Jak ustalił, chorąży leczył się na depresję. Chciał odejść ze służby, ale nie zgodzili się na to jego przełożeni. Stefan Zielonka był służbom potrzebny, wywiadowi brakowało bowiem doświadczonych szyfrantów. Sięgnięto więc po sumiennego żołnierza z doświadczeniem z misji na Bałkanach. Problem w tym, że po likwidacji WSI chorąży dwa lata czekał na weryfikację. Złożył rezygnację, miał już prawa emerytalne, ale namówiono go na pozostanie w służbie. Zielonka wyszedł z domu na warszawskim Gocławiu drugiego dnia świąt wielkanocnych. 19 kwietnia jego żona zgłosiła zaginięcie. - Rozpoczęliśmy normalną procedurę poszukiwania osoby, która zaginęła - mówił wówczas rzecznik komendy stołecznej policji Marcin Szyndler. Szyfrant zgromadził na swoim koncie sporą sumę pieniędzy. Jak dowiedział się Marek Smółka, od dnia jego zaginięcia ta kwota nie została tknięta. Co więcej, jak ustalił reporter RMF FM, mężczyzna od lat był w separacji z żoną. Mieszkał z nią w jednym domu, w osobnych pokojach zamykanych na klucz. Jak to możliwe, że niezweryfikowany żołnierz WSI, cierpiący na depresję i mający problemy rodzinne, funkcjonował w służbach? Wszystko wskazuje na to, że odpowiedzialni są za to jego przełożeni, którzy niedostatecznie interesowali się jego losem. Nie jest bowiem normą, że z człowiekiem na zwolnieniu lekarskim wywiad nie ma żadnego kontaktu. Nie jest też normą, że służba zaczyna się nim interesować dopiero dwa tygodnie po zniknięciu. Problem tkwi w tym, że sprawa dotyczy osoby, która od 20 lat pracowała w wywiadzie, a poszukiwania wciąż nie przynoszą rezultatów. - Jesteśmy bezradni. Mamy wrażenie, że wojskowy wywiad nie mówi nam wszystkiego - przyznaje w rozmowie z "Dziennikiem" funkcjonariusz stołecznej policji. Według rozmówców gazety najbardziej prawdopodobne są dwie wersje zaginięcia chorążego. Pierwsza zakłada, że popełnił samobójstwo lub zginął przypadkowo. Według drugiej, od dawna współpracował z obcym wywiadem i został wywieziony z kraju. - Niedawno wpadli rosyjscy agenci w Warszawie i Brukseli. Mógł się poczuć zagrożony - spekuluje jeden z rozmówców.