Mieszkańcy Turzan koło Inowrocławia są wstrząśnięci tragedią, która wydarzyła się tydzień temu w tej małej miejscowości. Nie żyje dwóch chłopców w wieku trzech i pięciu lat. Ich matka z ranami ciętymi trafiła w ubiegły piątek do szpitala. W weekend przeprowadzono sekcje zwłok dzieci. Obie potwierdziły, że przyczyną zgonu były rany kłute w okolicach klatki piersiowej. - Matka chłopców została wypisana ze szpitala w Inowrocławiu. Lekarze skierowali ją do szpitala psychiatrycznego w Toruniu. Jej obecny stan psychiczny uniemożliwia udział w czynnościach procesowych. Taka jest opinia biegłych - powiedziała w piątek prokurator Szelągowski. Przyznał, że w tej sprawie nadal gromadzone są materiały dowodowe. Trwają również przesłuchania świadków. To rany na ciałach dzieci były powodem ich zgonu - Do tej pory nie zostały nikomu postawione zarzuty. Gdy dochodzi do rodzinnych tragedii, zawsze wyjaśniane są relacje między członkami rodziny. W tej sprawie także to badamy. Nie mieliśmy wcześniej wiedzy o tej rodzinie w aspekcie możliwych aktów przemocy. Nie miała ona także założonej niebieskiej karty - podkreślił szef inowrocławskiej prokuratury. Dodał, że śledczy będą zwracali się w kolejnych tygodniach o aktualizacje opinii biegłych w sprawie stanu psychicznego kobiety. Czekają również na ostateczne wyniki przeprowadzonych sekcji zwłok. - Szczegółowe wyniki sekcji, jak i zleconych dodatkowych badań, będą znane za kilka tygodni. W tym momencie wiadomo, że rany ujawnione na ciałach chłopców skutkowały zgonem - powiedziała w środę rzecznik prasowa Prokuratury Okręgowej w Bydgoszczy Agnieszka Adamska-Okońska. Wyjaśnienie sekwencji wydarzeń Zbierany materiał dowodowy ma pomóc zrozumieć okoliczności tragedii i sekwencję zdarzeń. Z dotychczasowych ustaleń wynika, że ojciec chłopców w ubiegły piątek około godziny siódmej wyszedł z domu i wrócił po ok. dwóch godzinach. - Mężczyzna rano nie wchodził do pokoju, w którym była kobieta z chłopcami. Po powrocie zastał nieżywych synków w łóżeczkach, a żonę w łazience z ranami na ciele. Kobieta była w takim stanie, że trudno było z nią nawiązać kontakt - powiedziała Adamska-Okońska. PAP potwierdziła nieoficjalnie, że 37-letnia matka chłopców leczyła się psychiatrycznie. Bardzo prawdopodobne jest to, iż to ona mogła zabić synów. To najpoważniejsza hipoteza śledczych. Mieszkańcy Turzan niechętnie rozmawiają o przyczynach tragedii. Ci, którzy decydują się coś powiedzieć, wskazują na pewne problemy matki chłopców. Z informacji PAP wynika, że matka dzieci leczyła się na depresję. Tak zwane samobójstwo poprzedzone zabójstwem to znane psychiatrii zjawisko. Człowiek, znajdujący się w głębokiej depresji, decyduje się skrócić swoje cierpienia i odebrać sobie życie. Uznaje jednak, że to nie wystarczy. Postanawia "uratować" także swoich najbliższych. Najpierw zabija ich, później siebie. Przeczytaj rozmowę Interii z biegłym psychiatrą sądowym, który wyjaśnia, co tkwi w umyśle takiego zabójcy.