Dziś zostanie doprowadzony do sądu wewnętrznym korytarzem, na sali usiądzie za pancerną szybą. Procesowi będą towarzyszyć dodatkowe środki ostrożności - powiedział Radiu Merkury rzecznik sądu sędzia Aleksander Brzozowski. - Nie będziemy mieć snajperów, oddziałów antyterrorystycznych, to nie jest sprawa zorganizowanej grupy przestępczej, czy sprawa z udziałem świadka koronnego, gdzie są nadzwyczajne środki ostrożności. Po prostu będzie to bezpieczeństwo wzmocnione - tłumaczył sędzia. Wszyscy wchodzący do sądu będą dziś sprawdzani. Działać będzie bramka wykrywająca metale. Proces będą mogli śledzić tylko ci, którzy wcześniej zgłosili się do sądu po karty wstępu. W sumie około 180 osób. Tyle pomieści największa sala w poznańskim sądzie. - Podczas pierwszej rozprawy prokurator odczyta akt oskarżenia, a wyjaśnienia złoży Adam Z. - mówi pełnomocnik rodziny Ewy Tylman mecenas Wojciech Wiza. - Są już w tej chwili zapowiedzi obrońców, którzy stwierdzili, że - po pierwsze - Adam Z. będzie chciał składać wyjaśnienia, po drugie będzie odpowiadał na pytania sądu - powiedział. Adam Z. nie przyznaje się do winy Adam Z. nie przyznaje się do winy. Zrobił to tylko raz w obecności policjantów, którzy są teraz świadkami w procesie. - W sprawie nie ma bezpośrednich dowodów winy oskarżonego, są tylko poszlaki. By Adam Z. został skazany, muszą się ułożyć w logiczny ciąg - mówi rzecznik sądu sędzia Aleksander Brzozowski. - Na pewno każda sprawa poszlakowa jest sprawą bardziej skomplikowaną. Ten cały łańcuch poszlak musi sąd przeanalizować, ten łańcuch musi się zazębić - powiedział. W procesie Adama Z. będą uczestniczyć ojciec i brat Ewy Tylman, którzy są oskarżycielami posiłkowymi. Mężczyźnie grozi od 8 lat więzienia do dożywocia. Ewa Tylman zaginęła w listopadzie 2015 roku. Wracała z Adamem Z. z firmowej imprezy. Oboje byli pijani. W okolicach Warty ślad po kobiecie zaginął. Przez wiele miesięcy szukano jej ciała w rzece, znaleziono je ponad pół roku po zaginięciu 26-latki.