- Koniec prac obwieścił Dzwon Zygmunta, bijąc ku pamięci ofiar katastrofy pod Smoleńskiem o godz. 8.56 - powiedział proboszcz parafii archikatedralnej na Wawelu ks. prałat Zdzisław Sochacki, prezentując rano dziennikarzom sarkofag. Sarkofag wykonano z onyksu miodowego - szlachetnego kamienia sprowadzanego ze wschodniej Turcji - o kryształkowej budowie, przepuszczającego światło; trwalszego niż alabaster. Ma prostą, szlachetną formę prostopadłościanu o wymiarach 238 x 154 x 60 cm. Jego projekt architektoniczny przygotowała Marta Witosławska. Na górnej płycie, ważącej ponad 400 kg, wykuto duży znak krzyża, na dłuższym boku umieszczono imiona i nazwiska pary prezydenckiej. Drugi długi bok sarkofagu będzie przylegał do ściany romańskiej krypty. Wykonawcą sarkofagu jest krakowski artysta Jan Siuta. Sarkofag został zamontowany na metalowej konstrukcji. Jego podstawa została wykonana z tego samego granitu - Rosso Porino - z jakiego wykonano posadzkę w krypcie. Trumny z ciałami pary prezydenckiej zostaną wsunięte do środka od bocznej ściany sarkofagu przy krypcie Józefa Piłsudskiego. Ściana ta zostanie ostatecznie zamontowana dopiero w poniedziałek przed południem. - Będzie mówić bryła i kolor - powiedział o zamierzeniach twórców Jan Siuta, w którego warsztacie kamieniarskim wykonano sarkofag. Prace przy sarkofagu trwały całą noc z czwartku na piątek i w piątek przed południem. Dodatkową trudnością okazał się transport kamiennych płyt, ponieważ drewniany stelaż nie mógł wytrzymać ich ciężaru, dlatego trzeba było przygotować metalowe wzmocnienie. Elementy sarkofagu wymagały także dodatkowego zabezpieczenia przed transportem. Dlatego prace nad montażem rozpoczęły się dopiero w piątek w nocy, a skończyły w sobotę rano. W pracach nad sarkofagiem uczestniczyło 30 pracowników. Najtrudniejsze, zdaniem Jana Siuty, było zmuszanie pracowników do "pracy w maratonie"; sukcesem - to, że sarkofag powstał w tak krótkim czasie, krótszym niż jego projektowanie. - Ten sarkofag jest sarkofagiem podwójnym. Para prezydencka zostanie położona na ciemnej płycie granitowej, wsunięta od strony krypty Piłsudskiego, nakryta płytami onyksowymi w ciepłym miodowym kolorze. Na środku płyty jest krzyż, na bocznej dłuższej płycie nazwiska, że spoczywa tu Lech Kaczyński i Maria Helena Mackiewicz Kaczyńska. Elementy łączące są lekko sfazowane - opisał sarkofag ks. prałat Sochacki. - Jest to projekt, który dobrze pasuje do wystroju tej krypty pod Wieżą Srebrnych Dzwonów. Materiał wykorzystany do tego jest bardzo szlachetny, jego faktura i wzór są stonowane, przez to sklepienie i ściany krypty są zgrane, tak samo jak postument, który jest zbliżony kolorystyką do podłoża - powiedział ks. proboszcz. Jak poinformował, "montaż sarkofagu trwał od godz. 22 w piątek aż do godz. 9.00 w sobotę, gdy zabił Dzwon Zygmunta, wspominając godzinę katastrofy, a więc śmierci prezydenckiej pary". Według niego, "największą trudnością był transport całych płyt do krypty". - Po drodze jest kilkadziesiąt schodów, a płyta pokrywająca sarkofag waży ponad 400 kilogramów. W dodatku materiał jest bardzo delikatny, składający się z kryształków, dlatego należało go transportować ostrożnie - powiedział ks. prałat. Jak poinformował, w krypcie przy samym pochówku obecna będzie jedynie rodzina. - Wawel będzie zamknięty, dopóki ostatni gość nie opuści Wzgórza Wawelskiego. Dopiero potem będzie możliwość nawiedzenia prezydenckiego grobu. Jesteśmy przygotowani na tych, którzy chcą nawiedzić to miejsce. Jedyne co musimy zrobić, to zamknąć kryptę od godz. 6 do 9 rano w poniedziałek, bo wtedy jeszcze raz będą musiały wejść ekipy kamieniarskie, by założyć ostatnią płytę i podjąć zabiegi kosmetyczne - wyjaśnił ks. Sochacki. Na www.rmf24.pl i www.interia.pl zostaną przeprowadzone transmisje wideo i audio uroczystości żałobnych w Warszawie i Krakowie. Początek dzisiaj o godzinie 12.