O powtórzeniu procesu zdecydował kilka miesięcy temu Sąd Najwyższy, ponieważ pod wyrokiem sądu w pierwszej instancji, czego nie zauważono także w drugiej instancji rozpatrującej apelację, zabrakło podpisu jednego z sędziów. Według Kodeksu postępowania karnego jest to bezwzględna przesłanka do uchylenia wyroku. Nie podpisał go drugi z sędziów (pod wyrokiem znalazły się podpisy przewodniczącego składu orzekającego i trzech ławników). Po odczytaniu aktu oskarżenia białostocki sąd okręgowy utajnił w piątek proces, powołując się na charakter sprawy i ważny interes osób pokrzywdzonych, czego domagał się prokurator. Wyłączenia jawności domagał się też obrońca Pawła H., bo - jak przekonywał - obecność mediów krępuje oskarżonego, a wskutek ujawnienia jego wizerunku ma on kłopoty w areszcie (Paweł H. wciąż jest tymczasowo aresztowany). Jeszcze przed rozpoczęciem procesu sędzia przewodniczący przeprosił wezwane na piątkową rozprawę osoby pokrzywdzone, w tym bliskich zamordowanej w Tatrach dziewczyny, za to, że proces musi odbywać się powtórnie, a one muszą zeznawać po raz kolejny. Do zabójstwa 22-letniej studentki z województwa lubuskiego doszło 31 lipca 2003 r. w Dolinie Chochołowskiej w Tatrach. Katarzyna P. swego późniejszego zabójcę poznała w Zakopanem. Wzbudził jej zaufanie, podawał się za przewodnika i miłośnika gór. Tydzień po zabójstwie przypadkowy turysta odnalazł w górach osobiste rzeczy dziewczyny. Rozpoczęto jej poszukiwania, ale zwłoki odnaleziono dopiero wtedy, gdy miejsce ich ukrycia wskazał sam sprawca. Zatrzymano go 14 sierpnia 2003 r. w Koninie. Był poszukiwany listem gończym przez prokuraturę w Zakopanem. Okazało się, że Paweł H. dopuścił się też innych czynów, na tle seksualnym, w Białymstoku. Zwabiał podstępem swoje - często małoletnie - ofiary do mieszkania. Upijał je, a potem gwałcił. Jedną z ofiar była dziewczyna, którą przekonał, że jest policjantem i może anulować mandat jej koleżance. Sprawą zajmują się sądy białostockie, bo tutaj mieszka większość pokrzywdzonych i świadków. W pierwszym procesie w obu instancjach Paweł H. został skazany na dożywocie, a w uzasadnieniach oba składy sędziowskie podkreślały, że dopuścił się on "wyjątkowo ohydnego i strasznego mordu, popełnionego z niskich pobudek". Przewodniczący składu sądu okręgowego nazwał oskarżonego "wilkiem w owczej skórze", który "wykorzystał miłość do gór" studentki, przypadkowo spotkanej w Zakopanem. Paweł H. to recydywista, dwukrotnie karany za brutalne gwałty i rozboje w latach 1994-95. Za te przestępstwa odbył karę siedmiu lat pozbawienia wolności. Z więzienia wyszedł w 2001 roku.