Zyta Michalska zginęła w Wielkanoc 3 kwietnia 1994 r. Sprawę niewyjaśnionego wcześniej zabójstwa rozwiązali policjanci z Archiwum X. Na podstawie zebranych przez nich dowodów w grudniu ub. roku zatrzymano podejrzanego w tej sprawie Waldemara B.Wyrokiem Sądu Okręgowego w Poznaniu Waldemar B. został skazany na 25 lat pozbawienia wolności i pięć lat pozbawienia praw publicznych. Sąd orzekł także o nawiązce na rzecz rodziców zabitej 20-latki w wysokości po 2,5 mln zł zgodnie z wartością przed dominacją waluty, tj. 250 zł.Sędzia Renata Żurowska podkreśliła w uzasadnieniu orzeczenia, że wymiar zasądzonej kary wynika z przepisów obowiązujących w 1994 r. - Mając do wyboru karę do 15 lat lub karę 25 lat, a sąd przypomina, że nie może orzec nic po środku, bo kodeks karny na to nie pozwala, zdecydował się na wymierzenie kary 25 lat pozbawienia wolności, uznając, że kara 15 lat za tę zbrodnię byłaby karą łagodną - powiedziała. "Nie ma zbrodni bez kary" - Sprawa oskarżonego ma być takim przesłaniem - że nie ma zbrodni bez kary - podkreśliła sędzia.Jak dodała, nie może być okolicznością łagodzącą fakt, że Waldemar B. od czasu zabójstwa nie popełnił kolejnego przestępstwa. - W ocenie sądu nie może być tak, że ktoś jest premiowany tym, że przez 27 lat udawało mu się uniknąć wymiaru sprawiedliwości - zaznaczyła.- Ta zbrodnia jest zbrodnią okrutną. To pozbawienie życia wyniknęło z pobudek, jak sam oskarżony wyjaśniał, totalnie błahych. Oskarżony wyjaśnił, że zdenerwowało go to, że pokrzywdzona przecięła mu drogę. Czy człowiek, który się tym zdenerwuje zwyczajowo bierze kamień i pięć razy uderza w głowę drugą osobę? Nie - podkreśliła sędzia.Waldemar B. oprócz zabójstwa był oskarżony o próbę gwałtu Zyty Michalskiej. Zabójca zdjął z ofiary część odzieży. Oskarżony wyjaśniał, że próbował w ten sposób upozorować zgwałcenie. - Nie jesteśmy w stanie jego wersji wykluczyć, dlatego że nie mamy żadnego przeciwnego dowodu. Poza oskarżonym i pokrzywdzoną w miejscu zdarzenia nikogo nie było - zaznaczyła sędzia. Sąd odrzucił natomiast argumentację obrony, że oskarżony nie chciał zabić Zyty Michalskiej. - Kobieta została uderzona pięć raz z wielką siłą kamieniem, przeciągnięta 34 metry od miejsca zdarzenia i zostawiona w lesie twarzą do ziemi, efekcie czego doszło do uduszenia - tłumaczyła sędzia. "Bardzo przepraszam całą jej rodzinę" Według adwokata oskarżony powinien odpowiadać za dokonanie ciężkiego uszczerbku na zdrowiu - czyn ten uległ już jednak przedawnieniu. Z ostrożności procesowej, gdyby sąd nie podzielił tego stanowiska, obrona wniosła o przyjęcie w wyroku, że oskarżony działał z zamiarem ewentualnym pozbawienia życia, a także o zmianę opisu czynu w tym zakresie, oraz o wyeliminowanie z opisu czynu usiłowania zgwałcenia.Na ostatniej rozprawie Waldemar B. powiedział, że bardzo żałuje tego, co się stało. - Nie miałem zamiaru ani zgwałcenia, ani zabójstwa Zyty Michalskiej. Bardzo przepraszam całą jej rodzinę i proszę o wybaczenie - powiedział. Poprosił też sąd o łagodny wymiar kary Domagali się dożywocia Rodzina zamordowanej domagała się dla oskarżonego dożywocia. Jednak mężczyzna był sądzony zgodnie z Kodeksem karnym, który obowiązywał w 1994 roku i przewidywał maksymalny wyrok za zabójstwo 25 lat. Zwłoki Zyty Michalskiej znaleziono w lesie, dzień po tym gdy była ostatni raz widziana, kilkaset metrów od jej domu w Mikuszewie koło Wrześni. Sekcja zwłok wykazała, że zmarła w wyniku uduszenia. Śledztwo zostało umorzone w związku z niewykryciem sprawcy. Na początku 2019 r. policjanci z poznańskiego Archiwum X wrócili do niewyjaśnionej za zgodą poznańskiej Prokuratury Okręgowej. Po materiale "Wydarzeń", ktoś wskazał właściwy trop zatrzymano Waldemara B., materiał DNA potwierdził że ma związek z morderstwem. Analiza danych zebranych przez prokuraturę oraz policjantów z poznańskiego Archiwum X, w tym weryfikacja genetyczna śladów biologicznych ujawnionych na ciele i odzieży ofiary, dała podstawy do zatrzymania w grudniu zeszłego roku Waldemara B. Mężczyźnie przedstawiono zarzutu zabójstwa oraz usiłowania zgwałcenia Zyty Michalskiej. Zdaniem prokuratury oskarżony musiał zdawać sobie sprawę, że uderzając pokrzywdzoną kamieniem może ją zabić. - Także przeciągnięcie jej w zarośla i zadławienie jej ziemią i ściółką leśną również świadczyć mogą o bezpośrednim zamiarze pozbawienia życia - argumentował prokurator Marek Marszałek z Prokuratury Okręgowej w Poznaniu.