Jak powiedziała rzeczniczka prasowa Prokuratury Okręgowej w Gdańsku Grażyna Wawryniuk, powołany w śledztwie zespół biegłych nie był w stanie wydać po jednorazowym badaniu opinii w sprawie poczytalności podejrzanego. - Biegli zwrócili się z wnioskiem o obserwację psychiatryczną podejrzanego - dodała Wawryniuk. To już trzeci zespół biegłych psychiatrów, który zajmuje się kwestią poczytalności podejrzanego o zabójstwo prezydenta Gdańska. Dwie opinie biegłych Wcześniej dwa zespoły biegłych wydały w sprawie opinie, zwierające odmienną ocenę stanu poczytalności podejrzanego w chwili popełnienia zarzuconego mu zabójstwa. - Podjęte przez prokuratora czynności nie doprowadziły do wyjaśnienia i wyeliminowania sprzecznych wniosków. Zachodzi konieczność powołania kolejnego zespołu biegłych. Podejmowane są w tym zakresie czynności - informowała w grudniu 2020 r. roku rzeczniczka gdańskiej prokuratury. "Nazywam się Stefan W." Wieczorem 13 stycznia 2019 roku 27-letni Stefan W. podczas gdańskiego finału Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy wbiegł na scenę i zaatakował nożem prezydenta Adamowicza. Na nagraniach pokazujących zdarzenie widać, jak napastnik przebiegł przez podest i zadał mu kilka ciosów nożem. Po zamachu mężczyzna podnosił w górę ręce w geście zwycięstwa. Zanim został zatrzymany chodził po scenie. - Halo, halo. Nazywam się Stefan W., siedziałem niewinnie w więzieniu, Platforma Obywatelska mnie torturowała, dlatego właśnie zginął Adamowicz - krzyczał ze sceny. W nocy z 13 na 14 stycznia Adamowicz przeszedł w szpitalu pięciogodzinną operację. Następnego dnia zmarł, nie odzyskując przytomności. Sekcja zwłok wykazała, że miał trzy głębokie rany - jedną w okolicy serca i dwie brzucha. Czy zabójca był poczytalny? Stefan W. został zatrzymany tuż po ataku na samorządowca. Postawiono mu zarzut zabójstwa z motywacji zasługującej na szczególne potępienie. Jeśli biegli orzekną, że był poczytalny w chwili zamachu trafi przed sąd, a za zabójstwo grozi dożywotnie więzienie.