W ten sposób była opozycjonistka tłumaczyła dlaczego nie zaprosiła na niedzielną konferencję byłego prezydenta. - Dlaczego nie ma Lecha Wałęsy. Proszę państwa, mając taką wiedzę jaką mamy dzisiaj, jaką każdy już ma na dzień dzisiejszy, to ja proponuje zaciągnąć kurtynę milczenia i oszczędzić sobie wstydu na temat tego człowieka - powiedziała podczas konferencji prasowej w przerwie spotkania. Jak dodała, jej zadaniem było przywołać prawdę o ludziach, którzy wiele zapłacili za działanie w Wolnych Związkach, a po 1989 roku nikt o nich nie pamiętał. Oceniła, że ona sama także byłą z życia publicznego "eliminowana". Jak powiedziała, o tych, którzy na konferencję nie zostali zaproszeni słyszy się "codziennie". - Czy to są ludzie innej kategorii - mówiła o zgromadzonych w niedzielę w Sejmie. Walentynowicz i Krzysztof Wyszkowski przekonywali, że inny nie zaproszony na konferencję były opozycjonista był przeciwny - ich zdaniem - idei Wolnych Związków Zawodowych. Wyszkowski dodał jednak, że aktywność Borusewicza sama w sobie służyła dobru publicznemu. Z kolei Walentynowicz powiedziała, że obecny marszałek Senatu rzucał w tych czasach oskarżenia o agenturalność na ludzi ze środowiska. Według niej KOR, a głównie Jacek Kuroń nie pozwalał zakładać WZZ, bo "chciał mieć monopol na opozycję". Dziennikarze pytali też dlaczego w konferencji uczestniczy szef PiS , skoro nie był on członkiem WZZ. Kaczyński ocenił, że ma moralne prawo uczestniczyć w spotkaniu, nie tylko dlatego, że walczył z komunizmem, ale po prostu dlatego, że mają tam prawo być "wszyscy uczciwi ludzie". Szef PiS powiedział ponadto, że Solidarność powstała 17.09.1980 roku i za tym, żeby ona powstała był m.in. on, Jan Olszewski, Antoni Macierewicz, Karol Modzelewski, a przeciwni temu byli Lech Wałęsa, Tadeusz Mazowiecki i Bronisław Geremek. Zastrzegł jednocześnie, że mówiąc to nie chce przekreślać zasług tych ludzi.