Uczestnicy protestu domagają się natychmiastowego odwołania dyrektorki szkoły, która sprawuje tę funkcję od września ubiegłego roku. Protestujący argumentują m.in., że z pracy odeszło już kilkunastu nauczycieli. Rodzice boją się o wyniki matur licealistów. W szkole nie odbywają się normalne lekcje. Nauczyciele i uczniowie zgromadzeni są na korytarzach szkolnych i przed budynkiem. - Próbowaliśmy z panią dyrektor rozmawiać, po tym jak nagminnie zaczęli ze szkoły odchodzić nauczyciele. Informacje, które nam przedstawiała, po weryfikacji okazały się jawnym kłamstwem, naginaniem faktów - powiedziała jedna z protestujących matek. Plan lekcji jak ser - W maju zwolniło się osiemnastu nauczycieli, kolejni chcieli odejść we wrześniu, m.in. pani od matematyki, pani do wos-u, pan od geografii - powiedziała inna mama. - Plan lekcji wygląda jak ser szwajcarski - zwolnienia, zastępstwa, odwołane lekcje, a do maja, do matur, jak się odliczy dni wolne, ferie i święta - niewiele czasu. Zostało - cztery miesiące - dodała kolejna mama. Liczy się czas W poniedziałek do szkoły przyjechała minister edukacji narodowej Anna Zalewska. - Ponieważ dotyczy to młodzieży, która ma się uczyć i przygotowywać do matury, stąd szybkie decyzje spotkań. O godzinie 12.30 spotka się szerokie grono - kuratorium organu prowadzącego, nauczyciele oraz dwóch stron konfliktu: pani dyrektor, uczniów i rodziców - poinformowała dziennikarzy Zalewska. - Obiecaliśmy sobie z uczniami, że dzisiaj zapadnie jakakolwiek decyzja. O godz. 15 jeszcze raz spotykamy się tutaj w hali, w auli, i będziemy rozważać wszystko, co najlepsze dla szkoły. Konflikt trwa kilka, jeśli nie kilkanaście miesięcy (...) Tak sytuacja nie może wyglądać - to jest kwestia nie tylko edukacji, ale i kwestia bezpieczeństwa tych młodych ludzi - oceniła Zalewska. Sytuacja napięta od miesięcy - Myślę, że pani dyrektor w sposób odpowiedzialny będzie mogła dziś o godzinie 15.00 powiedzieć, jakie są decyzje - dodała. Zalewska podkreśliła też, że nie można doprowadzić "do sytuacji, w której pikieta przeniesie się pod ministerstwo edukacji, czy pod kuratorium". Dyrektor szkoły Małgorzata Mroczkowska przyznała na poniedziałkowym briefingu, że sytuacja jest napięta od kilku miesięcy. - Tak jak już wcześniej mówiłam, jest konflikt pomiędzy częścią nauczycieli, dyrekcją i pozostałymi nauczycielami. Staram się zrobić wszystko, żeby tę sprawę rozwiązać. W tej chwili decyzje należą do biura edukacji i prezydenta Warszawy. Wiem, że dzisiaj się odbędzie takie spotkanie, no i te decyzje zapadną. Chciałabym, żebyśmy odbyli jeszcze jakieś rozmowy. Zapraszam młodzież, jeżeli mają jakieś postulaty, bo nigdy się do mnie z tym nie zgłosili, zapraszam do ponownych rozmów - mówiła. Podkreśliła, że chce, aby "to się odbyło w atmosferze szacunku i poszanowania nawzajem siebie". - Mam nadzieję, że uda się sprawę rozwiązać jak najkorzystniej dla wszystkich, a przede wszystkim dla uczniów, bo o to tutaj chodzi - dodała. W tej chwili dyrektorka szkoły uczestniczy w spotkaniu z przedstawicielami kuratorium - poinformowano w sekretariacie szkoły.