Informuje także o "akcie przebaczenia" od rodziny dla policjanta, który przyznał się do utrudniania śledztwa. "Poszukujemy dowodów, w tym ubrań pokrzywdzonej, które zostały zwrócone rodzinie, a następnie wydane bez pokwitowania nieustalonemu policjantowi, który się po nie zgłosił w 1998 roku" - powiedział red. w piątek prok. Piotr Krupiński, naczelnik Małopolskiego Wydziału Zamiejscowego Departamentu do Spraw Przestępczości Zorganizowanej i Korupcji Prokuratury Krajowej w Krakowie. "Zwróciłem się z żądaniem wydania dokumentów i dowodów rzeczowych, które mogły być przechowywane w magazynach dowodów rzeczowych do komisariatu w Szczucinie, komendy powiatowej policji w Dąbrowie Tarnowskiej, Prokuratury Rejonowej w Dąbrowie Tarnowskiej i Prokuratury Okręgowej w Tarnowie. Wykonane czynności śledcze wskazały, że przedmioty ponownie odebrane przez funkcjonariusza od rodziny nie znajdują się w tych magazynach" - powiedział prok. Krupiński. Jak wyjaśnił, "trwają czynności ustalające, który funkcjonariusz odbierał ubrania". Jeden z podejrzanych policjantów przyznał się do winy Prok. Krupiński poinformował także, że jeden z podejrzanych o utrudnianie śledztwa policjantów, który przyznał się do winy, dobrowolnie poddał karze i został już prawomocnie skazany, otrzymał "akt przebaczenia" od rodziny ofiary. "W toku postępowania rodzina pokrzywdzonej, uwzględniając jego postawę, skierowała pisemny tzw. akt przebaczenia. Jest to akt pojednania, w którym rodzina mimo wielkiej doznanej krzywdy przebacza temu policjantowi" - powiedział Krupiński. Jak dodał, dokument ten znalazł się w aktach sprawy. Nie wykluczył, że może on mieć znaczenie dla innych podejrzanych funkcjonariuszy. Sprawa dotyczy zabójstwa 17-letniej Iwony Cygan ze Szczucina, do którego doszło w nocy z 13 na 14 sierpnia 1998 r. Ciało znalazł następnego dnia, przy wale Wisły, w Łęce Szczucińskiej przypadkowy świadek. Z sekcji zwłok wynikało, że dziewczyna została uduszona. Ponieważ bezpośrednio po zabójstwie nie udało się ustalić sprawcy, śledztwo po pewnym czasie zostało umorzone. W czwartek do Krakowa w ramach ekstradycji sprowadzono z Austrii podejrzanego o to zabójstwo 46-letniego Pawła K. 17 maja zostanie on doprowadzony do prokuratury, gdzie usłyszy zarzuty. Panowała ponura zmowa milczenia Jak podawał portal Tarnow.in, "przed laty tzw. "Austriacy" - młodzi ludzie ze Szczucina i okolic "rządzili" w miasteczku. Szastali forsą, a mieszkańcy widzieli, że mają doskonałe kontakty z tutejszą policją". "Dlatego, choć wszyscy wiedzieli, kto stoi za zbrodnią, panowała przez kilkanaście lat ponura zmowa milczenia. Bano się ich, zwłaszcza po tym, jak jeden z mieszkańców który chwalił się, że wie, kto jest winien śmierci licealistki, krótko po tym został znaleziony martwy. W sprawie, mimo nacisków ze strony rodziny denatki, opieszale działały prokuratury z Dąbrowy i Tarnowa, kilkakrotnie umarzając śledztwo" - pisał portal. Sugerował także, że "podobno "Austriacy" zajmowali się wywożeniem młodych dziewczyn do Austrii. Mieli też wywieźć Iwonę, ale ta się nie zgodziła". Ustalono dziewięć osób Obecnie śledztwo kontynuuje zamiejscowy krakowski wydział Prokuratury Krajowej wraz z policjantami ze specjalnej grupy, zajmującej się niewyjaśnionymi zbrodniami sprzed lat - Archiwum X Komendy Wojewódzkiej Policji w Krakowie. W wyniku intensywnych czynności śledczych pod koniec grudnia ub.r. ustalono dziewięć osób podejrzanych w tej sprawie. Na podstawie nowych ustaleń prokuratura wydała postanowienie o przedstawieniu zarzutu zabójstwa ze szczególnym okrucieństwem Pawłowi K. pseud. "Młody Klapa", urodzonemu w 1971 roku w Szczucinie i mieszkającemu w Wiedniu (Austria). Jak wynikało z zawartego w liście gończym zarzutu, podejrzany 13 i 14 sierpnia 1998 r., w Szczucinie i Łęce Szczucińskiej, korzystając z pomocy dwóch osób, m.in. swojego ojca (który usłyszał zarzuty pomocnictwa i trafił do aresztu), dopuścił się zabójstwa ze szczególnym okrucieństwem. W Szczucinie K. miał zadawać swojej ofierze liczne ciosy twardym narzędziem, a następnie wywieźć ją w okolice wałów przeciwpowodziowych w Łęce Szczucińskiej i - brutalnie krępując - doprowadzić do śmierci. Zarzuty dla funkcjonariuszy policji Paweł K. został zatrzymany w styczniu w Wiedniu przez austriackie organy ścigania. W lutym Sąd Krajowy w Wiedniu wydał zgodę na ekstradycję, a 25 kwietnia Wyższy Sąd Krajowy utrzymał ją w mocy. Dzięki temu ekstradycja Pawła K. mogła zostać przeprowadzona. Oprócz Pawła K. i jego ojca, zarzuty usłyszało też sześciu ówczesnych lub obecnych funkcjonariuszy policji. Zarzucono im nadużycie uprawnień w celu osiągnięcia korzyści majątkowej lub niedopełnienie obowiązków oraz poplecznictwo, czyli utrudnianie postępowania karnego - co skutkowało niewykryciem sprawcy zabójstwa i jego pomocników przez ponad 18 lat. Wszyscy zostali aresztowani. Jeden z policjantów dobrowolnie poddał się karze i został skazany na 11 miesięcy więzienia w zawieszeniu na dwa lata i 3 tys. grzywny. Uzyskał także "akt przebaczenia" od rodziny ofiary. Kolejną podejrzaną osobą jest ówczesna koleżanka Iwony Cygan, Renata G.-D., której zarzucono czterokrotne składanie fałszywych zeznań. Ona również trafiła do aresztu. Miał opowiadać, że zna sprawcę. Zniknął Do tej pory policja i prokuratura, analizując zgromadzony materiał dowodowy, ustaliły też, że z zabójstwem Iwony C. bezpośredni związek ma zaginięcie i śmierć innego mieszkańca tej miejscowości. Mężczyzna ten w styczniu 1999 r., bezpośrednio po emisji programu kryminalnego, w którym omawiane było zabójstwo nastolatki i zapowiadana nagroda dla informatora, miał opowiadać, że zna sprawcę. Następnego dnia zniknął. Jego zwłoki znaleziono po kilku miesiącach w Wiśle, kilkanaście kilometrów poniżej Łęki Szczucińskiej. W piątek minister spraw wewnętrznych Mariusz Błaszczak podziękował funkcjonariuszom z tzw. Archiwum X za to, że po 19 latach doprowadzili do postawienia zarzutów w sprawie zabójstwa Iwony Cygan. Z kolei komendant główny policji Jarosław Szymczyk powiedział, że ma świadomość, iż w tej sprawie przed laty było wiele nieprawidłowości. "Mamy też świadomość tego, że sześciu byłych funkcjonariuszy policji w tej sprawie usłyszało zarzuty (...). Podkreślę tylko fakt, że z dwóch czynnych jeszcze na moment zatrzymania funkcjonariuszy policji jeden już został wydalony, w stosunku do drugiego te czynności trwają" - powiedział szef KGP.