W uzasadnieniu projektu można przeczytać, że intencją autorów jest ujednolicenie przepisów dotyczących dotyczących zatrzymywania, aresztowania i pozbawienia immunitetu takich urzędników jak właśnie Rzecznik Praw Obywatelskich. Ustawa zmienia jednak też przepisy dotyczące Generalnego Inspektora Ochrony Danych Osobowych oraz posłów i senatorów oraz przede wszystkim prezesa NIK. Takie zapisy, jak usłyszał reporter od kilku prawników, których poprosił o opinię w tej sprawie, umożliwią przede wszystkim postawienie Kwiatkowskiemu zarzutów związanych z ustawianiem konkursów w NIK. Prezes naczelnego organu kontroli państwowej do tej pory korzystał z niejasnych, ogólnikowych zapisów w ustawie o NIK i w poprzedniej kadencji nie udało się go odwołać, ani przedstawić mu zarzutów. Miał wpływać na wyniki konkursów Z nagrań z podsłuchów z rozmów Kwiatkowskiego z politykiem PSL Janem Burym wynika, że prezes NIK miał wpływać na wyniki konkursów na kierownicze stanowiska w Izbie - dyrektora delegatury NIK w Rzeszowie, wicedyrektora delegatury w Rzeszowie, dyrektora delegatury NIK w Łodzi i wicedyrektora departamentu środowiska w NIK. Wykorzystał NIK do walki z prokuraturą i CBA? Już jesienią 2013 roku CBA przesłała do katowickiej prokuratury materiały dotyczące ustawiania konkursów w NIK. Śledczy wystąpili do organu kontroli państwowej o dokumenty i przesłuchali w sprawie pierwsze osoby. Z kolei 21 sierpnia 2014 roku kontrolerzy NIK-u weszli do CBA, by sprawdzić jak ta instytucja jest przygotowana do realizacji rządowego programu zwalczania i przeciwdziałania korupcji w latach 2014-2019. Te działania miały bardzo szeroki zakres. NIK żądała między innymi dokumentów sprawozdawczych, w których mogły być między innymi informacje na temat tajnych działań agentów. Według naszych ustaleń, CBA wielokrotnie odmawiało kontrolerom wglądu w akta. Szef CBA jeszcze w sierpniu zeszłego roku - tuż po rozpoczęciu kontroli NIK w jego instytucji - interweniował w tej sprawie u premiera. Paweł Wojtunik podważał między innymi zakres i formę kontroli. Dokument, poza premierem, otrzymali też marszałek Sejmu, szef sejmowej speckomisji Zbigniew Sosnowski z PSL oraz Mariusz Błaszczak z PiS, jako szef sejmowej komisji kontroli państwowej. W piśmie znalazła się też obawa, że działania kontrolerów mogą mieć związek z trwającym śledztwem w sprawie ustawiania konkursów w NIK. Grzegorz Kwolek