Emil B. w dniu popełnienia zbrodni miał 15 lat. Przed sądem odpowiadał jednak jak osoba dorosła. Sędzia Małgorzata Wasylczuk z Sądu Okręgowego Warszawa-Praga orzekła w środę wobec 17-letniego dziś Emila B. maksymalny wymiar kary, grożącej mu za zabójstwo. Zgodnie z wyrokiem sądu nastolatek ma spędzić w zakładzie karnym 25 lat życia. Emil B. został doprowadzony na salę rozpraw z Aresztu Śledczego Warszawa-Białołęka. Wyroku wysłuchał w spokoju, nie było przy nim rodziny. Sąd podzielił wnioski urzędu prokuratorskiego i orzekł, że B. zadając Jakubowi K. dziewięć ran kłutych w głowę, szyję, klatkę piersiową oraz brzuch, działał "w zamiarze bezpośrednim pozbawienia życia". Trafił m.in. w serce chłopca.Do tragedii doszło 10 maja 2019 roku w Szkole Podstawowej nr 195 im. króla Maciusia I w Wawrze. Jak donosi Polsat News, w sprawie zabójstwa przesłuchano w sumie kilkudziesięciu świadków. W środę strony wygłosiły mowy końcowe. Przygotowywał się do zbrodni Sędzia sprawozdawca Ewa Grabowska w ustnych motywach wyroku podkreślała, że Emil B. działał w wyniku motywacją wysoko naganną. - Ich relacje nie ograniczały się jedynie do spotkań w szkole, spotykali się też w centrum handlowym Promenada i wspólnie ze znajomymi spędzali czas - podkreślała, wskazując na zażyłość znajomości. W toku śledztwa prokuratura ustaliła, że między chłopcami pojawił się konflikt. - Emil miał pretensje do Kuby z tytułu nierozliczonych należności związanymi z obrotem narkotykami - powiedziała sędzia. Z relacji rówieśników wynikało, że chodziło o 1,5 tys. zł, ale nie ma na to innych dowodów. - Emil nie popełnił tego czynu pod wpływem impulsu, on to zaplanował. Informował kolegów i koleżanki o swoich planach. Wiedział, co może mu za to grozić, był świadomy konsekwencji. W dniu zdarzenia prosił koleżankę, by potwierdziła, czy Kuba przyszedł do szkoły. Przygotował się, zabrał ze sobą nóż - podkreśliła sędzia Grabowska. Zwróciła też uwagę, że oskarżony przez kilka dni informował środowisko rówieśnicze o zamiarze zabójstwa Kuby. - W tych kontaktach był rzeczowy, opanowany - dodała. Świadkowie zeznali, że w dniu tragedii Emil B. był pobudzony, zachowywał się inaczej niż zwykle. Jak się później okazało, był pod wpływem narkotyków, ale okoliczność tę sąd rozważył na jego niekorzyść. Do budynku szkoły wszedł w czasie przerwy, zaczął szarpać się z Kubą na oczach uczniów i pracowników szkoły. Zaczął zadawać ciosy nożem i nie przestał, gdy ofiara podjęła próbę ucieczki. - Dopadł ofiarę w sali lekcyjnej i na oczach nauczyciela dokończył to, co zaczął na korytarzu, zadając kolejne ciosy. Celem Emila nie było postraszenie Kuby, chciał pozbawić go życia - stwierdziła sędzia referentka. "Będzie miał szansę powrócić do społeczeństwa" Sędzia Grabowska oceniła, że zachowanie Emila B., którego dopuścił się w obecności tylu świadków, było przejawem rażącego lekceważenia norm prawnych i społecznych. Biegli orzekli, że odbierając życie koledze, Emil B. nie cierpiał na chorobę psychiczną i nie miał zaburzeń świadomości, zniesionej poczytalności. Chłopiec przed dokonaniem zabójstwa przejawiał problemy w nauce, w funkcjonowaniu społecznym, lubił przemoc, podejmował próby samobójcze, dokonywał samookaleczenia, nadużywał narkotyków i alkoholu. Mimo zaleceń, nie kontynuował terapii. Sąd podkreślił, że wymierzył oskarżonemu najsurowszą przewidzianą przez polskie prawo karę, bo jedyną okolicznością łagodzącą był fakt, że Emil B. przyznał się do czynu i przeprosił rodzinę ofiary. - Zbrodnia zabójstwa charakteryzuje się szczególnym stopniem społecznej szkodliwości. Emil B. w dniu 10 maja zmienił życie dwóch rodzin. To wielka tragedia dla rodziny Kuby K., rodziny oskarżonego i uczniów, dla których szkoła winna stwarzać poczucie bezpieczeństwa - argumentowała sędzia. Sędzia Ewa Grabowska powiedziała, że kara 25 lat pozbawienia wolności nie jest dla 17-letniego Emila karą eliminacyjną. Gdyby chłopiec odbył karę w całości, opuszczając zakład karny, będzie miał 40 lat. - Jeśli tylko prawidłowo będzie korzystał z form terapii, będzie miał szansę jako osoba już dorosła, ale jeszcze stosunkowo młoda, powrócić do społeczeństwa jako wartościowy człowiek. Kuba takiej szansy już nie ma, bo została mu odebrana - dodała. Orzeczona kara ma być - zdaniem sądu - czytelnym sygnałem dla społeczeństwa, w tym dla młodzieży, że nawet wiek sprawcy nie uchroni go przed surową karą. Środowy wyrok jest nieprawomocny. Prokurator Agnieszka Filipczak, która reprezentowała przed sądem Prokuraturę Rejonową Warszawa - Praga Południe, poinformowała, że oskarżyciel publiczny jest usatysfakcjonowany rozstrzygnięciem i faktem, że sąd podzielił wszystkie wnioski i ustalenia prokuratury. - W tej sprawie należało wnioskować o maksymalną, dopuszczalną karę. Z uwagi na to, że oskarżony był nieletni, prokurator nie mógł wnioskować o dożywotnie pozbawienie wolności, mimo że przedmiotem sprawy było zabójstwo - podkreśliła prok. Filipczak. Słowa matki ofiary Matka zamordowanego chłopca powiedziała w rozmowie z dziennikarzami, że "kara musi dopaść każdego, kto chwyta za narzędzie zbrodni, szczególnie w tak młodym wieku". - Szkoda mi matki tego chłopca, rozumiem ją jako matka. Ale ja kochałam Kubę, to był mój świat. Emil przeprosił na końcu, chociaż na początku chyba nie zdawał sobie sprawy, czemu się tu znajduje, jaki wyrok może mu grozić - powiedziała pani Tatiana. - Myślę, że jestem w stanie mu wybaczyć. Nie wiem, co do niego czuję. Po prostu nic. Bardzo tęsknię za swoim synem. On zamordował nie tylko jego, tak naprawdę zabił też mnie - dodała. - Przyjmuję ten wyrok z pokorą - powiedział mecenas Michał Krysztofowicz, który bronił Emila B. Adwokat dodał, że złoży wniosek o sporządzenie pisemnego uzasadnienia wyroku i złoży apelację. Pytany, jaka kara byłaby jego zdaniem adekwatna do czynu popełnionego przez B., powiedział, że wysokość kary jest satysfakcjonująca w zależności od tego, z której strony sali sądowej się na nią patrzy. Podkreślił jednak, że doszło do tragedii, bo "dziecko zabiło dziecko". Skazany na 25 lat więzienia Sąd przedłużył oskarżonemu stosowany wobec niego tymczasowy areszt do kwietnia 2021 roku. Obecnie Emil B. ma w areszcie śledczym negatywną opinię, jest osobą karaną dyscyplinarnie, wyjątkowo odporną na resocjalizację, został umieszczony w celi izolacyjnej. Zgodnie z art. 54 §2 Kodeksu karnego wobec sprawcy, który w czasie przestępstwa nie ukończył 18 lat, nie orzeka się kary dożywotniego pozbawienia wolności. W związku z tym Emilowi B. groziło do 25 lat więzienia i właśnie taki wyrok ogłosił w środę Warszawski Sąd Okręgowy. Sąd zobowiązał też Emila B. do zapłaty 100 tysięcy złotych na rzecz ojca Jakuba K. oraz 50 tysięcy złotych młodszemu bratu chłopca. Pełnomocnicy pokrzywdzonych wnioskowali o 1 mln złotych zadośćuczynienia.