udział połowa uprawnionych i większość z nich opowie się za strajkiem. Egzaminy zagrożone? Związek Nauczycielstwa Polskiego (ZNP) jako termin rozpoczęcia strajku wskazało datę 8 kwietnia. Strajk miałby potrwać bezterminowo, do odwołania. Może się więc zbiec z datą egzaminu gimnazjalnego (10-12 kwietnia) i egzaminu ósmoklasisty (15-17 kwietnia). Minister edukacji podkreśla jednak, że nie ma możliwości zmiany terminu egzaminów. "Od 2002 roku mamy kompletnie niezależny od ministerstwa edukacji system egzaminów zewnętrznych - tak się nazywają te egzaminy - to są egzaminy państwowe, na czele stoi Centralna Komisja Egzaminacyjna" - mówi minister. "Tam jest wszystko tak poukładane, że nie możliwości zmiany terminu czy zastąpienia kogokolwiek kimkolwiek" - wyjaśnia Anna Zalewska. Przypomina, że rząd przyspieszył trzecią transzę podwyżki i przeniósł ją ze stycznia 2020 r. na wrzesień 2019 r. ZNP postuluje jednak zwiększenie o 1000 zł kwoty bazowej. Prezes Związku Sławomir Broniarz zapewnia, że związek jest nadal otwarty na negocjacje dotyczące swoich postulatów.