Kontrolę w Miejskim Ośrodku Pomocy Społecznej w Będzinie rozpoczął w poniedziałek specjalny zespół powołany przez prezydenta miasta. Sprawa ma związek ze śmiercią małego Szymona, odnalezionego w stawie w Cieszynie w 2010 r. Jak wynikało z pierwszych ustaleń, rodzice nieżyjącego Szymona z Będzina aż do czasu ich zatrzymania pobierali świadczenie rodzinne m.in. na to dziecko. Komisja wykryła w dokumentacji też inne nieprawidłowości, ale - jak zaznaczyła w piątek Siemińska - szczegóły związane z wynikami przeprowadzonej kontroli nie będą ujawniane. - Cały raport zostanie przekazany do prokuratury (...). Musimy kierować się dobrem śledztwa - powiedziała rzeczniczka. Zespół, który przeprowadził kontrolę w MOPS, przygotował już raport pokontrolny wraz z wnioskami. W piątek po południu raport został przekazany do Prokuratury Okręgowej w Bielsku-Białej, Prokuratury Rejonowej w Będzinie oraz do wojewody śląskiego. W najbliższym czasie zostanie przeanalizowana kwestia, czy pobieranie przez rodzinę świadczenia na Szymona nosi znamiona wyłudzenia czy też poświadczenia nieprawdy. Decyzja w sprawie złożenia ewentualnego zawiadomienia o podejrzeniu popełnienia przestępstwa w tej materii ma zostać podjęta w przyszłym tygodniu. Do wniosków pokontrolnych w terminie siedmiu dni powinien odnieść się dyrektor MOPS. - Te wnioski przede wszystkim będą ukierunkowane na usprawnienie funkcjonowania Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej - zaznaczyła rzeczniczka. Zwłoki dziecka znaleziono 19 marca 2010 roku w stawie na obrzeżach Cieszyna. Ciało leżało tam kilka dni. Przyczyną śmierci był uraz jamy brzusznej. Śledczy przez ponad dwa lata bezskutecznie starali się ustalić tożsamość dziecka i sprawców jego śmierci. W kwietniu tego roku śledztwo zostało umorzone. W ostatnich dniach nastąpił przełom po anonimowym telefonie do Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej w Będzinie. Osoba przedstawiająca się jako sąsiadka poinformowała, że w mieszkającej obok rodzinie od dłuższego czasu nie widziała jednego z dzieci - Szymona. Podejrzanych zatrzymano w sobotę, a w poniedziałek zostali aresztowani. Prokuratura zarzuca 40-letniej Beacie Ch. zabójstwo, za co grozi kara od 8 do 25 lat więzienia lub dożywocie. Kobieta nie przyznaje się do winy. Jej 41-letni konkubent Jarosław R. usłyszał zarzut nieudzielenia pomocy dziecku, które znajdowało się w położeniu zagrażającym życiu, w połączeniu z nieumyślnym doprowadzeniem do śmierci. Grozi za to kara do 5 lat więzienia. Przyznał się do winy.