"Czas skończyć dyskusję i podejmować odważne decyzje, na które państwa nie było stać" - powiedziała Zalewska zwracając się do posłów PO, którzy wystąpili o przedstawienie przez nią informacji na temat reformy zmiany systemu edukacji, w tym likwidacji gimnazjów oraz powrotu do 8-letniej szkoły podstawowej, 4-letniego liceum ogólnokształcącego i 5-letniego technikum. "Warto wyjaśniać półprawdy, nieprawdy i manipulacje" - zaznaczyła Zalewska. Dodała, że jeszcze jest czas by poprawiać to, co jest w projektach ustaw. Chodzi o skierowane w ubiegłym tygodniu projektu ustawy Prawo oświatowe i ustawy wprowadzającej Prawo oświatowe. Zaproponowano w nich zmianę ustroju szkolnego, czyli zmianę struktury szkół, która ma być wprowadzana stopniowo od 1 września 2017 r. Mówiąc dlaczego będzie wprowadzana zmiana i dlaczego teraz oceniła, że "miedzy innymi poprzednia ekipa przez 17 lat budowała gimnazjum i poprawiała gimnazjum". "Czas skończyć tę dyskusję wesprzeć się badaniami Instytutu Badań Edukacyjnych, amerykańskimi badaniami, brytyjskimi" - powiedziała szefowa MEN. Zarzuciła opozycji, że w dyskusji posługuje się takimi określeniami jak chaos, czyli takimi samymi jak posługiwała się wtedy, gdy zapowiadała zniesienie obowiązku szkolnego dla sześciolatka. Tymczasem - jak powiedziała - nic takiego się nie zdarzyło, za to dziecko uczy się o rok dłużej, bo sześciolatek uczy się już w przedszkolu. Zalewska mówiła także, że reforma odpowiada na zapotrzebowanie rodziców i uczniów oraz zapewniła, że nie pociągnie ona za sobą zwolnień nauczycieli. Podała, że w wyniku reformy będzie ponad 5 tys. więcej nowych oddziałów klasowych. Zapewniła także, że przygotowując reformę pamiętano o finansach i o samorządach. Wcześniej, uzasadniając wniosek o przedstawienie informacji, Joanna Kluzik-Rostkowska (PO) powiedziała: "Pani minister jak jednym słowem określić pani propozycje. Myślę, że najlepszym słowem jest bezmyślność. Nie mam żadnych wątpliwości, że zmiany zapowiadane przez panią są nieodpowiedzialne i jedyny skutek jaki przyniosą to chaos". Mówiła także, że w dotychczasowych wypowiedziach minister edukacji widzi wewnętrzną sprzeczność. Jako przykład wymieniła to, że odpowiedzią na niż demograficzny ma być przekształcanie gimnazjów w szkoły podstawowe, w efekcie szkół będzie więcej. Jako inny przykład podała to, że w wyniku reformy dzieci mają czuć się bezpieczniej w szkołach, podczas gdy z badań wynika, że najwięcej przypadków przemocy jest właśnie w szkołach podstawowych. Oceniła też, że zapowiedź zapewnienia każdemu nauczycielowi gimnazjum pracy w szkole podstawowej, to przerzucanie odpowiedzialności za to na samorządy.