Chcę powiedzieć jedno, nie mam czego się bać i pan prezes Kaczyński mnie nie przestraszy - powiedział Donald Tusk po wyjściu z Prokuratury Krajowej, gdzie zeznawał w charakterze świadka w śledztwie dot. nieprawidłowości przy przeprowadzenie sekcji zwłok ofiar katastrofy smoleńskiej. B. premier, szef Rady Europejskiej podziękował swoim zwolennikom, którzy czekali na niego przez gmachem prokuratury "za wsparcie". "Ono bardzo dużo dla mnie znaczy, bo to nie są łatwe chwile, powtarzające się wielogodzinne przesłuchania" - powiedział. Dodał, że ze względu prawnych nie może mówić o tematach poruszonych podczas przesłuchania. "Nie wykluczam, że znajdą się kolejne powody lub preteksty, bym znów zeznawał" - skomentował. "Nikt nie wydawał zakazu otwierania trumien; to, w jaki sposób postępuje się w takich przypadkach, precyzyjnie opisują procedury" - dodał, odnosząc się do przedmiotu swojego przesłuchania. "Cały kontekst w tej sprawie ma charakter polityczny" - powiedział Tusk. "Nie mam nic do zarzucenia panom prokuratorom, którzy zadawali mi pytania i jestem ostatni, który chciałby podejrzewać kogoś o niecne intencje, natomiast cała ta atmosfera i działania ustrojowe, których jesteśmy ostatnio świadkami, nie pozostawiają wątpliwości, że w intencji dzisiaj rządzących wymiar sprawiedliwości ma służyć jako narzędzie przeciwko konkurentom, opozycji czy ludziom, których się nie lubi. Obawiam się, że należę do tego grona" - mówił. Powrót do krajowej polityki? Wszystko jest możliwe, na razie tego nie planuję - powiedział b. premier Donald Tusk pytany po przesłuchaniu w Prokuraturze Krajowej, czy zamierza wrócić do polityki krajowej. Tusk przypomniał, że przed nim jeszcze ponad dwa lata pracy w Brukseli na stanowisku szefa Rady Europejskiej. "Ja wiem, że cokolwiek dzisiaj robię, jest to oceniane także pod kątem ewentualnego powrotu politycznego i wyborów prezydenckich. Ciągle jestem bohaterem jakiś sondaży pozytywnych, negatywnych. Planowanie własnej kariery na pięć lat zostawiam panu Kaczyńskiemu, skoro czuje się w tym specjalistą. (...) Ja na to pytanie nie byłbym w stanie odpowiedzieć, a chcę być z państwem uczciwy" - podkreślił. Tusk opuścił prokuraturę po ponad ośmiu godzinach. Zeznawał w charakterze świadka w śledztwie dot. nieprawidłowości przy przeprowadzeniu sekcji zwłok ofiar katastrofy smoleńskiej. Szef Rady Europejskiej wszedł na czwartkowe przesłuchanie tuż przed godziną 10. Półtorej godziny później, na specjalny briefingu, prok. Jaraszek poinformował, że byłemu premierowi towarzyszy pełnomocnik mecenas Roman Giertych. Kilkukrotnie podkreślił, że Tusk zeznaje w charakterze świadka. Śledztwo dotyczy niedopełnienia obowiązków w kwietniu 2010 r. przez funkcjonariuszy publicznych, w tym przez ówczesnych prokuratorów Prokuratury Okręgowej w Warszawie. "Miało ono polegać na nieuczestniczeniu w sekcji zwłok ofiar katastrofy smoleńskiej, a także - wbrew obowiązującym przepisom Kodeksu postępowania karnego - na nieprzeprowadzeniu sekcji bezpośrednio po przewiezieniu ofiar do Polski" - mówił Jaraszek. W tej sprawie - jak wcześniej informowała PAP PK - przesłuchano już kilkudziesięciu świadków m.in. ówczesną minister zdrowia Ewę Kopacz, ówczesnego ministra sprawiedliwości Krzysztofa Kwiatkowskiego, b. ministra spraw zagranicznych Radosława Sikorskiego, b. naczelnego prokuratora wojskowego Krzysztofa Parulskiego i b. prokuratora generalnego Andrzeja Seremeta. Na początku kwietnia ubiegłego roku śledztwo smoleńskie od zlikwidowanej prokuratury wojskowej przejęła Prokuratura Krajowa. Już w czerwcu prokuratorzy poinformowali, że konieczne jest przeprowadzenie ekshumacji 83 ofiar katastrofy (wcześniej, w latach 2011-12, przeprowadzono dziewięć ekshumacji, cztery osoby zostały skremowane). W ubiegłym tygodniu PK poinformowała, że znane są już wyniki badań genetycznych 32 z 33 ofiar katastrofy smoleńskiej, które dotąd ekshumowano na jej polecenie, począwszy od listopada ubiegłego roku. W 13 przypadkach znaleziono w trumnach części ciał innych osób, ujawniono też zamianę dwóch ciał. W czerwcu PK podała, że nieprawidłowości stwierdzono m.in. w trumnie prezydenta Lecha Kaczyńskiego.