"Postępowanie prowadzone przeciwko Stefanowi W., jak również pozostałe śledztwa powiązane z zabójstwem prezydenta Gdańska, prowadzone są przez doświadczonych prokuratorów w sposób prawidłowy, sprawny, merytoryczny, zgodnie z planami śledztw i obowiązującymi przepisami, z poszanowaniem praw stron" - zapewniła rzeczniczka Prokuratury Regionalnej w Gdańsku Marzena Muklewicz, odnosząc się do artykułów zamieszczonych w "Gazecie Wyborczej" i jej dodatku "Duży Format" w związku z pierwszą rocznicą śmierci prezydenta Pawła Adamowicza. Odpowiedź na publikacje Chodzi o publikacje autorstwa Katarzyny Włodkowskiej pt. "Śledztwo w rocznicę zamachu w Gdańsku. Zabójca Adamowicza wiedział, co robi", "Czy zabójca prezydenta Adamowicza zostanie osądzony?" oraz "Śledztwo ma trwać". Zdaniem dziennikarki, prokuratura celowo przedłuża postępowania. "Przedłużane jest nie tylko śledztwo w sprawie zabójstwa. Jak ustaliłam, prokuratura przeciąga także postępowanie prowadzone w Toruniu. Bada tam zaniedbania policji i służby więziennej, które zbagatelizowały informacje przekazane przez matkę Stefana W. (...) Przedłużać śledztwa mają też prokuratury trójmiejskie, które sprawdzają, czy doszło do niezachowania wymogów bezpieczeństwa podczas organizacji finału WOŚP, w trakcie którego Stefan W. zaatakował prezydenta oraz prowadzą postępowania, w których Stefan W. występuje jako pokrzywdzony (dotyczą pobicia podczas zatrzymania i ujawnienia jego wizerunku). W ostatnim przypadku chodzi o przekazanie mediom jego zdjęcia przez jednego z policjantów. Śledztwo trwa, choć konsekwencje służbowe już wobec niego wyciągnięto (został wydalony ze służby)" - napisała 15 stycznia Katarzyna Włodkowska. Według prokuratury, artykuły w "GW" zawierają nieprawdziwe informacje oraz subiektywne, nieoparte na dowodach oceny i sugestie. "Poza procesowymi przesłankami nie ma innych przyczyn i powodów, które wpływałyby na długość trwania postępowań. Śledztwo w sprawie zabójstwa prezydenta Gdańska wymaga wykonania szeregu czynności, które wymagają czasu. Postępowanie prowadzone przeciwko Stefanowi W., jak również pozostałe śledztwa powiązane z zabójstwem prezydenta Gdańska, prowadzone są przez doświadczonych prokuratorów w sposób prawidłowy, sprawny, merytoryczny, zgodnie z planami śledztw i obowiązującymi przepisami, z poszanowaniem praw stron" - przekazała prokurator Muklewicz. Prokuratorskie śledztwo W ocenie dziennikarki "GW", prokuratura przesłuchuje wielu świadków, którzy nic nowego do śledztwa nie wnoszą. "Według moich ustaleń, prokuratura przesłuchała już ponad 20 współwięźniów. Wszyscy mówią to samo: zapowiadał, że 'będzie o nim głośno', ale nie precyzował, jakie przestępstwo popełni (...). Przesłuchanie dodatkowych blisko 80 świadków rozrzuconych po całym kraju to - w obecnym tempie - przynajmniej trzy lata śledztwa" - napisała dziennikarka. Nie zgadzają się z tym rzeczniczki Prokuratury Okręgowej i Prokuratury Regionalnej w Gdańsku. "W toku śledztwa, w charakterze świadków, przesłuchano łącznie ponad 500 osób, w tym 140 współosadzonych ze Stefanem W. więźniów. Zabezpieczono obszerny materiał dowodowy - nagrania z monitoringu, zapisy telewizyjne, dokumentację, pozyskano liczne opinie biegłych wielu specjalności" - poinformowała prokurator Muklewicz. Natomiast rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Gdańsku Grażyna Wawryniuk powiedziała, że autorka tekstów nie skontaktowała się z nią, aby uzyskać lub zweryfikować informacje i dane dotyczące przesłuchiwania świadków. Dziennikarka: Podtrzymuję ustalenia Na prośbę PAP do komunikatów Prokuratury Okręgowej i Prokuratury Regionalnej w Gdańsku odniosła się autorka tekstów Katarzyna Włodkowska. "Podtrzymuję wszystkie ustalenia zawarte w moich ostatnich tekstach dotyczących Stefana W. Przed publikacją zwróciłam się z konkretnymi pytaniami do Prokuratury Okręgowej w Gdańsku. Jak pokazały moje materiały, prokuratura wielokrotnie już kluczyła w tej sprawie" - powiedziała dziennikarka. Trzy postępowania W sprawie ataku z nożem na prezydenta Pawła Adamowicza 13 stycznia 2019 r. są prowadzone trzy postępowania. Pierwsze dotyczy zabójstwa prezydenta Adamowicza i nadzoruje je Prokuratura Okręgowa w Gdańsku. Zostało przedłużone do 13 kwietnia. "Sytuacja wynika z konieczności uzyskania kolejnej opinii zespołu biegłych psychiatrów i psychologów celem określenia stanu poczytalności podejrzanego w chwili popełnienia zbrodni i przede wszystkim ta przesłanka stała się przyczyną przedłużenia czasu trwania śledztwa" - tłumaczyła Marzena Muklewicz. W październiku Prokuratura Okręgowa w Gdańsku otrzymała opinię sądowo-psychiatryczną biegłych psychiatrów na temat Stefana W. Nieoficjalnie wiadomo, że diagnoza sporządzona po czterotygodniowej obserwacji, przeprowadzonej w maju w krakowskim areszcie śledczym, wskazywała, że w chwili zabójstwa podejrzany był niepoczytalny. Zarówno rodzina prezydenta Adamowicza, jak i prokuratorzy prowadzący śledztwo uznali wówczas, że ekspertyza jest niejasna i nie rozwiewa wielu wątpliwości na temat stanu zdrowia psychicznego Stefana W. Ostatecznie zadecydowano o powołaniu nowego zespołu biegłych psychiatrów i psychologów w celu jednoznacznego ustalenia stanu zdrowia psychicznego podejrzanego. Z kolei w Prokuraturze Regionalnej w Gdańsku trwa postępowanie przygotowawcze, dotyczące zabezpieczenia gdańskiego finału WOŚP. Do 30 stycznia śledczy powinni otrzymać opinię biegłego z zakresu nauk o bezpieczeństwie. Natomiast Prokuratura Okręgowa w Toruniu sprawdza, czy policja i służba więzienna prawidłowo zareagowały na informacje od matki Stefana W., która sugerowała, że jej syn po opuszczeniu więzienia może być niebezpieczny. To śledztwo przedłużono do połowy lutego. "W postępowaniu dotyczącym niedopełnienia obowiązków przez funkcjonariuszy publicznych na bieżąco wykonywane są czynności procesowe. Obecnie, zgodnie z planem śledztwa, przesłuchiwani są kolejni świadkowie" - poinformowała Muklewicz. 13 stycznia wieczorem, podczas finału Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy w Gdańsku, 27-letni Stefan W. wtargnął na scenę i ugodził nożem Pawła Adamowicza. Samorządowiec zmarł następnego dnia w szpitalu. Miał 53 lata, prezydentem Gdańska był od 20 lat. Został pochowany 19 stycznia w Bazylice Mariackiej.