Zasady są bardzo proste: gracze mają do dyspozycji planszę, która przypomina mapę Polski. Punkty startowe to cztery miasta, a celem gry jest dotarcie do Warszawy. Przeszkodą w szybkim dotarciu do stolicy jest tytułowa blokada. Może ją napotkać każdy gracz, a w sumie jest ich 10. Każda z nich to kawałek kartonu, na którym są rysunki np. drewniane skrzynki, opony przygotowane do podpalenia, grupa ludzi, samochody z lawetami czy rolnicze ciągniki. Zasady podobne są do tych z innej gry - "Barykada", gdzie można zablokować ruch przeciwnika, by nie dotarł on do celu. Życie podpowiedziało, że można zrobić podobną grę, opartą na naszych polskich wydarzeniach. - Przy okazji uczy o zjawiskach społecznych zachodzących u nas w kraju - mówi łódzki producent gry Bernard Ciupa. Jego zdaniem w "Blokadę" dzieci powinny grać razem z dorosłymi: - Przy tej okazji można prosto dziecku wytłumaczyć, że są takie protesty i skąd to się bierze - uważa. Producent - jak twierdzi - sam wypróbował tę grę na 4-letniej córce, którą najbardziej zainteresowali ludzie chodzący po przejściach dla pieszych.