Zakaz handlu w niedzielę został wprowadzony w Polsce w 2018 roku. Ustawa o szczególnych rozwiązaniach związanych z zapobieganiem, przeciwdziałaniem i zwalczaniem COVID-19, innych chorób zakaźnych oraz wywołanych nimi sytuacji kryzysowych przewidywała jednak furtkę dla sprzedawców, umożliwiającą otwieranie sklepów. "Zakaz nie obowiązuje w niedziele w zakresie wykonywania czynności związanych z handlem, polegających na rozładowywaniu, przyjmowaniu i ekspozycji towarów pierwszej potrzeby oraz powierzania pracownikowi lub zatrudnionemu wykonywania takich czynności" - głosił art. 15i przepisów. Zakaz handlu w niedziele. W czasie pandemii funkcjonowała furtka W praktyce ustawa covidowa oznaczała, że choć w niedzielę kasę mógł więc obsługiwać tylko właściciel albo członkowie jego rodziny, w sklepie mogli przebywać także pracownicy rozkładający towar na półkach. Furtka miała obowiązywać jedynie w okresie epidemii i na 30 dni po jej zakończeniu. Jak poinformowało Ministerstwo Zdrowia, 1 lipca 2023 roku odwołano w Polsce stan zagrożenia epidemicznego w związku z koronawirusem. Odwołanie stanu zagrożenia w Polsce. Oznacza zaostrzenie zakazu handlu Dla sprzedawców decyzja rządu oznacza zaostrzenie handlu. Od 1 sierpnia właściciele sklepów nie będą mogli zlecać już pracownikom prac związanych z rozładunkiem towaru w niedziele. - Niektóre sieci handlowe zobowiązywały do tego zatrudnionych. Niedzielna zmiana miała uporządkować sklep po wydłużonych godzinach pracy w sobotę, posprzątać, dołożyć towaru na półki. W praktyce pracownicy musieli przychodzić do pracy w niedzielę, bo właściciele sklepów zatrudniają zbyt mało pracowników w stosunku do potrzeb - powiedział w rozmowie z Business Insiderem szef handlowej "Solidarności" Alfred Bujara. *** Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!