Pistolet zaginął w czerwcu. Prokuratura brała pod uwagę kilka hipotez, np. nie wszystkie walthery opuściły Warszawę lub jeden z nich został wydany w Kielcach bez potwierdzenia. Zarzuty niedopilnowania obowiązków postawiono dwóm policjantom, pracownikom magazynu. Po kilku miesiącach uznano, że do Kielc dotarły wszystkie pistolety. Wykluczono też włamanie do magazynu. Nie udało się ustalić, który z magazynierów odpowiada za utratę broni, a że polskie prawo nie stosuje zasady odpowiedzialności zbiorowej, oczyszczono ich z zarzutów. Za zgubienie broni grozi do roku więzienia. Trzeba jednak wskazać winnego, a tego prokuratura nie zdołała zrobić. Sprawę umorzono, a pistoletu nie znaleziono.