Robert Mazurek: Dzisiaj w wielu szkołach, ale tak naprawdę jutro, Dzień Nauczyciela. Składamy wszystkim nauczycielom najlepsze życzenia. Anna Zalewska: - Dzień Nauczyciela to kiedyś, teraz to Dzień Edukacji. Nie tylko nauczycielom, ale również rodzicom i dzieciom, szkole składamy najlepsze życzenia, żeby z okazji tego Dnia Edukacji pamiętać o szkole i myśleć o niej tylko dobrze. To ja chcę wykorzystać tę okazję, że się dorwałem do mikrofonu i powiedzieć, że miałem w życiu szczęście mieć kilkoro wspaniałych nauczycieli. Mojemu prof. Marianowi Miłowskiemu oraz mojej nauczycielce polskiego, dzięki której pewnie jestem dziennikarzem, pani Krystynie Arczyńskiej, składam serdeczne życzenia. To byli świetni nauczyciele. - Rzeczywiście gratulacje dla polonistki, świetna dykcja, duży zasób słownictwa. To nieprawda, ale za te złośliwości odpłacę pani pięknym za nadobne. Pani minister, rezydenci lekarscy żądają 8 tys. 600 zł pensji. Kiedy w Polsce nauczyciel będzie tyle zarabiał? - To rzeczywiście ważne, zmienia się rzeczywistość, jest XXI wiek, jest wzrost gospodarczy i też oczywiste potrzeby i nauczycieli, i rezydentów lekarzy. Ale wszystkie zmiany muszą być zmianami systemowymi, dlatego że są to bardzo duże grupy. Czyli po prostu nigdy, bo pani opowiada, że kiedyś, może, ewentualnie. - No nie, w wypadku nauczycieli zaczęliśmy od waloryzacji, teraz rozpoczęliśmy trzy lata 15-procentowej podwyżki od 2018 r. 15 proc. - zarabiają teraz ok. 4 tys. zł, dostaną 15 proc. - zaszaleją. - To jest kwestia dochodzenia do zmian systemowych. Ale pani widzi przecież dokładnie, że bycie nauczycielem w Polsce to jest tkwienie w ostatnim bastionie komunizmu, tzn. tak naprawdę, jak to ocenił jeden z profesorów, nauczyciele udają, że pracują, a państwo udaje, że im płaci. - Ja myślę, że powinniśmy zacytować profesora i podać jego imię i nazwisko. Wiem, o jakim artykule pan mówi i o jakim wywiadzie - o wicedyrektorze, zresztą odpowiedzialnym za doskonalenie zawodowe nauczycieli. Ja bym się z tym nie zgodziła. Pani się z tym nie zgadza, ale wielu nauczycieli, z którymi rozmawiałem prywatnie, się z tym zgadza. Są gotowi na to, by od nich wymagać, ale zacznijmy im wreszcie płacić prawdziwe pieniądze. Nie może być tak, że dajemy im tyle, żeby sobie przeżyli. - Jestem pewna, że w którymś momencie to się stanie. W którymś momencie, czyli nie za waszego życia. - Jestem ministrem, która bez związków zawodowych, bez głośnych protestów, zaraz po tym, jak zostałam ministrem edukacji, mówiłam o tym, że zrobię wszystko, żeby do systemu, do subwencji oświatowej wprowadzić dodatkowe pieniądze. I to się m.in. staje. W 2018 r., czyli za kilka miesięcy, ponad miliard zł w systemie. Dostaną po 100 zł. Pani minister, kiedy wreszcie dobrze wykształcony, najlepiej doświadczony, najlepszy w ogóle z najlepszych nauczycieli będzie zarabiał tyle, ile chcą zarabiać najmłodsi lekarze. Bo rozumiem, że prezes Broniarz zarabia w tej chwili nawet lepiej niż 8 tys. 600 zł...... - ok. 18 tysięcy... ... gratulujemy panu prezesowi. Natomiast ja chciałbym wiedzieć, kiedy nauczyciel może liczyć na to, że będzie zarabiał dwukrotność średniej krajowej. Choćby dyrektor szkoły. Dyrektor szkoły już tyle zarabia.Nie, nie każdy...- ... w wypadku szkół niepublicznych nawet musieliśmy to ograniczyć i wprowadzić tzw. kominówkę, bo dyrektor niepublicznej szkoły potrafił zarabiać 50 tysięcy, ale oczywiście...... ale to jest niepubliczna szkoła, niech zarabia nawet 200 tysięcy, to jest jego sprawa.- Pod warunkiem, że nie korzysta z publicznych pieniędzy, tylko z prywatnych. Nauczyciel musi dobrze zarabiać, zasługuje na to, oczywiście rodzice żądają i wymagają. Są 43 miliardy złotych na cały system. Teraz dodatkowy ponad miliard...... pani mówi o miliardach, czyli tak naprawdę o pieniądzach abstrakcyjnych.- Trzeba właściwie zmieniać i powoli wprowadzać te zmiany systemowe. Myślę, że nauczyciele są gotowi.Nauczyciele są gotowi, tylko ministerstwo jakoś nie. Zresztą mam wrażenie, że- ...Ależ jest kolejna zmiana ustawy o finansowaniu oświaty...... ale właśnie wy ciągle zmieniacie...- Tak chcieli nauczyciele, związki i samorządowcy. To są zmiany...Pani minister, ciągle reformujecie oświatę, kiedy wreszcie nauczyciel będzie człowiekiem, od którego naprawdę się wymaga, ale któremu naprawdę się płaci?- Proszę zajrzeć do zmian w Karcie Nauczyciela, które właśnie są już po pierwszym czytaniu. To jest odpowiedzialność i odpowiedź na to, co mówią nauczyciele i co mówią samorządowcy. Tak, musimy być tam razem, a edukacja to stała zmiana.Nasi słuchacze, także nauczyciele pytają, kiedy wreszcie będą takie zmiany? Pojawia się coraz częściej takie pytanie, taki wątek, kiedy wreszcie szkoła przestanie być szkołą dla nauczyciela, dla dyrektora, a stanie się szkołą dla ucznia? O to pytają, o dziwo, także nauczyciele. To znaczy, oni widzą przecież, że te wasze reformy kolejne, zmiana, to jest tak naprawdę mieszanie w próżnym. Co z tego, że likwidujemy gimnazja, skoro tak naprawdę nie pójdzie za tą zmianą więcej pieniędzy?- Ale idzie więcej pieniędzy, oprócz tego prawo oświatowe jest początkiem różnego rodzaju zmian. Zmiany w podstawie programowej, gdzie 20 proc. programu będzie realizować się projektem, są zmianą. Wolontariat jest zmianą.Pani minister, coraz mniej uczniów boi się nauczycieli, coraz mniej rodziców boi się nauczycieli, ale mam wrażenie, że jedno się nie zmienia - ministrowie i politycy nauczycieli się boją.- Ja współpracuję z nauczycielami, dlatego że mam ten komfort, że jestem z systemu. 17 lat byłam nauczycielem.A czemu nie zaproponuje pani nauczycielom prostej, ale bardzo odważnej sprawy? Likwidujemy Kartę Nauczyciela, ale płacimy wam wreszcie tyle, ile naprawdę wam się należy.- Dlatego, że jest zbyt wiele podmiotów, które są w systemie. A chce pani zlikwidować Kartę Nauczyciela czy nie? - Nie, Karta Nauczyciela nie przeszkadza. My ją modyfikujemy, unowocześniamy. To już jest po pierwszym czytaniu. Ale chcę panu redaktorowi powiedzieć, że przy oświacie jest bardzo wiele podmiotów i trzeba szukać kompromisów. Kompromisów dla dobra dziecka. I całe prawo oświatowe, i podstawy programowe są właśnie po raz pierwszy nastawione na dziecko. Pani minister, kompromis dla dobra dziecka, to widzę jak wygląda w praktyce ja, bo mam trójkę dzieci w szkołach. Widzą moi przyjaciele. I to jest tak, że mój syn dzisiaj do szkoły idzie na 12:50, córka koleżanki do siódmej klasy idzie też chyba na 13:00. Uwaga - ma dwa ostatnie lekcje polskiego około godziny 16:00-17:00. Jak rozumiem, jest to czas, żeby pisać pracę klasową. W piątek o godzinie 17:00 najzdolniejszy i najbardziej wytrzymały uczeń nie jest w stanie się skupić tak, żeby dobrze napisać pracę klasową.- Panie redaktorze, ma pan to nieszczęście, że mieszka pan w Warszawie, gdzie o edukację w ogóle się nie dba. I w Warszawie...Jasne. Tam, gdzie rządzi PiS, po prostu płatki róż się ścielą...- Nie, nie. Panie redaktorze, absolutnie tego nie powiedziałam. Ja mówię o dużych miastach i o tym, w jaki sposób gospodaruje się pieniędzmi obywateli. Nie może być tak w XXI wieku, że po to, żeby zaoszczędzić na edukacji, kumuluje się roczniki, powoduje, że jesteśmy jedynym właściwie już krajem w Europie, który ma jakąkolwiek zmianowość. Za rok będzie się to pomału kończyło, dlatego że inaczej będzie płacone za to, że są dwie zmiany a inaczej, gdzie jest jedna. Nasza słuchaczka - nauczycielka...- Proponuję: zbliżają się wybory samorządowe. Wybierajmy takich burmistrzów i prezydentów...Wybierajcie tylko z PiS, będziecie mieli "manianę".- Nie. Tych, którzy dbają o edukację i o szkoły. Nasza słuchaczka, nauczycielka, pisze do nas i pyta w zasadzie o to samo, o czym mówi Związek Nauczycielstwa Polskiego. To znaczy - pojawił się nowy nauczyciel. Nauczyciel-tułacz. Czyli ktoś, kto żeby mieć etat, musi pracować w trzech, czterech szkołach. Przecież tak naprawdę to jest fikcja. Będzie ciągle w rozjazdach i nie będzie miał czasu dla ucznia.- Ale właśnie ta reforma ma zahamować tę fikcję, na którą skazany został system przez niż demograficzny. Bo pan prezes nie zauważył i nie chce tego zauważać, że to nie jest efekt przekształceń, ale efekt niżu demograficznego, dlatego że w 2016, 2015 roku ponad 100 tysięcy nauczycieli to nauczyciele, którzy nie mają pełnego etatu. Co trzeci w gimnazjum przekształcanym i co piąty w szkołach podstawowych. ***W internetowej części Porannej rozmowy w RMF FM Anna Zalewska po raz pierwszy zdradziła szacunki ministerstwa edukacji w sprawie nowych nauczycielskich etatów w szkołach po reformie oświaty. "Mamy pierwsze dane z systemu - jest 11400 dodatkowych miejsc pracy - etatów z karty nauczyciela" - zadeklarowała szefowa MEN. "Ja cały czas podkreślam, że jest niż demograficzny, że jest normalny ruch kadrowy - na pewno będą ludzie przechodzić na emeryturę, na świadczenia kompensacyjne i skończyły się umowy na czas określony, ale efekt przekształceń jest taki" - przekonywała dodając, że pełne dane będą znane na początku listopada. Robert Mazurek pytał też o kwestię ujawnienia przed resort oświaty nazwisk ekspertów pracujących przy podstawach programowych szkół. Ministerstwo zdecydowało się odwołać od wyroku Naczelnego Sądu Administracyjnego, który nakazał przedstawienie takiej informacji. "Odwołujemy się casusu pana prezydenta Komorowskiego. (...) Również nie ujawniał, kto mu pomagał, wspierał" - tłumaczył gość RMF FM.