Szefowa MEN przedstawiła na posiedzeniu sejmowej Komisji Edukacji, Nauki i Młodzieży informację na temat projektowanych zmian w systemie oświaty, w tym propozycji rozwiązań strukturalnych i programowych. Zaznaczyła, że odpowiedź na pytania dotyczące szczegółowych rozwiązań posłowie poznają, gdy przedstawiony zostanie projekt nowelizacji, dotyczący ustroju szkolnego, czyli m.in. struktury szkół. Zapowiedziana przez MEN pod koniec czerwca reforma przewiduje m.in. powrót do ośmioletniej szkoły podstawowej i czteroletniego liceum. Gimnazja mają być stopniowo wygaszane, proces ten ma się rozpocząć od września 2017 r. "Jeśli chodzi o ustrój, za 2-3 tygodnie będziemy w uzgodnieniach międzyresortowych. Jednocześnie wcześniej zobaczycie państwo propozycje, podkreślam: propozycje (...) siatki godzin, szczególnie w szkole podstawowej. Będziecie też mieli informacje o grupach, które pracują nad podstawami programowymi" - powiedziała w poniedziałek Zalewska. Jak zaznaczyła, nie ukrywa, że chce, by grupy pracujące nad podstawami programowymi były maksymalnie 8-9-osobowe, "żeby rzeczywiście prace szły w miarę wartko, bo taki mamy harmonogram". "Są to osoby z różnych środowisk, bardzo nam na tym zależało, absolutnie do każdej możliwej instytucji zwróciliśmy się z prośbą, jeśli mają taką potrzebę, że chcielibyśmy, by zaszczycili nas pisaniem podstawy programowej" - zapewniła. Podstawy programowe nauczania to dokument, w randze rozporządzenia ministra edukacji, określający, co uczeń musi umieć z poszczególnych przedmiotów, kończąc każdy kolejny etap nauki. Z kolei siatka godzin wynika z rozporządzenia o ramowych planach nauczania, w którym określone jest, ile godzin nauczania danego przedmiotu ma uczeń na danym etapie edukacyjnym. Minister odpowiada na liczne wątpliwości Minister odnosiła się też do różnych problemów sygnalizowanych w mediach i debacie publicznej, część z nich wybrzmiała też w pytaniach posłów zadawanych na posiedzeniu komisji. Dotyczyły one m.in. losu szkół artystycznych, sportowych i dwujęzycznych, część gimnazjów prowadzi bowiem obecnie takie nauczanie. "Proszę nie martwić się o szkoły artystyczne, szkoły sportowe. One wszystkie one zostały absolutnie uwzględnione i wzięte pod uwagę" - zapewniła minister. Później dodała także, że szkoły artystyczne, sportowe zostaną, tylko będą inaczej zorganizowane; sportowa ma być od pierwszej klasy szkoły podstawowej; zachowana ma zostać dwujęzyczność. Szefowa MEN zwróciła też uwagę, że większość gimnazjów działa w zespołach. W przypadku ich przekształcenia w szkołę podstawową, "w zespołach zostaje dyrektor, zostają nauczyciele, zostaje szyld". "Z troską patrzymy na samodzielne, których organem prowadzącym są jednostki samorządu terytorialnego. Oczywiście będą rozmowy z samorządowcami. Rozmawiałam z 23 gminami, są tam absolutnie ułożeni tak, jak zadeklarowali. Zmniejszyli obwody, zostawiają tych samych dyrektorów, te same budynki i tych samych nauczycieli. W przypadku samodzielnego gimnazjum dyrektor razem z samorządem podejmą decyzję, czy zostają w strukturze tego samego budynku. Mają pięć lat na to, by stać się szkołą podstawową" - powiedziała. Oceniła, że "większość gimnazjów powstawała na bazie szkół podstawowych, tam nie będzie problemu z dostosowaniem". "Natomiast tam, gdzie będą potrzebne dostosowania, jesteśmy przygotowani na to; to jest kwestia podjęcia decyzji, w którym momencie wchodzi I klasa" - zadeklarowała Zalewska. "Dużą troską, w związku z tym i odpowiedzialnością (podchodzimy do) przedsiębiorców, którzy budowali niepubliczne placówki. Patrzyliśmy, jak im usprawnić przekształcenie. Po pierwsze nie będą składać nowego wniosku (o zgodę na utworzenie szkoły - PAP), będą tylko i wyłącznie uzupełniać go, jeśli będą się przekształcać w szkołę podstawową. Potrzebują tylko zgody sanepidu, który im odbierze klasy dla maluchów, czy sanitariaty. Mają na przekształcenie też pięć lat. Uwaga: zabezpieczyliśmy je tak, że przez pięć lat samorząd nie będzie mógł odmówić uzupełnienia im wniosku, chyba, że odmówi go sanepid" - poinformowała Zalewska. Odniosła się też do pytań dotyczących sytuacji, która nastąpi jesienią 2019 r. Wówczas naukę w szkołach średnich rozpoczynać będą jednocześnie dwa roczniki - rocznik, który skończy trzyletnie gimnazjum (będzie to ostatni taki rocznik) i rocznik, który skończy ośmioletnią szkołę podstawową (będzie to pierwszy taki rocznik). Uczniowie tych dwóch roczników będą się uczyć w szkołach średnich zgodnie z dwoma podstawami programowymi - starą i nową. Posłowie zwracali uwagę, że szkoły "nie są z gumy" i mogą mieć problem, by zorganizować np. dziesięć równoległych klas zamiast obecnych pięciu. "Pojawiały się zarzuty, że nastąpi absolutna katastrofa, jeżeli chodzi o podwojony rocznik w 2019 r. Oprócz chyba Warszawy, nie ma takiego głosu (...). Jeśli chodzi o skumulowane roczniki, to one mają zapobiec, skompensują niż demograficzny, a tak naprawdę uratują powiaty od bankructwa. Gminom też nic się nie stanie. Pojawił się zarzut, że miały dziewięć roczników, a będą miały osiem. Nie, nie, nie, będą mieć dziewięć roczników, a przez dwa lata będą mieli dziesięć" - mówiła minister edukacji. "Rodzice narzekają na podwojony rocznik, że (dzieci) nie dostaną się do najlepszych liceów. No proszę państwa, z drugiej strony mamy potężny napór samorządowców, nauczycieli i dyrektorów, którzy mówią, że przydałaby się jakaś rekrutacja do liceów, żeby dziecko z 20 proc. po teście nie przychodziło do liceów. Doskonała okazja, żeby rzeczywiście dzieci, które mają najwyższą punktację bez selekcji - to złe słowo w systemie edukacji - po prostu dostały się do liceum. Żeby były tą bazą intelektualną, świetnymi studentami" - dodała Zalewska. Minister edukacji pytana była przez posłów, czy nie można przesunąć o rok wprowadzenia reformy; posłowie zwracali uwagę na to, że jest mało czasu na uchwalenie nowelizacji ustawy, przygotowanie nowych podstaw programowych, nowych podręczników i przygotowanie nowej sieci szkół. Zalewska zaznaczyła, że nie jest to możliwe, ponieważ w 2018 r. będą wybory samorządowe, a w 2019 r. wybory parlamentarne.