- Dziś zostało wydane postanowienie o zakończeniu postępowania. Akt oskarżenia powinien być gotowy w ciągu 14 dni - powiedziała w prok. Marzena Matysik-Folga z katowickiej prokuratury. Zastrzegła, że ze względu na bardzo obszerny materiał zgromadzony w śledztwie (prawie 100 tomów akt), sporządzenie aktu oskarżenia może potrwać nieco dłużej niż przepisowe dwa tygodnie, jednak intencją prokuratury jest wywiązanie się z tego terminu. Data zakończenia śledztwa w sprawie tej największej katastrofy budowlanej w historii Polski mija, po kolejnych przedłużeniach, w poniedziałek. To, czy w sobotę uda się zamknąć postępowanie, zależało od wniosków dowodowych stron; gdyby zostały przez prokuraturę uwzględnione, śledztwo musiałoby być przedłużone. Według wcześniejszych informacji, postępowanie w sprawie katastrofy hali MTK przedłużało się głównie dlatego, że konieczne było korzystanie z międzynarodowej pomocy prawnej w przesłuchiwaniu poszkodowanych cudzoziemców. Prokuratura kierowała wnioski o międzynarodową pomoc prawną m.in. do Niemiec, Belgii, Holandii, Czech, Słowacji, Węgier oraz USA. Zarzuty w sprawie usłyszało 12 osób. Wśród podejrzanych są m.in. dyrektor techniczny MTK Adam H. oraz dwaj byli członkowie zarządu Targów - obywatel nowozelandzki Bruce R. i Ryszard Z. W pierwszej fazie śledztwa przebywali oni w areszcie, podobnie jak czterej inni podejrzani. Wyszli po wpłaceniu kaucji. Prokuratura zarzuciła b. szefom MTK umyślne sprowadzenie niebezpieczeństwa katastrofy oraz nieumyślne doprowadzenie do niej. Zdaniem prowadzących śledztwo, nie dopełnili oni ciążących na nich obowiązków i nie wyłączyli z eksploatacji hali, mimo iż wiedzieli, że w 2002 r. jej dach został uszkodzony. Nie zareagowali też w okresie przed katastrofą, kiedy na dachu zalegała gruba warstwa śniegu. Umyślne sprowadzenie katastrofy prokuratura zarzuciła dwu projektantom hali Jackowi J. i Szczepanowi K. Według śledczych, opracowali oni projekt wykonawczy konstrukcji hali, odbiegający od projektu budowlanego i przyjęli w nim wiele wadliwych rozwiązań. Zarzut nieumyślnego sprowadzenia katastrofy ciąży z kolei na Andrzeju W., niezależnym projektancie, który zaaprobował projekt autorstwa dwóch pozostałych podejrzanych, mimo znajdujących się tam niedociągnięć i uchybień. Inni podejrzani w sprawie to m.in. byli szefowie firmy "Przemysłobud", która była generalnym wykonawcą obiektu, mężczyzna odpowiedzialny za naprawę dachu hali MTK w 2002 r. i pracownik pionu technicznego Targów, który odpowie za to, że w dniu katastrofy drzwi ewakuacyjne hali były zamknięte. Zarzuty usłyszeli także kierownik budowy hali Adam J. i powiatowy inspektor nadzoru budowlanego w Chorzowie Maria K. W śledztwie prokuratura przesłuchała blisko 1600 świadków, ok. 1200 osób uznała za pokrzywdzonych. Są wśród nich nie tylko ci, którzy byli w hali w momencie zawalenia się dachu, ale także ci, którzy utracili pozostawione tam mienie.