Do likwidacji przeznaczono wiele wojskowych stołówek, pralni i zakładów szewsko-krawieckich. Pracę straci w sumie kilka tysięcy cywilów zatrudnionych w armii. Jak pisze "GW", na pierwszy ogień pójdą stołówki. Z 293 zlikwidowanych zostaną 143. Z 3,1 tys. pracujących w wojsku m.in. kucharzy i zaopatrzeniowców pozostanie 1,7 tys. W części jednostek żołnierzy będą żywić wyłącznie firmy cateringowe. "To będzie rewolucja żywieniowa" - mówi gazecie szef MON Bogdan Klich. Oszczędności w kuchni mają dać 248 mln zł rocznie. Zlikwidowane będą też wojskowe pralnie i zakłady szewsko-krawieckie. "Wojsko ma się bić, a nie prać" - uważa minister. Armia pozbędzie się też co piątego budynku i terenów o powierzchni 34 tys. ha. Ze 112 garnizonów zlikwidowanych w tym i przyszłym roku ma zostać dziewięć.